Nowa komisja mająca zbadać przyczyny katastrofy pod Smoleńskiem "nie ma założonego czasu (działania) i jest otwarta na wnioski, pisma, doradztwo" - mówiła w "Kawie na ławę" Małgorzata Wassermann z Prawa i Sprawiedliwości odpowiadając na oskarżenia Sławomira Neumanna. Poseł Platformy Obywatelskiej stwierdził, że komisja Antoniego Macierewicza ma po prostu "dodać paliwa do religii smoleńskiej".
Goście TVN24 mówili o powołanej w czwartek komisji, która jeszcze raz przyjrzy się katastrofie prezydenckiego samolotu w Rosji 10 kwietnia 2010 roku.
Macierewicz "już rozsądził"
Zdaniem Neumanna, jej powstanie będzie po prostu oznaczało "płacenie grubych pieniędzy za tezy o zamachu i sztucznej mgle" i "niestety będzie to firmowane znaczkiem ministerstwa obrony narodowej". Dodał, że Antoni Macierewicz kwestię katastrofy "już rozsądził".
Poseł PO uznał, że dzięki nowe komisji "zostanie dodane paliwo do religii smoleńskiej". Zaznaczył, że tak samo należy traktować informację o zniszczeniu 400 stron dokumentów Działania Dyżurnych Służb Operacyjnych z 10 kwietnia 2010 r., o którym poinformował w sobotę portal TVP Info.
- To jest dziennik służby, brudnopis dyżurnego bez treści. Ten dokument został przekazany dalej. Prokuratura dostała wszystkie informacje. (...) MON nie zniszczył dokumentów, zniszczył brudnopis. Niech prokuratura wyjaśni, czy brudnopis powinno się zniszczyć - tłumaczył.
PiS "nigdy nie wypowie nikomu wojny"
Małgorzata Wassermann (PiS) pytała, "co to znaczy, że niszczy się jakikolwiek dokument"? Mówiła, że nowa komisja postara się dotrzeć do dokumentów i informacji, i zleci badania, których jej zdaniem, komisja Jerzego Millera przed laty nie miała lub nie wykonała. Wyjaśniła, że w pierwszych dniach po katastrofie "można było od Rosjan wziąć wszystko", ale rząd Donalda Tuska to "zaniedbał".
Powiedziała, że PiS "nigdy nie wypowie nikomu wojny"; chodzi zaś o to, że polski rząd przez lata nie działał odpowiednio, a przykład tego, jak można działać pokazali Holendrzy, którzy z terenów objętej wojną i pozostającej pod kontrolą Rosji Ukrainy, wyciągnęli wrak samolotu zestrzelonego 17 lipca 2014 roku, a po odzyskaniu ciał "badali je trzy miesiące". Tymczasem strona polska po katastrofie smoleńskiej tego nie zrobiła.
Wassermann, która straciła w katastrofie swojego ojca, powiedziała, że "nikogo nie chce widzieć w więzieniu". Dodała, że "komisja nie ma założonego czasu (działania), jest otwarta na wnioski, pisma, doradztwo", a prace zacznie w marcu. Komisja jej zdaniem "nie ma żadnej tezy i żadnego założenia", które chce zrealizować ws. katastrofy prezydenckiego tupolewa.
Wyjaśniła, że w komisji zasiądą "świetni fachowcy, ale i ludzie, którzy wielokrotnie się ze sobą spierali".
Smoleńsk jak Gibraltar?
Dyrektor biura prasowego prezydenta Marek Magierowski zwrócił się do Sławomira Neumanna, stwierdzając, że "w archiwach brytyjskich znajdzie pan absolutnie wszystkie dokumenty dotyczące katastrofy nad Lockerbie (zamachu z 1988 r. - red.) i w Londynie na pewno "nikt nie wpadł na to, żeby jakiekolwiek dokumenty zniszczyć". - Sam fakt zniszczenia 400 stron dokumentów - niezależnie od ich wagi - jest czymś zupełnie niebywałym - powiedział.
Joanna Scheuring-Wielgus (Nowoczesna) apelowała z kolei o "odsunięcie na bok emocji" ws. dyskusji o katastrofie smoleńskiej i rozmawiać, obracając się "wokół jednego słowa - odpowiedzialności". Jej zdaniem najważniejsze pytania dzisiaj to te, "czy mamy pewność, że jak prezydent wylatuje w podróże, jest bezpieczny, czy samoloty są dobre". Uznała też, że komisja Macierewicza "nie będzie bezstronna", a za działaniami PiS stoi "chęć zemsty" Jarosława Kaczyńskiego "za śmierć brata".
Jarosław Kalinowski (PiS) uznał, że komisja powstała, bo chodzi o "cel polityczny", którym jest "poszerzenie grona wątpiących" w wersję o wypadku pod Smoleńskiem. - Macierewicz wie, że żadnego zamachu nie było, a robi to, by dzielić Polaków - dodał Kalinowski, tłumacząc, że w pracach komisji Millera badającej przyczyny katastrofy brali udział "najlepsi polscy specjaliści i najlepsze instytuty". o tym, co było przyczyną katastrofy, zdecydowali.
Stanisław Tyszka (Kukiz’15) uznał, że "tragedia od 6 lat jest przedmiotem igrzysk politycznych", a "Polacy będą podzieleni tą kwestią przez dziesięciolecia", podobnie jak w sprawie katastrofy nad Gibraltarem (gdzie zginął gen. Władysław Sikorski - Naczelny Wódz Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w czasie II wojny światowej - red.).
- Dzielenie Polaków jest na rękę wszystkim partiom politycznym - uznał.
Autor: adso/gry / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24