- To krok w bok, w sprawach, które nie mają kluczowego znaczenia dla wymiaru sprawiedliwości - mówił w Radiu Zet wiceszef MSZ Konrad Szymański, komentując złożone przez PiS projekty zmian w ustawach dotyczących sądownictwa. Jak dodał, "w żadnym wypadku nie można mówić o uginaniu się Warszawy pod jakąkolwiek presją, tak samo nie można mówić, że Bruksela ugina się pod jakąkolwiek presją".
W czwartek poseł PiS Marek Ast przedstawił w Sejmie założenia projektu nowelizacji ustaw o ustroju sądów powszechnych oraz o Sądzie Najwyższym. Projekt PiS przewiduje, że minister sprawiedliwości nie będzie mógł podjąć decyzji o odwołaniu prezesa lub wiceprezesa sądu bez opinii kolegium sądu oraz Krajowej Rady Sądownictwa. W projekcie PiS zaproponowano też zrównanie wieku przechodzenia w stan spoczynku sędziów dla kobiet i mężczyzn do 65 lat.
Złożony został również projekt PiS nowelizacji przepisów ustaw o organizacji Trybunału Konstytucyjnego i statusu jego sędziów. Projekt przewiduje opublikowanie trzech dotychczas niepublikowanych wyroków Trybunału, które - według projektodawców - wydano z naruszeniem prawa.
Zdaniem Konrada Szymańskiego, wiceszefa MSZ do spraw europejskich, rządzący nie zmienili zdania co do istoty zmian w wymiarze sprawiedliwości.
- Wydarzyło się tyle, że na skutek wielomiesięcznych wysiłków premiera Morawieckiego, akcji dyplomatycznej, którą prowadził może nawet wcześniej niż od początku swojej misji jako premier, dzięki bardzo poważnym argumentom, które postawiliśmy na stole, doszło do urealnienia oczekiwań wystarczającej grupy państw członkowskich, tak aby można było mówić, że dzisiaj pojawiła się szansa, nie mówię, że to jest pewne, ale pojawiła się szansa na wyjście z impasu, który jest zły dla UE, ale także niewygodny dla Polski stwierdził w poniedziałek w Radiu Zet.
- W związku z czym wykorzystanie tej szansy nie jest zmianą stanowiska, jest de facto obroną reformy wymiaru sprawiedliwości, tak aby już więcej nikt nie odwoływał się do niej na forum międzynarodowym, przy jednoczesnym potencjalnym zysku politycznym w postaci wygaszenia napięcia, które jest niepotrzebne - dodał.
"Nie można mówić o uginaniu się Warszawy"
W ocenie Szymańskiego "w żadnym wypadku nie można mówić o uginaniu się Warszawy pod jakąkolwiek presją, tak samo nie można mówić, że Bruksela ugina się pod jakąkolwiek presją".
- Sensowny kompromis, sensowne porozumienie, które proponujemy, które polski parlament zaproponował, jest obniżeniem napięcia, które potrzebne jest obu stronom, i nic więcej - przekonywał.
Wiceszef MSZ stwierdził, że nie można mówić o kroku w tył ze strony Warszawy.
- Wydaje mi się, że to jest krok w bok w sprawach, które nie mają kluczowego znaczenia dla wymiaru sprawiedliwości. W sytuacji, kiedy druga strona dojrzała po bardzo drugim czasie, trochę za późno, żeby faktycznie urealnić oczekiwania i wyjść z tego sporu, Polska zachowuje się racjonalnie w tej sprawie - dodał.
Zapytany, czy nie byłoby lepiej, gdyby to Polska zdecydowała się wcześniej na kompromis, odpowiedział: - Obawiam się, że tego typu postępowanie byłoby uznane za zdolność do przyjęcia jakichkolwiek sugestii zmian w wewnętrznym porządku prawnym. Do tego, żeby dokonywać tego typu kroków, potrzebna jest pewność, że po drugiej stronie stołu mamy gotowość do zmian. Tej gotowości po stronie unijnej do tej pory nie było.
- Potrzebna była zdecydowana presja Warszawy przez ostatnie dwa lata, nie tylko przez ostatnie miesiące, żeby stworzyć wrażenie przynajmniej w niektórych państwach członkowskich, że nie warto tego kontynuować, Polska nie ustąpi, jeżeli to będzie dyktat. Pojawiły się pierwsze objawy, że to nie musi być dyktat, że to może być rozmowa partnerów, którzy są równorzędni przy stole, i wtedy polska zareagowała racjonalnie. Ale to Polska wytworzyła możliwości dyplomatyczne, gotowość dyplomatyczną drugiej strony do tego, żeby zachować się racjonalnie. Do tej pory tego nie mieliśmy - tłumaczył.
Autor: es//kg / Źródło: PAP, Radio Zet, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: The European Parliament