W związku z sygnałami o nieprawidłowościach przy budowie toru przeszkód w Centralnym Ośrodku Szkolenia Służby Więziennej w Kaliszu na wniosek wiceministra odwołany został komendant tej placówki - poinformowało w czwartek Ministerstwo Sprawiedliwości. "Dotychczasowe ustalenia wykazały niedostateczny nadzór komendanta ośrodka nad inwestycją" - przekazał resort w komunikacie.
We wtorek Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport dotyczy programu "Praca dla więźniów". Za program odpowiadał Patryk Jaki, wówczas wiceminister sprawiedliwości, a od czerwca 2019 roku europoseł Prawa i Sprawiedliwości.
Z raportu wynika, że w ramach jednej kontroli wykryte zostały liczne nieprawidłowości w finansowaniu inwestycji i remontów realizowanych ze środków publicznych. W związku z wynikami jednej kontroli NIK podjął decyzję o skierowaniu 15 zawiadomień do prokuratury, w ramach drugiej złożono jedno zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Dodatkowo Najwyższa Izba Kontroli rozpoczęła ogólnopolską kontrolę, która objęła Ministerstwo Sprawiedliwości, Centralny Zarząd Służby Więziennej oraz siedem innych jednostek. Ma ona potrwać do końca stycznia 2020 roku.
Jedno z zawiadomień - dotyczące drugiej, osobnej kontroli NIK i przedstawione na konferencji we wtorek - dotyczy realizacji inwestycji w Centralnym Ośrodku Szkolenia Służby Więziennej w Kaliszu.
Komendant odwołany
Ministerstwo Sprawiedliwości przekazało w komunikacie opublikowanym we wtorek, że zarzuty zawarte w raporcie Najwyższej Izby Kontroli "są bezpodstawne".
Z kolei w czwartek resort sprawiedliwości poinformował, że po sygnałach o nieprawidłowościach w ośrodku w Kaliszu ministerstwo zleciło kontrolę w tej placówce.
"Dotychczasowe ustalenia wykazały niedostateczny nadzór komendanta ośrodka nad inwestycją. Na wniosek wiceministra sprawiedliwości Michała Wójcika komendant został dziś odwołany ze stanowiska" - przekazało biuro komunikacji Ministerstwa Sprawiedliwości.
"Zawiadomienie to jest efektem kontroli doraźnej"
W sprawie Centralnego Ośrodka Szkolenia Służby Więziennej w Kaliszu NIK skierował zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa wyrządzenia znacznej szkody majątkowej. "Zawiadomienie to jest efektem kontroli doraźnej, którą NIK od 17 czerwca 2019 r. prowadziła w tej jednostce. Dlatego NIK rozpoczęła ogólnopolską kontrolę, która objęła Ministerstwo Sprawiedliwości, Centralny Zarząd Służby Więziennej oraz siedem innych jednostek. Zakończenie czynności kontrolnych w poszczególnych jednostkach zaplanowano na koniec stycznia 2020 r." - poinformowano.
W tej sprawie chodzi o tor przeszkód wybudowany w ośrodku w Kaliszu. Jak przekazał podczas konferencji dyrektor Marek Bieńkowski, koszt budowy wyniósł ponad 369 tysięcy złotych, podczas gdy biegły wycenił tę inwestycję na maksymalnie 65 tysięcy złotych.
Z informacji, do których dotarła Polska Agencja Prasowa, wynika, że oprócz tego toczy się postępowanie wyjaśniające wobec pracownika, który zajmował się wyceną wartości zamówienia. Ustalenia mają wskazywać na błędne oszacowanie tej wartości.
"W sposób nieuprawniony NIK powiązał kontrolę w Kaliszu z realizacją 'Pracy dla więźniów'"
Według Ministerstwa Sprawiedliwości program "Praca dla więźniów" był i jest prowadzony zgodnie z obowiązującym prawem, transparentnie i przy poszanowaniu środków publicznych. W ocenie resortu program okazał się ogromnym sukcesem i pozwolił zwiększyć zatrudnienie do 37 tysięcy osób, co oznacza 83 procent więźniów zdolnych do pracy.
"Ministerstwo Sprawiedliwości podkreśla, że na konferencji prasowej NIK, która miała miejsce 10 grudnia, dyrektor Departamentu Porządku i Bezpieczeństwa Wewnętrznego NIK Marek Bieńkowski w sposób nieuprawniony powiązał doraźną kontrolę ośrodka szkoleniowego w Kaliszu z realizacją prowadzonego z powodzeniem, wieloletniego programu 'Praca dla więźniów'" - ocenił resort.
Według ministerstwa "była to celowa próba zdyskredytowania programu i całej Służby Więziennej, której roczny budżet wynosi 4,5 mld zł". "Służba Więzienna prowadzi kilkaset inwestycji i żadna z nich dotychczas nie była przez NIK kwestionowana" - dodano.
Resort podkreślił przy tym, że program "Praca dla więźniów" jest finansowany przede wszystkim przez samych skazanych, a nie z pieniędzy podatników, służy resocjalizacji przez pracę, a jednocześnie spadają dzięki niemu koszty utrzymania więźniów. Jak dodało Ministerstwo Sprawiedliwości, korzyścią jest również między innymi to, że dzięki programowi zatrudnieni więźniowie, którzy dotychczas nie płacili zasądzonych alimentów, wpłacili w 2018 roku na rzecz funduszu alimentacyjnego ponad 14 milionów złotych.
"Cenny społecznie program służy przedsiębiorcom i zatrudnianym przez nich więźniom. Dla przedsiębiorców oznacza m.in. mniej formalności i biurokracji, bo nie muszą zawierać indywidualnych umów o zatrudnienie. Są zwolnieni z odprowadzania składek zdrowotnych i mogą korzystać z dofinansowania na tworzenie nowych miejsc pracy dla skazanych. Natomiast więźniom możliwość podjęcia pracy daje na przykład szansę bezpłatnego przyuczenia do zawodu, jest treningiem do samodzielnego życia na wolności oraz przygotowaniem do powrotu do społeczeństwa" - wskazało ministerstwo.
Jaki o raporcie NIK w sprawie programu "Praca dla więźniów"
Patryk Jaki komentował we wtorek w "Faktach po Faktach" w TVN24 zarzuty, jakie Najwyższa Izba Kontroli wysuwa wobec realizacji programu "Praca dla więźniów".
- Urzędnicy NIK twierdzą, że coś straciliśmy, bo mogliśmy wynająć drożej. Problem w tym, że nikt nie chciał zapłacić drożej - tłumaczył były wiceminister sprawiedliwości. Dodał, że "to, co odstawili urzędnicy NIK-u, to jeden wielki skandal".
Jaki odniósł się także do ceny, za jaką wybudowano tor przeszkód w Centralnym Ośrodku Szkolenia Służby Więziennej w Kaliszu, czego dotyczyła druga kontrola przeprowadzona przez NIK.
- Ten placyk nie był elementem programu "Praca dla więźniów", to nie był element kontroli NIK. Urzędnicy NIK dali to przy okazji. To oczywiście wymaga wyjaśnienia, ale mój program nie ma z tym nic związanego. Oczekuję, że Służba Więzienna to wyjaśni - tłumaczył.
Europoseł Prawa i Sprawiedliwości powiedział, że jeżeli w tym przypadku jest tak, jak pokazali to urzędnicy Najwyższej Izby Kontroli, to "ktoś powinien za to polecieć".
Autor: kb//now//kwoj / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24