Zdecydowanie jestem za stosowaniem kary klapsa - powiedział w "Tak jest" poseł Jan Klawiter z Prawicy Rzeczypospolitej. Dodał, że dziecko powinno być tak skarcone, żeby "poczuło moje niezadowolenie". Z kolei według Krzysztofa Gawkowskiego z SLD klaps to wyraz wewnętrznej frustracji, którą się wyładowuje na dziecku.
W sondażu na zlecenie "Rzeczpospolitej" 36 procent badanych sprzeciwiło się stosowaniu klapsów wobec dzieci, 48 procent wyraziło akceptację dla takiej kary. - Dziwię się, że tak mało. Sądziłem, że będzie więcej niż połowa - ocenił w "Tak jest" poseł Jan Klawiter z Prawicy Rzeczypospolitej. - Zdecydowanie jestem za stosowaniem kary klapsa - zadeklarował. Klawiter wyjaśnił, że chodzi o klaps o takiej sile, "żeby dziecko poczuło moje niezadowolenie". - Fundamentem relacji rodzic-dziecko jest szacunek i miłość - przyznał. Tłumaczył jednak, że "małe dziecko nie rozumie werbalnych sformułowań, w związku z tym trzeba mu pokazać: to mnie bardzo denerwuje; ja cię kocham, ale muszę ci pokazać, że to, co robisz, jest niedobre, niestosowne".
Gawkowski: klaps to wyraz wewnętrznej frustracji i braku kompetencji wychowawczych
Wiceprzewodniczący SLD Krzysztof Gawkowski stwierdził, że przyjmuje te słowa "z niedowierzaniem” i "z zażenowaniem". - To, co pan mówi, to jest po pierwsze wyraz wewnętrznej frustracji, którą się wyładowuje na dziecku. Po drugie jest to wyraz braku własnych kompetencji do wychowania dziecka - ocenił Gawkowski, zwracając się do Klawitera. Polityk SLD podkreślił, że jego zdaniem deklarowanie, iż klaps jest uzupełnieniem werbalnej relacji z dzieckiem oznacza, że "nie jesteśmy ani werbalnie, ani mentalnie przygotowani do posiadania dzieci".
- Jeżeli w dojrzałym, cywilizowanym świecie odchodzimy od tego, żeby stosować kary cielesne, tortury i inne środki przymusu bezpośredniego, to powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że uderzanie dziecka może doprowadzić do nieodwracalnych zmian psychologicznych i psychicznych - powiedział, podkreślając, że jest to stanowisko Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Klawiter odpierał zarzuty Gawkowskiego. - Dziecko na różnych poziomach rozwoju nie jest w stanie dobrze wyczuć, co nam się podoba, a co nie. My wychowujemy. Jeżeli jestem rodzicem, to ja jestem odpowiedzialny. Państwo mnie nie ubezwłasnowolniło. Ja do jego 18. roku życia odpowiadam za to dziecko. Muszę mieć metody nagradzania i karania - przekonywał poseł Prawicy Rzeczypospolitej. Według Klawitera wobec osób dorosłych nie stosuje się przemocy fizycznej dlatego, że można swoją opinię przekazać werbalnie, a w przypadku dziecka tak nie jest.
"Miłość oznacza to samo w stosunku do osoby dorosłej i dziecka"
Gawkowski podkreślił, że polskie prawo zabrania bicia dziecka. Dodał, że badania prowadzone na świecie pokazywały wielokrotnie, iż dziecko bite w przyszłości także używa przemocy fizycznej i wdaje się w bójki. Stwierdził, że "miłość oznacza to samo w stosunku do osoby dorosłej i dziecka". - Jeżeli kogoś kochamy, to traktujemy go tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani - zaznaczył. Zapytał Klawitera o to, jakie są jego zdaniem granice używania siły fizycznej wobec dziecka. - To już jest sprawa rodzica. Rodzic jest odpowiedzialny za wychowywanie dziecka do 18. roku życia - powtórzył poseł Prawicy Rzeczypospolitej.
Autor: tmw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24