- Ten protest powinien się skończyć szybko - stwierdził Konstanty Radziwiłł w poniedziałek w "Jeden na jeden". Minister zdrowia komentował prowadzony już piętnastą dobę strajk głodowy lekarzy rezydentów i związane z tym doniesienia o jego możliwej dymisji.
Protest głodowy lekarzy rezydentów prowadzony jest w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie od 2 października. Młodzi lekarze domagają się wzrostu finansowania ochrony zdrowia do poziomu 6,8 procent PKB w trzy lata, z drogą dojścia do 9 procent przez najbliższe dziesięć lat. Chcą też zmniejszenia biurokracji, skrócenia kolejek, zwiększenia liczby pracowników medycznych, poprawy warunków pracy i podwyższenia wynagrodzeń.
Posłowie przyjęli apel
Strajk głodowy został dotąd dwukrotnie zawieszony, między innymi na czas rozmów ze stroną rządową. Dotychczasowe rozmowy nie przyniosły jednak porozumienia.
W piątek, podczas wyjazdowego posiedzenia komisji zdrowia, które odbyło się w szpitalu, gdzie rezydenci prowadzą protest głodowy, posłowie przyjęli apel o zostawienie politycznych sporów i skoncentrowanie się na merytorycznej dyskusji.
"Jesteśmy na drodze do realizacji ich postulatów"
Według doniesień "Faktu" prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński "życzy sobie wyciszenia konfliktu" wokół protestu rezydentów. Minister Radziwiłł pytany o to, czy w sytuacji nasilenia się protestu weźmie pod uwagę możliwość podania się do dymisji, odpowiedział:
- Nie widzę żadnego związku. Oczywiście ten konflikt, ten protest, powinien się skończyć szybko. Moim zdaniem duża szansa na to jest w normalnych spotkaniach roboczych - zaznaczył gość programu "Jeden na jeden".
- Mam nadzieję, że młodzi lekarze, którzy protestują, dojdą do wniosku, że naprawdę jesteśmy na drodze do realizacji ich postulatów - zaznaczył minister zdrowia.
Autor: JZ//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24