- W Polsce każdy ogłosić się specjalistą od medycyny niekonwencjonalnej, otworzyć gabinet i przyjmować pacjentów. To niebezpieczne - mówi w rozmowie z tvn24.pl dr Magdalena Cubała-Kucharska z Rady do Spraw Niekonwencjonalnych Metod Terapii. - Trudno ludziom zabronić bycia nierozsądnymi - odpowiada Konstanty Radziwiłł. Lekarze są przeciwni regulacjom w tej sprawie.
Groźne dla zdrowia i życia tabletki na odchudzanie, zawierające fenfluraminę (pochodną amfetaminy), bez problemu kupiliśmy w Warszawie w jednym z gabinetów medycyny tybetańskiej (CZYTAJ WIĘCEJ). Tego typu placówki można znaleźć w każdym mieście, a usługi znachorek, zielarek i kręglarzy są przez wiele osób uważane za uzupełniające, a nawet zastępujące konwencjonalne leczenie.
Po naszej publikacji rozpętała się prawdziwa burza. Minister zdrowia podkreślała na konferencji prasowej, że w Polsce dopuszczane są do obrotu wyłącznie leki zarejestrowane w naszym kraju: - Jest tylko jeden wyjątek: gdy my sprowadzamy określony preparat na import docelowy - mówiła Ewa Kopacz i zaznaczyła: - Poza tym wszystkie specyfiki muszą być zarejestrowane.
Niekonwencjonalna dowolność
Według dr Cabały-Kucharskiej, Polska jest jednym z nielicznych europejskich krajów, gdzie w dziedzinie medycyny niekonwencjonalnej panuje pełna dowolność. Akupunktura, sprzedawanie ziół, kręgarstwo – każdy może się ogłosić specjalistą od medycyny niekonwencjonalnej. I otworzyć gabinet. Nie reguluje tego żadne prawo.
Co z tą ustawą? PiS proponuje własną
Rada do Spraw Niekonwencjonalnych Metod Terapii przygotowała projekt, który miał w ostatnich dniach trafić do resortu zdrowia. Czy trafił i jakie będą jego dalsze losy? Służby prasowe ministerstwa zdrowia od rana sprawdzają dla nas, czy projekt Rady już do nich wpłynął. Tymczasem PiS postanowiło wypowiedzieć się w tej sprawie.
Na konferencji prasowej Bolesław Piecha zaapelował do marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego o podjęcie prac nad przygotowanym przez PiS projektem ustawy o zawodach medycznych. - Sytuacja na rynku usług zdrowotnych musi zostać uporządkowana, aby nie działali na nim paramedycy czy znachorzy. Nikt nie jest w stanie ich rozliczyć, nie są pociągani do żadnej odpowiedzialności. Ustawa jest już przygotowana. Marszałek powinien nadać temu priorytet.
Złożony pod koniec marca przez PiS projekt zakłada wprowadzenie certyfikatów dla wszystkich osób świadczących usługi w dziedzinie medycznej - w tym dla fizjoterapeutów, opiekunek do dzieci, czy optyków. Certyfikat wydawałoby Ministerstwo Zdrowia i mógłby on zostać cofnięty, jeśli na działalność danej osoby wpływałby skargi.
"Gabinet może otworzyć każdy"
- Cały problem polega na tym, że w naszym kraju brakuje środków prawnych, by takie placówki weryfikować – mówi w rozmowie z portalem tvn24.pl dr Cubała-Kucharska. - Praktycznie każdy, kto chciałby otworzyć tego typu działalność, może iść do urzędu gminy i się zarejestrować. Nie musi okazywać żadnych papierów, ukończenia żadnych szkół, posiadać żadnych dyplomów. Wystarczy, że zgłosi się jako zielarz, cudotwórca czy gabinet medycyny naturalnej i to jest rejestrowane z automatu – dodaje.
Skutki bywają opłakane. Pacjenci z problemami z kręgosłupem, którym działania domorosłych kręgarzy zniszczyły zdrowie. Ofiary podejrzanych pigułek odchudzających czy oczyszczających, skutecznych, ale uzależniających i niebezpiecznych dla życia. Ich „lekarze” spod znaku medycyny naturalnej nie ponoszą żadnej odpowiedzialności
Praktycznie każdy, kto chciałby otworzyć tego typu działalność, może iść do urzędu gminy i się zarejestrować. Nie musi okazywać żadnych papierów, ukończenia żadnych szkół, posiadać żadnych dyplomów. Wystarczy, że zgłosi się jako zielarz, cudotwórca czy gabinet medycyny naturalnej i to jest rejestrowane z automatu dr Magdalena Cabała-Kucharska
- Żyjemy w kraju, który nieprawdopodobnie potrzebuje uregulowań w tym zakresie. Ale jest spory opór środowiska. Izby lekarskie dość niechętnie podchodzą do tematu medycyny naturalnej. Najchętniej by jej zakazali. Ale to niemożliwe - jesteśmy w UE i metody tam uznane powinny być tu też dostępne – mówi nam dr Cubała-Kucharska.
Radziwiłł: państwo nie może przyznawać certyfikatów magikom
Jednak według lekarzy wszelkie nadawanie certyfikatów osobom zajmującym się medycyną naturalną będzie sygnałem, że państwo akceptuje tego typu praktyki. Lub wręcz traktuje je jako równoległe z medycyną konwencjonalną. A temu się sprzeciwiają.
- Nie ma czegoś takiego jak medycyna niekonwencjonalna. Jest medycyna i postępowanie lecznicze niezgodne z zasadami, nienaukowe i bezpodstawne – mówi w rozmowie z portalem tvn24.pl prezes Naczelnej Izby Lekarskiej Konstanty Radziwiłł. Jego zdaniem osoby zajmujące się taką działalnością i mówiące swoim pacjentom, że ich leczą, popełniają przestępstwo.
- Jeśli osoba w czytelny sposób informuje, że nie jest lekarzem, to trudno ludziom zabronić bycia nierozsądnymi. Każdy rozsądny człowiek powinien wiedzieć, że leki kupuje się w aptece, a lekarz przyjmuje w szpitalu – twierdzi stanowczo.
Ustawa powstaje... od 9 lat
Mimo niechętnego stanowiska lekarzy Rada do Spraw Niekonwencjonalnych Metod Terapii od 1999 roku pracuje nad ustawą, która regulowała by kwestie. Rada, korzystając ze standardów Światowej Organizacji Zdrowia, proponuje m.in., żeby każdy chcący przyjmować pacjentów pod szyldem gabinetu medycyny naturalnej, przechodził podstawowe przeszkolenie przez polskie jednostki medyczne i musiał przedstawić swoje kwalifikacje.
- Ja jestem przeciw. Trudno regulować coś, co jest czarami, magią. I trudno żeby państwo angażowało się w wydawanie certyfikatów dla wróżek, czarodziejów i innych osób, które poruszają się w sferze, która w ogóle nie jest do regulowania. Tu można zrobić więcej szkody niż pożytku – uważa Radziwiłł.
- Jeśli taka osoba będzie się legitymować państwowym dyplomem, certyfikatem, który stwierdza, że ona może to robić, to także jest element oszustwa w stosunku do potencjalnego pacjenta – dodaje.
Pacjent nie zweryfikuje pseudolekarza
Jednak, zdaniem Rady, lepsze niedoskonałe regulacje, niż żadne. - Najgorszy problem to ci po jednodniowym kursie gdzieśtam albo ci, którzy przeczytali książkę, którzy nie mają nic wspólnego z medycyną i zabierają się za leczenie. To bardzo, bardzo powszechne zjawisko i nie można tego w żadne sposób sprawdzić. Pacjent nie zweryfikuje, czy dyplom w gabinecie nie został spreparowany na drukarce lub czy ten kurs był rzetelny – ostrzega dr Cubała-Kucharska.
Według niej to społeczeństwo powinno nalegać na to, by kwestie medycyny naturalnej zostały uregulowane. - Dopóki lekarze, kręgarze i zielarze będą to w jakiś sposób weryfikowani przez ministerstwo zdrowia, pacjenci będą zagrożeni – uważa lekarka.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, minister zdrowia Ewa Kopacz