Z kartonami po drukarkach, taśmami klejącymi i nożyczkami pracownicy obwodowych komisji na poczekaniu organizowali urny wyborcze. Dwoili się i troili szczególnie ci z Gorzowa Wielkopolskiego i Chorzowa. - Najwyraźniej rzeczywistość przerosła oczekiwania dotyczące frekwencji - komentowali wyborcy, których karty "zapchały" urny.
Frekwencja wyborcza przerosła m.in. warszawskich urzędników. W lokalu wyborczym przy ul. Irzykowskiego na Bemowie wypełnione karty wyborcze ułożono luzem na urnie, gdyż nie mieściły się w środku. Internauta Maciek, który poinformował o tym redakcję Kontaktu 24, skomentował to krótko: - Śmiech na sali.
Według relacji internautów nowa, kartonowa urna trafiła do lokalu po ponad godzinie. Choć sytuacja wzbudziła zaniepokojenie głosujących, początkowo Państwowa Komisja Wyborcza nie odnotowała incydentu. Dopiero w niedzielę wieczorem potwierdziła, że taka sytuacja miała miejsce, ale zapewniła, że głosy były cały czas pod kontrolą i wszystkie zostały uznane za ważne.
W upychaniu pomogły kije
Jak relacjonuje "Gazeta Lubuska", w wielu lokalach w Gorzowie Wielkopolskim urny zapełniły się do tego stopnia, że ubijano wrzucone do nich karty specjalnymi kijami. Gdy to nie pomagało, poproszono urząd w trybie pilnym o nowe urny. Osoby odpowiedzialne za organizację wyborów dostarczyły zapasowe pojemniki, ale i to nie rozwiązało problemu. Ciągle było ich za mało, dlatego urzędnicy udali się do sklepu po kartony. Kupili kilka sztuk, okleili dla bezpieczeństwa, zaplombowali i rozwieźli po komisjach - relacjonuje gazeta.
Błędy na kartach
Do podobnej sytuacji doszło także w Chorzowie, gdzie kilkunastu mieszkańców spędziło w swojej komisji wyborczej więcej czasu, niż zajęło im skreślenie wybranych osób na listach. Kiedy zaznaczyli swoich kandydatów, okazało się, że urna się "zapchała". Z kartami w rękach musieli więc czekać na dowiezienie kolejnej.
Urny wypełniły się po brzegi także we Włocławku. Zatrudnieni przy głosowaniu przygotowali zastępcze z kartonów do drukarek. - Oklejone, zapieczętowane. W świetle prawa można ich użyć do głosowania - zapewniali.
Frekwencja w całym kraju, według sondażu IPSOS dla TVN24, wyniosła 46,4 proc.
Autor: db,bieru\mtom,i / Źródło: tvn24