Tylko co 11. kierowca przyznaje, że gdy widzi fotoradar, zdejmuje nogę z gazu żeby zwolnić do przepisowej prędkości. Jednocześnie ponad połowa pytanych deklaruje swoje poparcie dla zwiększania liczby tych urządzeń na polskich drogach - wynika z sondażu Instytutu Homo Homini dla "Dziennika Gazety Prawnej".
Do przekraczania prędkości, i to także w miejscach, gdzie jest fotoradar, przyznaje się dokładnie 91 proc. badanych przez Instytut Homo Homini polskich kierowców.
Dziennik przytacza też analizy, z których ma wynikać, że wpływ urządzeń pomiarowych na bezpieczeństwo na drodze jest bardzo dyskusyjny. Producent programów nawigacyjnych - firma Navi-Expert - wziął pod lupę milion przejazdów na niemal stu trasach w Polsce.
Bez różnicy
Wynik badania był zaskakujący. Okazało się, że średnia prędkość auta tuż przed fotoradarem ustawionym na ograniczeniu do 50 km/h wynosi 64 km/h, a gdy urządzenia nie ma - 66 km/h. Paradoksalnie, odsetek jadących na "pięćdziesiątce" z prędkością 61-70 km/h jest wyższy, gdy na drodze stoi fotoradar (38 proc.), niż gdy go nie ma (36 proc.). Kierowcy wiedzą, że na trasie z fotoradarem trudniej spotkać drogówkę, a za przekroczenie prędkości o kilkanaście km/h nie dostaną zdjęcia z urządzenia kontrolnego - pisze "DGP".
Autor: ŁOs//gak/k / Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24