Jeden osierocił dziecko, drugi miał zostać ojcem. Tragiczna śmierć strażaków

Jeden osierocił dziecko drugi miał zostać ojcem. Komendant o śmierci strażaków
Jeden osierocił dziecko, drugi miał zostać ojcem. Komendant o śmierci strażaków
Źródło: TVN 24

- Wczorajszy dzień w Białymstoku, dla nas, dla strażaków był dniem tragicznym. Dwóch strażaków w wieku 26 i 29 lat straciło życie - podkreślił w piątek komendant główny Państwowej Straży Pożarnej generał brygadier Leszek Suski.

W czwartek dwóch strażaków zginęło podczas akcji gaszenia pożaru magazynu w Białymstoku.

"Sufit pod nimi się zawalił"

Jak relacjonował komendant główny Państwowej Straży Pożarnej, strażacy prawdopodobnie nie zdawali sobie sprawy, że weszli na część podwieszanego sufitu, którego w takim budynku magazynowym nie powinno być.

- Sufit pod nimi się zawalił. Jeden ze strażaków spadł i zginął. Drugi nie zdołał się wydostać i również zginął - relacjonował generał Suski.

Jak poinformował, powołał zespół, który będzie analizował działania prowadzone podczas tej akcji. - Za każdy razem, kiedy ginie strażak bądź jest ktoś z nich ciężko ranny, taki zespół jest powoływany. Zespołem kieruje zastępca komendanta PSP starszy brygadier Tadeusz Jopek. Wszystkie okoliczności tego zdarzenia będą wyjaśnione - zapewnił komendant główny Państwowej Straży Pożarnej.

"Śmierć tych dwóch strażaków jest dla nas dużym cierpieniem"

Jak przypomniał, strażacy ślubują chronić życie, zdrowie i mienie. - W ciągu ostatnich 25 lat zginęło 19 strażaków podczas działań ratowniczych, a 15 zostało ciężko rannych - dodał.

Strażacy, którzy zginęli w Białymstoku, przyszli do służby w czerwcu 2014 roku. Mieli wszystkie potrzebne przeszkolenia, ukończyli dodatkowe szkolenia. - Wśród kolegów cieszyli się bardzo dobrą opinią i wśród przełożonych również. Byli dobrymi strażakami, sprawnymi również fizycznie - podkreślał generał Suski. Jak podkreślił, jeden z nich osierocił kilkumiesięczne dziecko i zostawił żonę, drugi w ciągu najbliższego miesiąca miał zostać ojcem.

- Przykro, że tak się stało. Śmierć tych dwóch strażaków jest dla nas wszystkich strażaków dużym cierpieniem. Bardzo żałujemy i nie mamy takich słów, którymi moglibyśmy ten żal opisać. Szkoda, że tak się stało. Przygotowujemy się na takie ewentualności, na takie zdarzenia, żeby do nich nie dochodziło, ale jak widać, przed wszystkim uchronić się nie możemy - stwierdził komendant.

"Oni zginęli na służbie"

- Chciałbym państwa prosić o uszanowanie naszego bólu po śmierci naszych kolegów i w pewien sposób ograniczenie pytań czy informacji szczególnie w takim aspekcie sensacyjnym. Oni zginęli na służbie - apelował komendant główny. Pytany o ocenę akcji, w której zginęli strażacy, odpowiedział: - Dopiero po przeprowadzeniu analizy będziemy mogli się wypowiedzieć. Ja nie widziałem tam żadnych problemów.

Dodał również, że na razie nie są znane przyczyny pożaru. Poinformował też, że magazyn, który się palił, nie spełniał wymogów bezpieczeństwa i nie był w przeszłości kontrolowany przez straż pożarną.

"Nikogo nie zostawiliśmy samego"

Generał Suski poinformował, że w czwartek w akcji gaśniczej wzięło udział jednocześnie 50 strażaków, a ci, którzy zginęli, służyli w jednostce ratowniczo-gaśniczej nr 1 w Białymstoku. Przypomniał, że rodziny poległych funkcjonariuszy oraz ich koledzy otrzymali pomoc psychologiczną. - Nikogo nie zostawiliśmy samego. Strażaków, którzy byli przy tej akcji, wycofaliśmy tak, że dalej już nie uczestniczyli w zdarzeniach. Oni bardzo to przeżywali - powiedział Suski.

Autor: mart//now / Źródło: PAP

Czytaj także: