- To bunt pokolenia 40-latków, którzy pozbywają się kompromitujących 70-latków - powiedział w "Kropce nad i" o rekonstrukcji rządu Tomasz Siemoniak (PO). - W tej chwili to jest rząd zakonu PC - uważa z kolei Kazimierz Marcinkiewicz, były premier z PiS.
Zdaniem Marcinkiewicza rekonstrukcja rządu Mateusza Morawieckiego składa się z dwóch elementów: PR-u, czyli bardziej centrowego wizerunku i wzmocnienia "zakonu PC", czyli grona najbardziej zaufanych współpracowników prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, z którymi tworzył swą poprzednią partię - Porozumienie Centrum. - Zakon PC wzmocnił swoją pozycję, wymusił na Jarosławie Kaczyńskim rekonstrukcję - ocenił były premier.
Jak wymieniał, w rządzie - oprócz funkcjonujących tam już wcześniej trzech ministrów byłego Porozumienia Centrum - Krzysztofa Jurgiela, Mariusza Błaszczaka i Krzysztofa Tchórzewskiego - pojawili się kolejni politycy "zakonu": Marek Suski - szef gabinetu politycznego premiera i od dzisiaj minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński.
- To cała elita zakonu - ocenił Kazimierz Marcinkiewicz. - W tej chwili to jest rząd zakonu PC - podkreślił.
"Wrzody zostały przykryte"
Zdaniem Marcinkiewicza równie ważny w doborze ministrów do rządu Mateusza Morawieckiego był wspomniany element PR-owy, mający nadać bardziej centrowy wizerunek rządu. - Jeśli przykrywa się wrzody, strupy i trądzik pudrem, bronzerem, błyszczykiem i maskarą, to przecież nie leczy się choroby, nie leczy się ciała, nie pokazuje się innej twarzy, tylko to jest ta sama gęba z chorobą ataku na demokrację - ocenił były premier. Stwierdził, że "wrzody" w postaci ministra środowiska Jana Szyszki, ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego czy ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza zostały właśnie zakryte, co jego zdaniem ułatwi Polsce rozmowy z Unią Europejską. - Najdłuższa wojna w nowoczesnej historii, czyli rekonstrukcja rządu, trwała pół roku. To wszystko się odbywało wtedy, kiedy PiS robił najgorszą rzecz, czyli łamał demokrację, utrącił polską władzę sądowniczą - wskazał Marcinkiewicz. Jego zdaniem partia rządząca dokonała istotnych dla siebie zmian, czym naraziła się wielu unijnym instytucjom, ale po dokonaniu zmian wymienia tych, którzy za tym stali, co jest - z europejskiego punktu widzenia - bardzo dobrym posunięciem. - Unia jest miękka - ocenił. - To, co się stało dziś, będzie w Unii odbierane jako krok w dobrą stronę. Ten krok wymyślony przez Adama Bielana jest krokiem bardzo dobrym, pół rządu to są specjaliści - powiedział.
"Prezydent się odwinął"
Kazimierz Marcinkiewicz odniósł się również do dymisji Antoniego Macierewicza i zastąpienia go na stanowisku ministra obrony narodowej przez Mariusza Błaszczaka. - Zaskoczyło mnie to, że Antoni Macierewicz stracił swoje stanowisko. To jest koniec Antoniego Macierewicza, on miał mit osoby, która jest prawie ponad Jarosławem Kaczyńskim, która jest niezatapialna, może więcej niż inni - mówił Kazimierz Marcinkiewicz. - To postać, która chłostała prezydenta czasem bardzo mocno, dawała po twarzy. A prezydent raz się odwinął i nie ma Antoniego Macierewicza - dodał.
Jego zdaniem "odwinął się", poświęcając za to sądy, czyli zgadzając się na reformę sądownictwa. - To była transakcja, zwykły handel - ocenił.
"Czarna dziura w historii wojska"
W kolejnej części "Kropki nad i" Tomasz Siemoniak (PO), były minister obrony narodowej, również komentował dymisję Antoniego Macierewicza. - Kiedy ja oddawałem mu urząd, był bardzo pewny siebie. Pomyślałem o tym dniu, kiedy będzie odchodził. I odchodzi tak, jak sprawował funkcję: fatalnie, bez klasy, opowiadając rzeczy, od których zęby bolą - powiedział Siemoniak.
Określił dwa lata rządów Macierewicza na stanowisku ministra obrony narodowej jako "czarną dziurę w historii wojska", w której dominowały "skandale, kłamstwa, niejasne powiązania". - Antoni Macierewicz został nie tylko odwołany, ale również upokorzony. On tego nie zapomni i będzie się mścił, pogłoski o jego końcu politycznym są przesadzone - ocenił Siemoniak. Jego zdaniem ofiarą tejże zemsty będzie Andrzej Duda i Jarosław Kaczyński.
"Bunt 40-latków"
Siemoniak skomentował również całą rekonstrukcję jako "głębszy proces buntu pokolenia 40-latkow". - To głębszy proces buntu pokolenia 40-latków, które pozbywa się kompromitujących 70-latkow, takich jak Antoni Macierewicz i Jan Szyszko, którzy pokazują najgorszą twarz PiS-u - powiedział. Jego zdaniem władze PiS-u mają nadzieję, że "społeczeństwo uwierzy, że to reset" i że dwa minione lata zostaną zapomniane.
"Emisariusze Jarosława Kaczyńskiego"
- Nic już nie będzie takie samo po dzisiejszym dniu - taką ocenę wystawił Siemoniak stosunkom panującym w partii rządzącej. Jego zdaniem nowy rząd, mimo dokonanych zmian, nie będzie lepszy od poprzedniego, ponieważ wszystkie problemy, z którymi rząd się borykał, dalej istnieją. - Nie zaczęły odrastać drzewa i nie odżyły zabijane zwierzęta - skomentował.
Jego zdaniem bardzo trudną rolę będzie miał do wypełnienia Mariusz Błaszczak, który został odwołany z funkcji ministra spraw wewnętrznych, a powołany na ministra obrony narodowej. Jak twierdzi Siemoniak, w ministerstwie zastanie on "ruinę i fatalne morale". - Sprzątanie po Antonim Macierewiczu to jest cała reszta kadencji Błaszczaka, nie taki los sobie chyba wymarzył - stwierdził Siemoniak. Powiedział również, że tak naprawdę jedno się nie zmienia: faktyczny przywódca pozostaje ten sam. - Jarosław Kaczyński dalej będzie rządzić, ktokolwiek przyjeżdża, przyjeżdża [zostaje ministrem] jako emisariusz Jarosława Kaczyńskiego - skwitował.
Autor: kc\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: P. Tracz / KPRM