W poniedziałek o godz. 16 wojskowi prokuratorzy przesłuchają ministra obrony Bogdana Klicha. Przesłuchanie będzie dotyczyć ostrzelania przez polskich żołnierzy wioski Nangar Khel.
Przesłuchanie odbędzie się w Ministerstwie Obrony Narodowej w Warszawie.
- Przesłuchanie odbędzie się na moją prośbę. Chcę w ten sposób przyśpieszyć śledztwo - tak, aby jak najszybciej mógł być przesłuchany amerykański pułkownik Martin Shuitzer, z którym rozmawiałem na temat jego zeznań w tym śledztwie - wyjaśniał minister Klich.
Przesłuchanie odbędzie się na moją prośbę. Chcę w ten sposób przyśpieszyć śledztwo Przesłuchanie odbędzie się na moją prośbę. Chcę w ten sposób przyśpieszyć śledztwo
W grudniu 2007 r. Klich spotkał się w Afganistanie z Martinem Schuitzerem, który zapewnił ministra, że jest gotów zeznawać przed polskim prokuratorem, jeśli będą dopełnione procedury - czyli jeśli polski rząd wystąpi w tej sprawie do stosownych władz amerykańskich. Amerykański dowódca grupy bojowej z Afganistanu płk Schuitzer uważa, że akcja polskich żołnierzy w Nangar Khel była błędem, a nie "działaniem kryminalnym".
Żołnierze nadal w areszcie
W sprawie ostrzelania wioski Nangar Khel podejrzani są żołnierze z 18. bielskiego Batalionu Desantowo-Szturmowego - kpt. Olgierd C., ppor. Łukasz B., chor. Andrzej O., plut. Tomasz B. oraz starsi szeregowi Damian L., Robert B. i Jacek J.
Sześciu z nich prokuratura zarzuciła zabójstwo ludności cywilnej, siódmemu - atak na niebroniony obiekt cywilny.
We wtorek sąd wojskowy przedłużył areszt dla całej siódemki.
Co się stało w Nangar Khel?
Do ostrzału afgańskiej wiosko doszło 16 sierpnia ub. roku. Na miejscu zginęło kilkoro cywili, wśród nich kobiety i dzieci.
Oskarżeni twierdzą, że winę za ostrzał wioski ponoszą dowódcy. Mieli od niego usłyszeć m.in. słowa : "Niech gniew boży spadnie na tę wioskę".
Żona jednego z żołnierzy przekonuje też, że w trakcie akcji zawiódł moździerz. - Oni zgłaszali wcześniej wiele razy, że sprzęt zawodzi. Że celowniki są w jedną stronę nastawione, a w drugą stronę lecą pociski. Można stwierdzić, że gdyby sprzęt był sprawny, gdyby wszystko było w porządku, to może nie byłby ofiar w ludziach, nad którymi ubolewamy - dodała.
Było 25 strzałów, jeden pocisk spada na dom cywilów. Ginie sześć osób. Sześciu żołnierzom grozi dożywocie. Oskarżają swojego dowódcę - miał im kazać "Nap... w wioskę". Poniżej podsumowujemy, co wiemy do tej pory o afgańskiej tragedii. (CO JUŻ WIEMY O NANGAR KHEL)
Źródło: TVN24, PAP