Szef parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej Antoni Macierewicz z PiS twierdzi, że Tu-154 nie rozpadł się dlatego, że uderzył w ziemię, tylko spadł na ziemię, bo się rozpadł. Swoją wiedzę opiera się na wynikach prac ekspertów z USA - profesorów Kazimierza Nowaczyka i Wiesława Biniendy. Kim są?
Główne wnioski z prac profesorów Nowaczka i Biniendy są diametralnie inne od ustaleń MAK i polskiej komisji Jerzego Millera. Według nich tupolew w Smoleńsku nie zderzył się z brzozą, a skrzydło oderwało się od samolotu dopiero niemal 70 metrów za słynnym drzewem. Podstawą takich twierdzeń ma być ostatni z zapisów systemu TAWS, który - jak twierdzą naukowcy - nie został uwzględniony w żadnym raporcie.
Tylko na telekonferencjach
Wyniki swoich badan profesorowie przedstawiają tylko na telekonferencjach organizowanych przez zespół Macierewicza. - Żadne media oficjalnie nie zwróciły sie do nas po te analizy - mówi prof. Binienda. Ale gdy dziennikarka TVN24 poprosiła mailem choćby o krótką rozmowę telefoniczną, to obaj odpowiedzieli podobnie. "Zapraszamy na posiedzenie Zespołu Parlamentarnego Antoniego Macierewicza podczas którego będzie telekonferencja, bardzo chętnie odpowiemy wówczas na wszelkie pytania, mając jednocześnie do dyspozycji możliwość prezentacji wyników".
Profesorowie z USA
Kim są eksperci Macierewicza? - Profesora Nowaczyka poznałem kiedy on nie był profesorem, a ja nie byłem posłem. Siedzieliśmy razem w więzieniu w Iławie w stanie wojennym - opowiada sam Macierewicz.
Niedługo po powrocie z internowania prof. Nowaczyk wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Dziś jest profesorem na uniwersytecie w Maryland. - Jest fizykiem atomowym pracującym w Stanach już od wielu lat - mówi o nim prof. Marek Czachor, fizyk z Politechniki Gdańskiej.
Z kolei profesor Binienda swoją karierę rozpoczynał na Politechnice Warszawskiej - Jest specjalistą z zakresu kompozytów materiałów gradientowych, napisał wiele książek, był w wielu miejscach odznaczany - mówi o nim prof. Andrzej Tylkowski z PW. Obecnie pracuje na uniwersytecie w amerykańskim Akron.
Przy badaniu przyczyn katastrofy smoleńskiej, obaj profesorowie nie mają dostępu do wszystkich dowodów. Eksperci także nigdy nie byli na miejscu tragedii.
Naukowcy milczą. "Jest strach przed tym"
Do zespołu Macierewicza o materiały zwróciła się prokuratura wojskowa. Włączyła je do akt sprawy, choć profesorowie Binienda i Nowaczyk na pytania i wątpliwości prokuratorów do dziś nie odpowiedzieli.
- Mieliśmy co do tego materiału wiele większe oczekiwania. Oczekiwaliśmy nie tylko określonych tez, ale wskazania metody badawczej, szczegółowych wyliczeń, o ile takowe były, przekazania programów komputerowych, którymi się posługiwano i jakie dane im wpisano - mówił podczas poniedziałkowej konferencji prasowej prokurator Ireneusz Szeląg.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24