Komisja Europejska poprosiła polski rząd o odpowiedź na opinię ws. praworządności w ciągu 14 dni, ale jeśli stanowisko nie wpłynie, to KE nie może nic Polsce zrobić - relacjonuje korespondent TVN24 w Brukseli Maciej Sokołowski. KE dała Warszawie czas do środy do końca dnia.
Komisja Europejska oczekuje, że Polska do środy przekaże jej odpowiedź do opinii ws. praworządności - poinformowała w poniedziałek rzeczniczka KE Mina Andreewa. Wtedy mijają dwa tygodnie od przyjęcia przez KE opinii o sytuacji wokół Trybunału Konstytucyjnego.
We wtorek po południu premier Beata Szydło nie chciała sprecyzować, czy rząd zachowa 14-dniowy termin na odpowiedź. - W odpowiednim terminie Komisja Europejska otrzyma informacje, jakie działania są w tej chwili w Polsce prowadzone - stwierdziła jedynie.
Rząd nie odpowie?
Z informacji Macieja Sokołowskiego wynika, że rząd nie odpowie w terminie. - Komisja Europejska poprosiła, aby taka odpowiedź wpłynęła w ciągu 14 dni, ale jeśli nie wpłynie, to nic nie może Polsce zrobić - powiedział.
Kolegium komisarzy, które zbiera się w każdą środę, może uznać, że opinia pozostała bez reakcji polskiego rządu i przystąpić do dalszych prac. - Być może zrobi to za tydzień, ale za tydzień wszyscy będziemy już myśleć o brytyjskim referendum, więc raczej mało prawdopodobne, że Komisja będzie wkraczała w kolejne fazy procedury przeciwko państwu Unii Europejskiej - ocenił Sokołowski.
Jak dowiedział się nieoficjalnie w MSZ, odpowiedź na opinię jest cały czas przygotowywana, ale "zostanie wysłana dopiero wtedy, kiedy Polska będzie miała coś więcej do dodania i wtedy, kiedy prace w parlamencie będą bardziej zaawansowane".
- To nie jest jeszcze nic złego, jeśli kontakty dyplomatyczne są utrzymywane między Brukselą i Warszawą, jeśli te rozmowy cały czas trwają - wyjaśnił.
Korespondent TVN24 dowiedział się, że Bruksela chciałaby otrzymać odpowiedź od polskiego rządu maksymalnie do końca czerwca.
Procedura KE wobec Polski
Opinia KE przyjęta 1 czerwca podsumowuje prowadzony od 13 stycznia dialog z polskim rządem na temat sytuacji wokół TK. To pierwszy etap prowadzonej wobec Polski procedury ochrony praworządności.
Jak tłumaczył przed prawie dwoma tygodniami wiceszef KE Frans Timmermans, Komisja postanowiła przyjąć opinię, bo dotychczasowe kontakty z polskimi władzami nie doprowadziły do rozwiązania problemów, które niepokoją Brukselę. Problemy te dotyczą sporu o skład TK, publikacji jego wyroków i ich poszanowania oraz treści nowelizacji ustawy o TK z 22 grudnia 2015 roku.
Zgodnie z zasadami przyjętej w 2014 r. procedury ochrony praworządności, jeśli po wydaniu opinii przez KE wskazane problemy nie zostaną rozwiązane w rozsądnym terminie, to kolejnym etapem jest wydanie przez Komisję zaleceń z określonym terminem rozwiązania.
Ostatecznym rozwiązaniem jest wniosek do Rady UE (przedstawicieli państw członkowskich) o stwierdzenie naruszeń zasad państwa prawa, zgodnie z artykułem 7 unijnego traktatu. Artykuł ten pozwala też nałożyć sankcje na kraj łamiący zasady praworządności, jednak aby stwierdzić poważne naruszenie zasad rządów prawa, konieczna jest jednomyślność państw członkowskich.
Autor: pk\mtom / Źródło: TVN24, PAP