Dziesięć kobiet złożyło zeznania obciążające policjanta z lubelskiego aresztu, którego wcześniej o gwałt oskarżyła studentka farmacji.
Lubelska prokuratura odnalazła już 11 kobiet, których zeznania obciążają sierżanta Grzegorza K. z aresztu w lubelskiej komendzie miejskiej policji. Po oskarżeniu go przez studentkę farmacji o gwałt, prokuratorzy docierają do kolejnych ofiar policjanta.
Z ustaleń śledczych wynika, że Grzegorz K. wielokrotnie składał aresztowanym kobietom propozycje seksualne, dotykał ich w dwuznaczny sposób, nakłaniał do tańca - i gwałcił.
Studentkę Akademii Medycznej w Lublinie zgwałcił dwa razy. Kiedy kobieta o tym doniosła, sierżant się wyparł. W jego obronie stanął cały garnizon, z komendantem Zygmuntem Sitarskim na czele. Ten przyznawał, że nie widzi powodów by studentce nie wierzyć, ale nie ma ich również, by tracić zaufanie do funkcjonariusza. To miała być "klasyczna sytuacja słowo przeciwko słowu".
Po medialnej krytyce wobec komendanta wojewódzkiego Janusza Guzika, który nie wyciągnął konsekwencji wobec zachowania Sitarskiego, złożył on wniosek o prokuratorskie śledztwo przeciwko dziennikarzowi i gazecie, która opisała proceder. Potem jednak śledczych trafili do kolejnych kobiet, których zeznania obciążały Grzegorza K.
Być może nie będzie on jednak jedynym, któremu postawione zostaną zarzuty karne. Robert Bednarczyk, szef Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie, zapowiedział, że śledztwo wyjaśni też, czy warunki i okoliczności panujące w izbie zatrzymań nie sprzyjały popełnianiu tego typu przestępstw. A więc również, czy inni policjanci nie byli zamieszani w proceder.
Źródło: PAP, Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24