- Czego jak czego, ale zgody prezydent Komorowski ze sobą niósł nie będzie. Stoi za nim obóz polityczny, którego jedyny pomysł polega na straszeniu, że przyjdzie Kaczyński - stwierdził w "Faktach po Faktach" Jarosław Gowin, komentując wystąpienie Ewy Kopacz, która na konwencji wyborczej Bronisława Komorowskiego atakowała PiS. - Z tego co wiem, to żaden z występujących nie uzgadniał z prezydentem treści swojego wystąpienia - stwierdził z kolei prof. Tomasz Nałęcz.
- Polska potrzebuje zgody i bezpieczeństwa, które zależą od wyborczych wyników - powiedział na sobotniej konwencji Bronisław Komorowski i zaprezentował hasło swojej kampanii wyborczej - "wybierz zgodę i bezpieczeństwo". Inny był wydźwięk przemówienia premier Ewy Kopacz, która na tej samej konwencji powiedziała m.in.: "Jarosław Kaczyński boi się Bronisława Komorowskiego i dlatego postanowił schować się za kolejnym technicznym kandydatem". Według niej warto postawić pytanie, jacy ludzie w Warszawie odbiorą telefon, kiedy w środku nocy przyjdzie reagować na naprawdę poważny kryzys. - Nie miejmy złudzeń. Jeśli będą to ludzie Kaczyńskiego, a ster rządów spoczywać będzie w ich rękach, to przyznam państwu szczerze - ciarki przechodzą po plecach - powiedziała.
Dobry i zły policjant?
Czy to zabawa w dobrego i złego policjanta? Prezydencki doradca uważa, że nie. - Wydaje mi się, że i przemówienie pani premier i przemówienie prezydenta były przygotowane osobiście i nie uzgadniali ich między sobą - komentował w "Faktach po Faktach" prof. Tomasz Nałęcz. - Pani premier ma prawo do swojego zdania i ocen. Ja prawdę mówiąc podzielam te oceny - dodał. - Czego jak czego, ale zgody prezydent Komorowski ze sobą niósł nie będzie. Jest za nim obóz polityczny. Ten obóz polityczny i jego jedyny pomysł na przedłużenie swojego mandatu polega na straszeniu tym, że przyjdzie jakiś straszny Jarosław Kaczyński - komentował z kolei Jarosław Gowin. Jak mówił, hasło Bronisława Komorowskiego "wybierz zgodę i bezpieczeństwo" zostało trafnie wybrane na podstawie badań, ale widać, że nie będzie realizowane. - Będzie dobry i zły policjant, będzie cały czas szczucie Prawem i Sprawiedliwością - ocenił Gowin.
Duda nie jest samodzielny?
Jarosław Gowin w "Faktach po Faktach" był też pytany o to, jak ocenia szanse Andrzeja Dudy, o którym premier Kopacz powiedziała na konwencji, że jest kandydatem technicznym i że "nie jest ani rozważny, ani doświadczony, a tym bardziej samodzielny".
- Nie ukrywam, że Andrzej Duda mnie zaskoczył w tej kampanii. Ja go znałem i jako wykładowcę uniwersyteckiego i jako urzędnika państwowego, natomiast nie widziałem w nim takiego poweru politycznego. Nie widziałem w nim materiału na prawdziwego przywódcę - mówił Gowin.
Dodał, że Duda jest kandydatem wielu Polaków. - Komorowski jest kandydatem establishmentu, tych którzy są zadowoleni z siebie. Duda natomiast, chociaż sam jest człowiekiem sukcesu, bo jest wykładowcą, pełnił ważne funkcje, jest europosłem, to równocześnie jest kandydatem tych, którzy nie są z Polski zadowoleni, bo uważają, że jest krajem zmarnowanych możliwości - ocenił Gowin.
Komorowski "będzie prezydentem stagnacji"
Jak tłumaczył, pod zapowiedziami Bronisława Komorowskiego z sobotniej konwencji w większości sam mógłby się podpisać. - Tylko co z tego? Ja byłem w PO przez sześć lat, Bronisław Komorowski w tym czasie przez pięć lat był prezydentem, wcześniej marszałkiem Sejmu. Ja nie wierzę w to, że Bronisław Komorowski zrealizuje te zapowiedzi, bo mógł to zrobić przez poprzednie pięć lat. W tym sensie, przykro mi to mówić, bo szanuję Bronisława Komorowskiego, on nie będzie prezydentem stabilizacji. On będzie prezydentem stagnacji - ocenił Gowin.
Dodał, że znamienne jest też to, że podczas konwencji Bronisław Komorowski kolejny raz czytał z kartki. - Po pięciu latach prezydentury powinno się mieć głowę naładowaną pomysłami, tym, co się chce zrobić - stwierdził Gowin.
- Prezydent nie czytał z kartki - odpowiedział prof. Tomasz Nałęcz. Jak tłumaczył, na kartce miał po prostu wypisany konspekt. - Ja jestem od 43 lat wykładowcą i jeśli chcę mieć dobry wykład, to piszę sobie w punktach dyspozycje - mówił Nałęcz. Jak dodał, zabolało go stwierdzenie Gowina, że Komorowski jest kandydatem establishmentu. - Prezydent skupia jak na razie, nawet w najgorszych sondażach dla niego tyle głosów, co wszyscy kandydaci razem wzięci. Jeśli ta połowa jest establishmentem, to znaczy, że mamy ogromny w Polsce establishment - stwierdził prof. Nałęcz w "Faktach po Faktach".
"Bronkobus"
Doradca prezydenta był też pytany o to, czy Komorowskiemu podoba się określenie "bronkobus". Tak nazywa się pojazd, którym prezydent po konwencji ruszył w Polskę. - Tak, oczywiście. A jak pani prezydentowa mówi do prezydenta, panie prezydencie? Nie. Bronek jest w domu, wiec "bronkobus" - - odpowiedział prof. Nałęcz.
Jak zapewnił, sztab wyborczy nie boi się tego, że w trakcie swojego objazdu po Polsce prezydent może popełnić jakieś gafy. - Prezydent jest bardzo naturalny. Czasem jest to wykorzystywane przeciwko niemu. Wejdzie na podest, okazuje się że skacze i depcze fotel spikera - mówił Nałęcz, nawiązując do niedawnej wizyty Bronisława Komorowskiego w Japonii. - Prezydent odbył kilkaset spotkań w Polsce. One dają mu siłę - mówił Nałęcz. Dodał, że jest przekonany, że prezydent na tych spotkaniach "pokaże". - Zbiegną się ludzie i będą zachwyceni - mówił Nałęcz.
Co na to Jarosław Gowin? - Dobrze, że Bronisław Komorowski wreszcie wyjdzie z Pałacu Prezydenckiego i zacznie w końcu rozmawiać z normalnymi ludźmi, a nie w ramach ustawek z aparatem partyjnym, albo dygnitarzami samorządowymi - skomentował polityk.
Autor: kde/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24