Sprawa podsłuchiwanych przez ABW rozmów Wojciecha Sumlińskiego ze znajomymi dziennikarzami nadal dzieli polityków. - Wszystko wskazuje na to, że agencja złamała prawo i mamy do czynienia z nadużyciem uprawnień - mówi w programie "24 Godziny" Zbigniew Wassermann z PiS. - To są normalne standardy wykorzystywane w sprawach (sądowych), to (Cezary) Gmyz wykorzystuje całą sytuację - ripostuje Sebastian Karpiniuk.
Wassermann, były koordynator służb specjalnych uważa, że ze stenogramami podsłuchów, przekazanymi pełnomocnikowi procesowemu wiceszefa ABW Jacka Mąki prokuratura postąpiła "jak spółdzielnia usługowa z towarem, który wydała dla prywatnego interesu".
W jego opinii, zdobywanie dowodu w postępowaniu karnym (a takie prowadzono wobec redaktora Sumlińskiego) za pomocą podsłuchu nie jest standardem. - Tylko do wyjątkowo określonych przestępstw i tylko wówczas, gdy w inny sposób nie można zdobyć dowodów - podkreśla Wassermann. Jak mówi, z takimi materiałami trzeba postępować w sposób wyjątkowo wrażliwy. - Jeśli takie dowody okazują się nieprzydatne dla postępowania karnego to powinny one zostać zniszczone, a nie użyte w innym postępowaniu - dodaje.
"Rzeczpospolita" w sobotnim artykule zarzuciła ABW, że dopuściła do ujawnienia przed sądem cywilnym (Mąka vs "Rzeczpospolita") stenogramów z podsłuchów prywatnych rozmów dziennikarzy: Wojciecha Sumlińskiego, Cezarego Gmyza i Bogdana Rymanowskiego.
"Gmyz wykorzystał sytuację"
- Jestem zdumiony tą postawą - odpowiada Wassermannowi drugi gość programu Sebastian Karpiniuk z PO, szef sejmowej komisji ds. nacisków. Jak mówi, że w sprawę "postawiono wszystko na głowie, a trzeba to postawić na nogi". - Dziennikarze nie byli podsłuchiwani, a działania prokuratury (chodzi o dalsze przekazanie stenogramów z podsłuchanych rozmów - red.) nie są żadnym wyjątkiem - mówi poseł PO.
I dodaje: - W tym samym procesie i także na takich samych zasadach Sumliński korzystał z akt prokuratorskich - zaznaczył. - Pan Gmyz oczywiście to wszystko przemilczał dlatego, że jest to dla niego wygodne. Uwikłał w to także niestety redaktora Rymanowskiego, bo to było dla niego wygodne medialne - tłumaczy poseł PO.
"Mniej słów, mniej błędów"
Trzeci z gości Marek Siwiec, europoseł SLD zaprzecza słowom Karpiniuka i staje po stronie Wassermanna. - Opowieści o tym, że redaktorzy (Cezary Gmyz i Bogdan Rymanowski - red.) nie byli podsłuchiwani, bo to kogo innego słuchano są bzdurami. - Proponuję Panowie z Platformy mniej słów, mniej błędów w tej sprawie, bo się pogrążacie - mówi obecny w studiu Siwiec. Odnosząc się do podsłuchanych rozmów dziennikarzy Siwiec przyznał, że chciałby wiedzieć, "co Platforma dalej w tej sprawie zrobi".
- Rozmowa nie dotyczyła spraw prywatnych, a aresztowania. Prokuratura uznała, że włączy to do postępowania karnego i wówczas mogła na wniosek strony być użyta w postępowaniu cywilnym - tłumaczył, odpowiadając na zarzuty Siwca, poseł PO. Dodał, że nie jest to żadna szczególna okoliczność.
- Mam takie nie odparte wrażenie, że w Polsce mamy tylu znających się na służbach, co na piłce nożnej - podsumował cała dyskusję Wassermann.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24