- Spiszmy sobie 10 przykazań koalicyjnych. Jeśli któryś z koalicjantów wytnie numer - przy pomocy Palikota lub SLD - to koniec koalicji - powiedział poseł PSL Eugeniusz Kłopotek. Jego zdaniem, współpraca na dżentelmeńskie słowo już nie wystarczy.
Wątpliwości Kłopotka, co do klarowności współpracy budzi to, co daje się słyszeć od polityków i w mediach. Jego zdaniem, nie jest dobrze, skoro zaczęło się już szczucie "w stylu: jak PSL będzie fikać, to Tusk weźmie sobie do koalicji SLD lub Palikota".
"Wkurza go" - jak przyznał - że pojawiają się doniesienia, jakoby PSL chciało za dużo władzy. - O żadne stołki nie walczymy - zapewnił Kłopotek.
"Przelejmy to na papier"
W opinii posła, koalicji PO-PSL, potrzebnych jest "10 przykazań". - W których zostanie określone jak powinna współpracować koalicja, i co chce ona zrobić przez najbliższe cztery lata. Przelejmy to na papier i niech uroczyście podpiszą to Tusk z Pawlakiem - powiedział poseł PSL. (W poprzedniej kadencji PO i PSL współpracowały "na słowo".)
Jak mówił Kłopotek, w punktach o współpracy powinny się znaleźć zapisy, iż nie będzie "wychodzenia przed szereg" i robienia czegoś za plecami koalicjanta, a także np. czy i w jakich sprawach koalicjanci głosują wspólnie.
Jego zdaniem nie można wykluczyć koalicji innej niż PO z PSL. - Albo spisujemy 10 przykazań koalicyjnych, albo jest inny układ, rozdanie. Wszystko jest w głowie Donalda Tuska - stwierdził Kłopotek.
"Nie jest różowo"
Kłopotek nie ukrywał też rozczarowania wynikiem wyborczym PSL, mimo że ludowcy wyprzedzili SLD. - 10 proc. powinniśmy otrzymać za dotychczasową politykę - stwierdził. - Okazało się jednak, że to nie chwyta i trzeba się zastanowić, co dalej - dodał.
Jego zdaniem, w najbliższych tygodniach będą się rozstrzygać losy PSL. - Bardzo dobrze Waldemar Pawlak powiedział tuż po wyborach, iż należy dać sobie czas na przemyślenia, bo wcale tak różowo nie jest - powiedział Kłopotek.
Poseł PSL przypomniał, że od 2005 r. w PSL mamy do czynienia ze stagnacją elektoratu, którego ludowcom nie przybywa. - Cofamy się, mamy mniej mandatów, i pięć województw, z których nie mamy żadnego parlamentarzysty - powiedział Kłopotek.
"Najważniejsze, by nie robić zamieszania"
W podobnym tonie o współpracy PO-PSL i wyniku wyborczym ludowców wypowiadał się w RMF FM minister rolnictwa Marek Sawicki. - Chcemy być w koalicji. Zostało to potwierdzone na spotkaniu Tuska i Pawlaka. Wiemy, że PO może mieć większość także z SLD i RP. Romanse są dozwolone, ale mają swoją granicę - stwierdził Sawicki. I dodał: - Podpiszemy porozumienie. Zapisy porozumienia będą przestrzegane. Jeżeli PO będzie głosować wbrew koalicji, wbrew ustaleniom z PSL, to będzie oznaczać koniec koalicji.
Jego zdaniem, dobrym rozwiązaniem jest to, że stary rząd - jak zapowiedział Tusk - będzie rządził do stycznia. - Dziwią mnie głosy tych, którzy oczekiwali nowego otwarcia. Najważniejsze, by do końca prezydencji nie robić zamieszania. Będę ministrem rolnictwa przynajmniej do końca roku - powiedział Sawicki.
Jego zdaniem, dopiero po 15 grudnia premier zaproponuje nowe rozwiązania. - Dziś odbieram telefony od ministrów rolnictwa unii, którzy mówią: Och jak dobrze, będzie spokój do końca prezydencji - powiedział Sawicki.
Mówiąc o wyniku wyborczym PSL, stwierdził: - Spodziewałem się wyższego wyniku PSL. Czyja to wina? Wszyscy stracili. U nas ubytek jest stosunkowo niewielki. Atmosfera była przyjazna, może tylko w ostatniej fazie kampanii trzeba było działać bardziej dynamicznie.
Zobacz więcej: www.tvn24.pl/wybory2011
Źródło: TVN24, RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: TVN24