Córka prezydenta Andrzeja Dudy nie jest już jego społecznym doradcą. Dla prezydenta pracowała przez pięć miesięcy, ale niewiele wiadomo na temat tego, co w tym czasie mu doradziła. Kancelaria Prezydenta tłumaczy, że rezygnacja Kingi Dudy ma związek z nowym etapem zawodowego życia. Opozycja nie szczędzi złośliwości o dobrym wpisie do CV. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Odejście córki prezydenta z grona jego doradców było takie, jak pojawienie się jej w tym gronie. Ciche. Po medialnych doniesieniach rzecznik prezydenta ograniczył się tylko do krótkiego komunikatu, że Kinga Duda nie jest już społecznym doradcą Andrzeja Dudy i że ma to związek z nowym etapem jej życia zawodowego.
- To był skrajny przypadek nepotyzmu. Dobrze, że koniec fikcji - oceniła Katarzyna Lubnauer z Koalicji Obywatelskiej. Opozycja nie szczędzi złośliwości. PiS zrozumienia. - Ja to doskonale rozumiem. Jest osobą młodą, ambitną – mówi senator Jan Maria Jackowski z Prawa i Sprawiedliwości.
Na oficjalnej stronie prezydenta w historii aktywności pod hasłem Kinga Duda widać cztery pozycje, z czego trzy dotyczą wydarzeń, w których brała udział. Tematami były sprawy młodzieży, w tym między innymi edukacja i praca. Ostatnie spotkanie odbyło się nieco ponad tydzień temu. - To wszystko jest groteskowe. To jest jakaś kpina w ogóle z urzędu prezydenta – mówi Dariusz Joński z Koalicji Obywatelskiej.
Prawo i Sprawiedliwość na pytanie o to, jak Kinga Duda przysłużyła się prezydentowi, odpowiada dyplomatycznie. - Nie znamy sytuacji, co by było z początkiem tej prezydentury, gdyby pani Kinga nie była doradcą pana prezydenta – mówi Jan Maria Jackowski.
Po decyzji Trybunału Konstytucyjnego
Przez ostatnie pięć miesięcy publicznie Kinga Duda głos zabrała tylko raz. Jako doradca prezydenta wydała oświadczenie w mediach społecznościowych, które dotyczyło strajków kobiet i decyzji Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji.
"Wybór a nie przymus. W sprawie tak niewyobrażalnie trudnej, decyzja o kontynuacji lub przerwaniu ciąży powinna być pozostawiona kobiecie (…). Zawsze uważałam istniejący dotychczas swoisty kompromis aborcyjny za rozsądne rozwiązanie. (…). Posłowie, którzy w Polsce stanowią prawo, powinni jak najszybciej znaleźć rozsądne i kompromisowe rozwiązanie (…)" – napisała Kinga Duda.
Niedługo później prezydent złożył w Sejmie projekt ustawy w tej sprawie, ale nie uzyskał poparcia politycznego. - Taką też miała rolę odegrać, a więc stworzyć reprezentację młodych kobiet i pokazać, że dzięki niej prezydent rozumie tą trudną sytuację – mówi politolog profesor Piotr Pawełczyk.
"Jest przydatna"
Kancelaria Prezydenta, tłumacząc powołanie córki prezydenta na stanowisko doradcy, przekonywała, że Kinga Duda uczestniczyła w wielu studenckich konkursach z zakresu metod rozwiązywania sporów. - Jako prawnik, jako specjalistka od arbitrażu od relacji prawnych polsko-amerykańskich jest przydatna – przekonywał wcześniej minister Andrzej Dera, który rezygnacji córki prezydenta komentować nie chciał.
- Została powołana na to stanowisko tylko po to, żeby należycie to wyglądało jej w biografii. Przecież doradzała prezydentowi - uważa Adam Szłapka z Koalicji Obywatelskiej.
Kinga Duda jako doradca społeczny prezydenta nie pobierała wynagrodzenia.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: KPRP/Grzegorz Jakubowski