Badania przeprowadzone przez amerykański instytut NIAR pokazują, że w wyniku zderzenia z brzozą skrzydło tupolewa zostało przecięte praktycznie do końca. Wyniki te otrzymał Antoni Macierewicz, ale nie znalazły się one w raporcie przedstawionym przez jego podkomisję. Kłóci się to z forsowanym przez podkomisję twierdzeniem, że to skrzydło ścięło brzozę.
Antoni Macierewicz ukrył dokumenty i dowody, które nie pasują do tezy o bombie i zamachu.
Co najmniej od grudnia 2020 roku Antoni Macierewicz i inni członkowie podkomisji dysponują materiałami, analizami i zagranicznymi raportami, które albo wprost wykluczają zamach, albo wskazują na katastrofę jako przyczynę tragedii z 2010 roku.
Amerykański raport obalający tezę o zamachu, który kosztował 8 milionów złotych, został przez podkomisję Macierewicza ukryty.
OBEJRZYJ REPORTAŻ "SIŁA KŁAMSTWA" >>>
Piotr Świerczek, dziennikarz "Czarno na białym" TVN24, dotarł do dokumentów dotyczących katastrofy tupolewa w Smoleńsku, nieopublikowanych przez podkomisję smoleńską, czyli Podkomisję do spraw Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego. Dowodzą one, że co najmniej od grudnia 2020 roku Antoni Macierewicz i inni członkowie podkomisji dysponują materiałami, analizami i zagranicznymi raportami, które albo wprost wykluczają zamach, albo wskazują na katastrofę jako przyczynę tragedii. Pomimo tego nie znalazły się one w końcowym raporcie, a Macierewicz wciąż mówi o dwóch bombach w samolocie i zamachu.
Jednym z analizowanych wątków było zderzenie tupolewa z brzozą. "Pancerna brzoza", która pojawiała się w narracji Antoniego Macierewicza i innych polityków PiS, nie była jedyną przeszkodą, w którą uderzył tupolew. W raporcie podkomisji pada sformułowanie, że "jak wykazały rekonstrukcje NIAR, to skrzydło Tu-154 przecięłoby brzozę, a nie na odwrót".
To jednak nie jest prawda - wynika z ustaleń Piotra Świerczka, reportera TVN24. Antoni Macierewicz wie od 2020 roku, że mogło być inaczej, NIAR wysłał mu wtedy podsumowanie swojego badania. Prace Amerykanów zaczęły się od wizyty w Polsce w 2018 roku. Wtedy naukowcy zbadali bliźniaczego tupolewa z numerem 102, zeskanowali go, zmierzyli grubość blach i dźwigarów. Stworzyli dokładny model, który pozwolił im przeprowadzić dalsze symulacje.
Amerykanie dokładnie zbadali również typ drzewa, w które samolot uderzył skrzydłem. Ściągnęli z Rosji kilka różnych brzóz - łamali je i rozciągali, po czym w cyfrowy sposób odwzorowali właściwości drzewa.
Skrzydło przecięte niemal do końca
Na slajdach z raportu NIAR widać, jak brzoza przecina skrzydło praktycznie do jego końca. We wnioskach naukowcy piszą: "Każde dodatkowe obciążenie aerodynamiczne lub różnice w materiale/geometrii drzewa mogą spowodować całkowite pęknięcie końcówki lewego skrzydła".
Skrzydło mogło być przecięte przez brzozę, ale w raporcie Antoniego Macierewicza i w wideoprezentacjach podkomisji nie ma takich wniosków. Na filmie podkomisji symulacja cięcia pokazywana jest tylko do pewnego momentu i nie widać tego, co dzieje się ze skrzydłem kilka metrów dalej. Eksponowane jest przecięcie brzozy. W dodatku model drzewa na filmie wygląda inaczej niż w papierowej wersji raportu instytutu NIAR. Lektor czyta też zupełnie inną treść od tej zawartej w amerykańskim raporcie.
Świerczek w reportażu pokazał porównanie zdjęcia odciętej końcówki skrzydła tupolewa oraz wizualizacji końcówki skrzydła odciętej w wyniku komputerowej symulacji zderzenia z drzewem.
Tego porównania Antoni Macierewicz nigdy nie zaprezentował. Mimo że amerykański raport za 8 milionów złotych miał być głównym dowodem podkomisji, weryfikacją jej dotychczasowych prac, ale nigdy nie został upubliczniony w całości.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24