PiS się tak zapętlił, że dla nich klęską jest postępowanie zgodnie z konstytucją - mówił w "Kropce nad i" Ludwik Dorn. Były marszałek Sejmu i były wicepremier w rządzie PiS dodał, że nie ma dziś w Polsce nikogo, kto mógłby wywrzeć nacisk na Jarosława Kaczyńskiego.
Dorn tłumaczył, że gdyby rząd Beaty Szydło zdecydował się na publikację spornego wyroku TK z 9 marca, to dla obozu władzy oznaczałoby to utratę twarzy. Dlatego jego zdaniem prezes PiS Jarosław Kaczyński - przynajmniej na razie - nie zdecyduje się ustąpić w tej sprawie.
- On nie cofa się nigdy, chyba że woda podeszła mu nie do ust, ale dużo, dużo powyżej nosa i jest odcięty od dostępu powietrza - przekonywał dawny polityk PiS. - (Dzisiaj) woda jest na wysokości podbródka - dodał, pokazując to obrazowym gestem.
Tylko dwie możliwości
Według Dorna są tylko dwie możliwości, kiedy Kaczyński może rozważyć zmianę stanowiska. Jedną z nich jest ochłodzenie stosunków ze Stanami Zjednoczonymi, ale nie poprzez odwołanie lipcowego szczytu NATO w Warszawie.
- Na przykład (mogłoby się to przejawiać - red.) odmową rozmów na szczeblu powyżej wiceministra. Tak się te sprawy robi - powiedział były marszałek Sejmu.
Drugą możliwością może być natomiast przejście do drugiego etapu procedury monitorowania w Polsce praworządności, którą kilka miesięcy temu wszczęła Komisja Europejska. Tłumaczył, że na tym etapie Rada Europejska może większością 4/5 głosów stwierdzić "poważne ryzyko naruszania podstawowych wartości Unii Europejskiej".
- Żeby to zablokować, potrzebne jest sześć krajów. Może ich nie być - podkreślił Dorn. - To oznaczałoby tyle: jesteście pariasem, trędowaci. Niestety nie możemy was skierować na przymusowe leczenie, ale jesteście pariasem, jakim nikt nigdy nie był - dodał.
Dorn jednocześnie ocenił, że rząd, nie publikując wyroku, "staje się cenzorem wszystkich władz". Tłumaczył, że przyznanie mu kompetencji do wydawania Dziennika Ustaw ma charakter czysto techniczny i władza wykonawcza nie może oceniać legalności działania Trybunału Konstytucyjnego.
"Czy fryzjer goli się sam?"
Były marszałek Sejmu odniósł się też argumentacji PiS, zgodnie z którą TK nie wydał swojego ostatniego wyroku zgodnie z prawem. Zdaniem Dorna Trybunał nie miał wyjścia i musiał orzekać tylko na podstawie konstytucji, bo gdyby robił to w oparciu o zaskarżoną ustawę, to popadłby w logiczną sprzeczność.
- Na przykład w pewnym mieście fryzjer goli wszystkich, którzy nie golą się sami. Czy fryzjer goli się sam? Jak się goli sam, to nie goli samego siebie - mówił Dorn, dowodząc, że przykładów takich logicznych pułapek jest mnóstwo i są powszechnie znane.
- Prezydent tego nie widzi, bo w ramach obozu władzy pełni pewną rolę usługowo-wykonawczą - od powiedział Dorn pytany, dlaczego tej sprzeczności nie dostrzega Andrzej Duda.
Były polityk PiS wskazał, że rząd politycznie nieco mniej straci na sporze o Trybunał, jeśli zdecyduje się na zwiększenie liczby sędziów TK z 15 do 18, co proponuje były prezes tej instytucji, prof. Andrzej Zoll. Dzięki temu w skład TK mogliby wejść wszyscy sporni sędziowie.
- Też tracą twarz (rządzący - red.), ale dużo, dużo mniej - powiedział Dorn.
"Mamy do czynienia z ekipą awanturniczą"
B. wicepremier tłumaczył, że krajom Grupy Wyszehradzkiej zależy na osłabieniu pozycji Warszawy w europejskich strukturach. Jako przykład podał zachowanie węgierskiego premiera Wiktora Orbana po jego spotkaniu z Kaczyńskim, który obiecał bronić Polski na arenie unijnej.
- Mocarstwowe Węgry dały słabowitej, zagrożonej Polsce gwarancje bezpieczeństwa. W polityce zawsze silniejszy daje gwarancje bezpieczeństwa słabszemu - przekonywał Dorn.
Były wicepremier w rządzie PiS skomentował także niedawną wypowiedź szefa MON Antoniego Macierewicza, który mówił, że katastrofa smoleńska była aktem terroryzmu wymierzonym w Polskę.
- Wniosek z tego, na przykład dla Waszyngtonu, jest taki: mamy do czynienia z ekipą awanturniczą. Uważajmy z nimi - powiedział Dorn.
Autor: ts/tr / Źródło: tvn24