Obóz rządzący nie jest w stanie podjąć żadnej racjonalnej decyzji w żadną stronę - ocenił w "Faktach po Faktach" w TVN24 profesor Witold Orłowski, nawiązując do działań władz w sprawie Turowa, w tym do wszczęcia procedury odwołania ambasadora RP w Czechach. Ekonomistka doktor Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek zwróciła uwagę, że w związku z olbrzymim wzrostem rachunków za gaz, NGO-sy powinny wystąpić do rządu o to, aby zostały zasilone dodatkowymi środkami.
Premier Mateusz Morawiecki zdecydował o rozpoczęciu procedury odwołania ambasadora Polski Mirosława Jasińskiego w Republice Czeskiej. Ma to związek z wywiadem, którego ambasador udzielił Deutsche Welle, w którym mówiąc między innymi o genezie sporu dotyczącego funkcjonowania kopalni Turów, ocenił, że "to był brak empatii, brak zrozumienia i brak chęci podjęcia dialogu - i to w pierwszym rzędzie z polskiej strony".
Pod koniec lutego 2021 roku Czechy wniosły do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej skargę przeciw Polsce w sprawie rozbudowy kopalni Turów. Jednocześnie zażądały zastosowania tak zwanego środka tymczasowego, czyli nakazu wstrzymania wydobycia. Strona czeska uważa, że rozbudowa kopalni zagraża dostępowi mieszkańców Liberca do wody; skarżą się oni także na hałas i pył związany z eksploatacją węgla brunatnego.
W maju 2021 roku TSUE nakazał wstrzymanie wydobycia w kopalni Turów. Polski rząd się nie zastosował, w związku z czym 20 września ubiegłego roku Trybunał nałożył na Polskę karę 500 tysięcy euro dziennie za niewdrożenie środka tymczasowego.
"W ogóle nie można zrozumieć decyzji naszego rządu, jego stanowiska"
- Nie widzę żadnych powodów, dla których polska strona zachowuje się w tej i w paru innych sprawach w taki sposób. Jedyne wytłumaczenie takiego zachowania jest następujące: są różne punkty widzenia w rządzie, każdy z jakąś racjonalnością i tenże obóz rządzący nie jest w stanie podjąć żadnej racjonalnej decyzji w żadną stronę - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 główny doradca ekonomiczny PWC, ekonomista profesor Witold Orłowski.
- Być może są racjonalne powody takiego zachowania, tyle że zderzają się dwie różne racjonalności i decyzja nie jest podejmowana żadna, a my za to będziemy płacić setki milionów euro kar - dodał.
Ekonomistka doktor Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Uniwersytetu Warszawskiego oceniła, że komentatorzy i eksperci od samego początku zwracali uwagę na to, że problem w negocjacjach z Czechami można było rozwiązać jeszcze przed nałożeniem kar przez Komisję Europejską. - Ten problem można było rozwiązać, kiedy jeszcze nie był tak nabrzmiały i nie tak kosztowny - powiedziała.
- W ogóle nie można zrozumieć decyzji naszego rządu, jego stanowiska i upierania się przy tym, że wolimy płacić, a nie chcemy się dogadywać z Czechami. To jest absolutnie niezrozumiałe, niebywale kosztowne. Te pieniądze można było przeznaczyć na inwestycje, w tym na inwestycje w żłobki czy przedszkola - dodała.
Drożyzna, podwyżki cen prądu i gazu
Goście "Faktów po Faktach" odnieśli się również do kwestii rosnących cen, w tym między innymi rachunków za gaz. Siostra Małgorzata Chmielewska w ramach Stowarzyszenia Wspólnota Chleb Życia prowadzi dziewięć domów dla osób samotnych, starszych, niepełnosprawnych oraz samotnych matek. W środę pokazała dziennikarzom rachunki za gaz, którym ogrzewanych jest sześć domów. Z rachunków tych wynika, że od stycznia koszt opłat za gaz wzrósł 2,5-krotnie.
- Wszystkie NGO-sy, które potrzebują wsparcia finansowego, powinny się dogadać i wystąpić do rządu o to, aby zostały zasilone dodatkowymi środkami na pokrycie rosnących rachunków za energię elektryczną czy gaz. Pewnie my jako społeczeństwo będziemy musieli się zmobilizować w większym stopniu i próbować jednak wspierać NGO-sy, które z kolei wspierają potrzebujących, chorych i zaniedbanych - powiedziała doktor Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.
- Ale tak naprawdę to jest odpowiedzialność polityków, rządu i tutaj powinno być rozwiązanie przygotowane już dużo wcześniej, zanim nastąpił wzrost cen energii elektrycznej, gazu czy ogrzewania - dodała.
"Straszliwe niechlujstwo i nieudolność we wprowadzeniu rozwiązań"
Profesor Witold Orłowski mówił, że przypadek siostry Chmielewskiej, a wcześniej mieszkańców, którzy nie są klientami indywidualnymi oznacza "na krótką metę straszliwe niechlujstwo i nieudolność we wprowadzeniu rozwiązań". - Nie ma wątpliwości, że od rządzących należy się domagać tego, żeby nie tylko indywidualni odbiorcy, ale także spółdzielnie też były objęte tarczą antyinflacyjną - ocenił.
Główny doradca ekonomiczny PWC powiedział, że rząd pracował w pośpiechu nad tarczą antyinflacyjną, "ale mimo wszystko, jak ktoś już rządzi, powinien mieć odrobinę wiedzy, jak rządzić i nie robić takich idiotycznych błędów i nie zapominać, że ileś milionów ludzi nie dostaje rachunków, tylko przez spółdzielnie".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24