Komornik z Zamościa rozebrała należącą do przedsiębiorcy halę, choć ten nie zalegał z żadnym długiem. Dlaczego? Nakaz egzekucji dotyczył poprzedniego właściciela gruntu. Choć urzędniczka za swój błąd przeprosiła, wiatę zdążyła sprzedać na licytacji. O urzędniczym absurdzie - Tomasz Pupiec z programu "Prosto z Polski".
Gdy dozorca terenu przy ul. Lwowskiej w Zamościu pojawił się kilka dni temu w pracy, nie mógł uwierzyć własnym oczom. W ciągu nocy z placu zniknęła 200-metrowa wiata ze stali. Okazało się, że rozebrał ją dźwig, wysłany na miejsce przez komornika.
Właściciel hali, Zbigniew Stonoga, nie miał żadnych długów. Nie miał sprawy w sądzie, nie dotarły do niego żadne wezwania.
Początkowo polecono mu, by po prostu napisał skargę. Pomogła dopiero interwencja TTV. Komornik Aleksandra Puchacz zaprosiła Stonogę na spotkanie.
Wiata zlicytowana
Okazało się, że pod jego adresem miał wcześniej siedzibę dłużnik. Puchacz tłumaczy, że o zmianie nie widziała, przeprowadziła więc egzekucję. Mogła sprawdzić, kto jest wpisany w księdze wieczystej jako właściciel gruntu, ale nie miała takiego obowiązku. - To się zdarza - przyznają urzędnicy.
Komornik postanowiła jednak przyznać się do błędu i szkodę naprawić. Szkopuł w tym, że wiata została w międzyczasie sprzedana na licytacji, pan Zbigniew więc już jej nie odzyska. Urzędnicy zapewniają jednak, że otrzyma pieniądze uzyskane ze sprzedaży hali.
Autor: jk//kdj / Źródło: TTV
Źródło zdjęcia głównego: tvn24