W poniedziałek przed sejmową komisją do spraw wyborów kopertowych ponownie zeznaje były wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń. Później na posiedzeniu dojdzie do konfrontacji Sobonia i byłego wiceprezesa Poczty Polskiej Grzegorza Kurdziela.
Posiedzenie komisji rozpoczęło się o godzinie 10 od przesłuchania Artura Sobonia. Początek upłynął na sporze Sobonia z przewodniczącym komisji Dariuszem Jońskim.
Tym razem, w odróżeniu od poprzedniego przesłuchania, Soboń nie dostał czasu na swobodną wypowiedź. Poprzednio Soboń wygłosił swoje oświadczenie, a później na pytania posłów odpowiadał formułką: "wszystko, co miałem do powiedzenia, zawarłem w swobodnej fazie wypowiedzi".
Komisja przeszła prosto do pytań. Jako pierwszy zadawał je Joński. Soboń komentował między innymi zeznania swojego ówczesnego szefa Jacka Sasina. - Pan Sasin powiedział, że ja nie sprawowałem operacyjnego nadzoru nad Pocztą, tylko ogólny nadzór operacyjny nad tymi działaniami w ministerstwie, które są niezbędne, żeby ta współpraca z Pocztą miała miejsce. Czyli krótko mówiąc, w sposób roboczy byłem w kontakcie z zarządem Poczty Polskiej - mówił.
Pytany o jego obowiązki związane z wyborami kopertowymi, odparł: - Nie miałem formalnego obowiązku, aby uczestniczyć w przygotowaniach do wyborów korespondencyjnych. Nie uczestniczyłem również w formalnym przygotowaniu aktów w postaci decyzji administracyjnych, w postaci ustawy, w postaci prac nad umową, wyborem ofert, przygotowaniem rozporządzeń. To było obowiązkiem ministra aktywów państwowych.
- Formalnie w przygotowaniu wyborów udziału nie brałem, co powiedziałem podczas posiedzenia komisji 19 stycznia, co więcej zgodnie potwierdzili to wszyscy świadkowie przesłuchiwani przez komisję - przekonywał.
Soboń: Sasin prosił mnie o kontakt z Pocztą Polską
- Pan minister Sasin prosił mnie o kontakt z Pocztą, abym z pierwszej ręki widział, jak te przygotowania wyglądają - przekazał Soboń.
Stwierdził, że były "dwa sposoby, aby na prośbę ministra zorientować się, jak sprawy wyglądały". - Mogłem ograniczyć się do tego, aby przekazać tę wiedzę na podstawie mojego własnego przekonania, a mogłem poprosić prezesów Poczty Polskiej, abym brał osobisty udział w kilku spotkaniach, w których oni będą o tych kwestiach rozmawiać - powiedział.
Zaznaczył, że "po prośbie ministra Sasina prosił, aby dołączyć go do jak największej liczby spotkań, żeby mieć wiedzę z pierwszej ręki i mógł spełnić prośbę pana ministra". - Nigdy nie byłem prawą ręką ministra Sasina - zapewnił. Dodał, że nie pamięta w ilu spotkaniach w tej sprawie brał udział. - Może kilku, może kilkunastu - przekazał.
- Relacjonowałem swoją wiedzę panu ministrowi Sasinowi. Ale ja nie byłem decydentem politycznym, nie uczestniczyłem w żadnych decyzjach politycznych w tym zakresie. Ani co do kampanii w wyborach prezydenckich, ani kwestii legislacyjnych. To nie była moja rola - podkreślił.
Soboń potwierdził zdalny udział w wideokonferencji
Soboń został też zapytany o spotkanie, o którym w zeznaniach wspominali były prezes Poczty Polskiej Tomasz Zdzikot oraz były jej wiceprezes Grzegorz Kurdziel. Zeznawali oni przed komisją, że 15 kwietnia 2020 r. odbyła się wideokonferencja na temat przygotowania wyborów korespondencyjnych, w której brali udział członkowie zarządu Poczty Polskiej, podwykonawcy oraz ze strony MAP wiceminister Artur Soboń.
- Nie potrafię odpowiedzieć, kto był uczestnikiem tego spotkania. O tym, kto był uczestnikiem decydował prezes Kurdziel. Wiedział on, które firmy i osoby z Poczty Polskiej miały odpowiednią wiedzę i kompetencję, aby w wideokonferencji, która odbyła się po naszej rozmowie, w której panowie prezesi powiedzieli mi o potencjale Poczty, który jest niewystarczający do tego, aby zrealizować zadania, które wiążą się z przygotowaniem do wyborów - mówił w poniedziałek były wiceminister.
- Ja chciałem zobaczyć, jak taki potencjał na rynku wygląda. Prezesi również nie byli pewni kto, ile, w jakim zakresie, co może zrobić, a że mieliśmy COVID, była to wideokonferencja - dodał. Przekazał, że "w czasie tej wideokonferencji, jak powiedział prezes Kurdziel, rozmawialiśmy o technicznych aspektach poszczególnych podmiotów".
- Z tego co pamiętam doszliśmy do przekonania po rozmowie z panem Kurdzielem, że takie spotkanie będzie potrzebne. Pan Kurdziel twierdził, że ja go poprosiłem, aby on takie spotkanie zorganizował, być może tak było. Ja tego wykluczyć nie mogę, bo chciałem z całą pewnością wziąć udział i w tym spotkaniu udział brałem w sposób zdalny, łącząc się z tymi, którzy zostali na to spotkanie zaproszeni - kontynuował.
Mówił też, zwracając się do pytającej posłanki Magdaleny Filiks (KO): - Jeśli mnie pani pyta, czy ja zapraszałem na to spotkanie: nie, bo ja nie mam nawet wiedzy i nie miałem, kto w takim spotkaniu powinien uczestniczyć.
Pytany, czy złożył relację z tego spotkania szefowi MAP Jackowi Sasinowi, odparł: - Pani poseł założyła, że na tym spotkaniu omawiano, jak wygląda przebieg wyborów kopertowych. Niczego takiego na tym spotkaniu nie omawiano. - Omawiano wyłącznie jedną z technicznych rzeczy, krytyczną z punktu widzenia procesu. Czyli zdolność do insertowania, przygotowania pakietów i omawiali to ludzie, którzy w tej sprawie są na rynku kompetentni - powiedział Soboń. - Co do zasady przekazywałem te informacje panu ministrowi - oświadczył.
Kontakt z Sasinem podczas spotkania. "Ja tej sytuacji nie pamiętam"
Filiks pytała też o zeznania prezesa Poczty Polskiej w latach 2016-20 Przemysława Sypniewskiego, który mówił, że w trakcie spotkania 15 kwietnia Soboń wyszedł do ministra Sasina, po czym przekazał wiadomość od Sasina, żeby zarząd Poczty Polskiej "podjął się tego zadania w oparciu o ryzyko biznesowe".
Posłanka pytała, co znaczy określenie "w oparciu ryzyko biznesowe". - W tej sprawie świadkowie zeznali, że pośredniczyłem, w jakimś kontakcie, w którym prezes Poczty Polskiej zadał pytanie i ja poszedłem po odpowiedź do ministra Sasina. Ja tej sytuacji nie pamiętam, nie pamiętam jak ona dokładnie wyglądała. Jego zdaniem, ten, kto jest posłańcem nie rozstrzyga, co mu kto inny przekazuje - mówił Soboń.
Soboń: byłem kimś w rodzaju listonosza
- Tam, gdzie kwestie dotyczyły kwestii formalnych, czyli finansowania, umowy, decyzji, świadkowie zgodnie zeznają, że ja byłem kimś w rodzaju listonosza, czyli mając dobre relacje zarówno z panem ministrem Sasinem, jak i z prezesami Poczty Polskiej (...) przekazywałem informacje - powiedział.
- Tam gdzie chciano załatwiać sprawy formalne, czyli na przykład kwestie umowy, to prezesi Poczty Polskiej doskonale wiedzieli, że adresatem spraw formalnych nie jestem ja, tylko te kwestie załatwia się z ministrem aktywów państwowych - dodał poseł.
Soboń: nie powiedziałbym, że ustawa w sprawie wyborów była optymalna
Soboń przyznał, że "nie powiedziałby, że ustawa z 6 kwietnia (ws. wyborów) była optymalna". - Ja nad nią nie pracowałem. Żałuję, że ona nie była konsultowana z Pocztą Polską i między resortami - mówił.
- Nie byłem decydentem, więc nie interesowałem się, nie oceniałem, nie byłem poddany ocenie sądu, co do moich decyzji. Dlatego wtedy nie interesowałem się ryzykiem prawnym wynikającym z tego procesu - dodał.
Soboń o mailu ze skrzynki Dworczyka: oddaje to, co wtedy myślałem
Soboń został zapytany na komisji, czy potwierdza autentyczność maila z 30 kwietnia 2020 r., którego miał wysłać do ówczesnego szefa KPRM Michała Dworczyka. W wiadomości Soboń negatywnie odnosił się do wyborów korespondencyjnych i twierdził, że druga tura wyborów nie może się odbyć w ciągu 14 dni ze względów technicznych. Mail został opublikowany po wycieku ze skrzynki Michała Dworczyka.
- Mail został pozyskany w sposób nielegalny, został on wykradziony z prywatnej skrzynki ministra Michała Dworczyka. Ja dzisiaj ponownie mogę stwierdzić, że nie jestem w stanie potwierdzić autentyczności tego maila - mówił.
Powiedział, że prowadził w tamtym czasie rozmowy z "kolegami parlamentarzystami" codziennie, w różnej formie. - I tego typu rozmowa mogła mieć miejsce, bo jest to stan świadomości, który 30 kwietnia oddaje to, co ja wówczas myślałem o sytuacji związanej z wyborami korespondencyjnymi - dodał były wiceminister. Natomiast - jak dodał - "z całą pewnością nie możemy tego mejla traktować dzisiaj jako mejla, którego prawdziwość, czy autentyczność ktoś z nas może potwierdzić".
Soboń: Czy te wybory się dało przeprowadzić? Nie wiem, nie zweryfikowaliśmy w praktyce
Soboń wskazywał, że "tych wyborów nigdy nikt w praktyce na podstawie tej ustawy (z 6 kwietnia - red.) nie zrealizował".
- Nie zweryfikowaliśmy w praktyce, czy te wybory mogły zostać zrealizowane w sposób powszechny w drodze korespondencyjnej, czy nie. Ja nie wiem - przynał, pytany o to, czy przeprowadzenie wyborów korespondencyjnych było w ogóle możliwe.
- Gdyby było tak, że pan prezes Poczty Sypniewski, czy pan wiceprezes Poczty Kurdziel przyszli do mnie i powiedzieli "tego w ogóle nie da się zrobić", to zakończylibyśmy tę rozmowę po minucie. Tak nie było. Nigdy w ten sposób nie mówili. Mówili o trudnościach związanych z realizacją tego procesu, ja również o to ich wyłącznie pytałem - dodał.
Będzie konfrontacja. Kurdziel: Soboń i Szczegielniak współpracowali z Pocztą w zakresie operacyjnym
Po południu ma dojść do konfrontacji Sobonia z Grzegorzem Kurdzielem, byłym wiceszefem Poczty Polskiej. Kurdziel pierwszy raz stanął przed komisją pod koniec lutego. Pytany wówczas przez szefa komisji Dariusza Jońskiego, jaką rolę w przygotowaniu wyborów pełnił wiceszef w Ministerstwie Aktywów Państwowych Artur Soboń, a jaką wicepremier, szef MAP Jacek Sasin, zeznał, że wiceministrowie Soboń i Tomasz Szczegielniak współpracowali z Pocztą Polską w zakresie operacyjnym, czyli realizowali zlecenie swojego szefa. Soboń podczas przesłuchania zaprzeczał, że brał udział w przygotowaniu wyborów korespondencyjnych.
Kurdziel twierdził też, że Soboń podczas wideokonferencji z udziałem m.in. przedstawicieli Poczty Polskiej poinformował o możliwości przesunięcia wyborów korespondencyjnych "bodajże o dwa tygodnie nawet". - Natomiast jeżeli ten proces miałby zostać zrealizowany na termin 10 maja, to faktycznie tego nie można byłoby zrobić. Ale dostaliśmy informacje, że trzeba to robić na 17 maja - oświadczył Kurdziel.
Soboń: w żadnym momencie nie nadzorowałem Poczty Polskiej
Soboń, wezwany przed komisję śledczą, 19 stycznia oświadczył, że "w żadnym momencie wykonywania swoich obowiązków w ministerstwie aktywów państwowych nie nadzorował Poczty Polskiej". - Nie nadzorowałem także departamentów: budżetowego, prawnego ani departamentu wykonującego nadzór właścicielski wobec Poczty Polskiej. Na żadnym etapie przygotowań nie uczestniczyłem w formalnych obowiązkach związanych z przygotowaniem wyborów korespondencyjnych - powiedział.
- Nie brałem udziału w przygotowywaniu aktów prawnych, umów, decyzji administracyjnych, wzorów dokumentów czy decyzji o wyborze ofert przez Pocztę Polską - dodał. - Nie mam tutaj żadnej wiedzy, tym bardziej z ogromnym zdziwieniem dowiedziałem się o moim wezwaniu przed wysoką komisję - podkreślił.
Romowicz: może nadeszła do niego refleksja, że jednak warto przestać ściemniać
Wiceszef komisji Bartosz Romowicz powiedział w poniedziałek w radiowej Trójce, że jeśli Soboń nie będzie współpracował z komisją i stosował sztuczki administracyjne, to możliwe, że komisja złoży zawiadomienie do prokuratury o możliwości przekroczenia uprawnień.
- Myślę, że pan Artur Soboń z uwagą wysłuchał innych świadków - tych, których bezpośrednio bądź pośrednio nadzorował w ramach wykonywanej przez siebie funkcji wiceministra aktywów państwowych i może nadeszła do niego refleksja, że jednak warto przestać ściemniać, zacząć współpracować z komisją i chcieć wyjaśnić sprawę dogłębnie - podkreślił.
Sejmowa komisja śledcza do spraw wyborów korespondencyjnych wystąpiła do Sądu Okręgowego w Warszawie o nałożenie kary porządkowej w wysokości 3 tysięcy złotych na Sobonia za bezpodstawne uchylanie się od złożenia zeznań. Przewodniczący komisji poinformował, że "w przegłosowanym przez komisję wniosku jest rozważenie wystąpienia w dalszej kolejności z zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Artura Sobonia polegającego na zatajeniu prawdy".
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Radek Pietruszka