Kontaktów z SB nie można ukrywać - mówił w "Kropce nad i" metropolita gnieźnieński abp Henryk Muszyński, który już w grudniu zostanie ogłoszony nowym Prymasem Polski. W poniedziałek okazało się, że jest on zarejestrowany jako tajny współpracownik SB "Henryk".
Hierarcha twierdzi, że nigdy nie zgodził się na współpracę i ma na to dowód w postaci oświadczenia esbeka, który w latach 80. próbował do zwerbować, a do którego udało się dotrzeć dzięki znalezionej w domu wizytówce. O całej sprawie arcybiskup dowiedział się, gdy dokumenty z archiwów IPN przebadała Kościelna Komisja Historyczna.
Najważniejsi są Bóg i wierni
Duchowny nie ukrywał, że najważniejsze jest dla niego zaufanie wiernych i to, co mógłby odpowiedzieć wobec Boga, a tutaj nie ma sobie nic do zarzucenia.
Zaznaczył, że pracownik SB przeprowadzał z nim rozmowy przed wyjazdami za granicę. Podkreślił jednak, że niczego od niego nie uzyskał. Stąd, twierdzi arcybiskup Muszyński, w aktach IPN nie ma żadnego raportu, a tylko arkusze informujące o zmianie miejsc zamieszkania.
To jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe, ta pragmatyka, bo przecież obowiązuje najbardziej elementarna zasada "audiatur et altera pars", obowiązek wysłuchania drugiej strony. abp Henryk Muszyński
Chciałem wiedzieć od lat
Duchowny powiedział, że prośbę o wgląd w akta IPN na swój temat złożył już w 2005 roku. Dopiero w sierpniu tego roku uzyskał odpowiedź z zaznaczeniem, że nie może mieć dostępu do wszystkich dokumentów zebranych na swój temat.
O tym, że był zarejestrowany jako tajny współpracownik, dowiedział się z poufnie dostarczonych dokumentów z Kościelnej Komisji Historycznej. To miało miejsce latem ubiegłego roku. Jak podkreśla, gdyby nie Komisja, w ogóle nic by na ten temat nie wiedział.
- To jest dla mnie zupełnie niezrozumiałe, ta pragmatyka, bo przecież obowiązuje najbardziej elementarna zasada "audiatur et altera pars", obowiązek wysłuchania drugiej strony - powiedział arcybiskup.
Za łatwo feruje się wyroki
Zdaniem Muszyńskiego zbyt łatwo feruje się wyroki z sprawach o współpracę z SB. Tym bardziej, że takie oskarżenia naznaczają człowieka na całe życie. Z żalem zauważył, że chętniej ufa się tym, którzy pisali raporty niż tym, którzy byli niepokojeni przez SB.
Co więcej, takie instrumentalne traktowanie człowieka jest niezgodne z chrześcijaństwem, które uczy, że należy potępiać błędy, ale kochać człowieka. - Chrystus kazał nawet miłować nieprzyjaciół, a co dopiero ludzi słabych i ułomnych - skomentował hierarcha.
Zaznaczył, że Polska nie potrafi dbać o takie swoje symbole, jak choćby Lech Wałęsa.
Prezydent i rząd powinni współpracować
Prezydent i premier powinni się dogadać i współdziałać dla dobra Polski - skomentował gość "Kropki nad i" konflikt związany z wyjazdem na szczyt do Brukseli. Dodał, że obecną sytuację "wszyscy śmiertelnicy odczuwają jako afront".
- Wydaje mi się, że to jest raczej uprawnienie rządu. Tak czy inaczej powinniśmy to raczej rozstrzygać na własnym podwórku, a nie wynosić do Brukseli - ocenił i podsumował, że kompromisu trzeba szukać wszędzie.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24