Nie po to jest konstytucja, żeby każdy zaklepywał to, co sam wymyśla. A przede wszystkim nie po to, żeby każdy uprawiał samowolę ustawową wedle swojego własnego uznania - podkreślał w "Piaskiem po oczach" prof. Karol Modzelewski, historyk i opozycjonista w czasach PRL. Jak dodał, jest przeciwny prezydenckiej propozycji referendum w sprawie konstytucji. - Jestem pewien, że nie warto, bo wyjdzie na gorsze - powiedział.
W czasie środowych uroczystości w 226. rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja prezydent Andrzej Duda powiedział, że chce, by w sprawie polskiej konstytucji odbyło się w przyszłym roku referendum.
- To było bardzo gromko powiedziane: że Polacy zasługują na to, żeby była nowa konstytucja po dwudziestu latach - skomentował Modzelewski. - To odwołuje się do poczucia wartości własnej: jesteśmy dobrzy, zasługujemy na to, żeby była nowa - dodał.
Jak mówił Modzelewski, spośród sceptycznych wypowiedzi przedstawicieli PiS najbliższe wydały mu się słowa marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego, który stwierdził, że nie kupuje kota w worku. - Prezydent nie powiedział, na czym polegać ma zmiana. Powiedział tylko, że ma być nowa, a my na to zasługujemy - zauważył.
- Odpowiedzi zależą na ogół od tego, jak formułuje się pytania - wskazał. - Ten więc, kto sformułuje pytania, wypełni tego kota. W gruncie rzeczy jeśli Polacy najpierw powiedzą, że chcą, a potem sformułuje się pytania. To będzie tak, jakby dostali kota, na którym byłoby napisane: zasługujecie na to. Po czym kota się otwiera, a tam na przykład zamiast niego jest zdechły szczur - mówił.
Zapytany o to, czy nie uważa, że obecnie obowiązująca konstytucja jest nieadekwatna, Modzelewski stwierdził, że "do dzisiejszych czasów na pewno, bo jest demokratyczna". - Ustrój polityczny Polski jest zmieniany zwykłymi ustawami, które są antykonstytucyjne - podkreślił, wymieniając m.in. nowe przepisy o mediach czy prokuraturze.
- To są wszystkie ustawy, które budują państwo policyjne. To jest niezgodne z konstytucją, którą teoretycznie wciąż jeszcze mamy, ale to nie jest jeszcze powód, żeby ją zmieniać - stwierdził.
"Nie po to jest konstytucja"
W opinii Modzelewskiego Prawo i Sprawiedliwość będzie chciało zmienić konstytucję, ale "w momencie, w którym będzie mu to obiecywało jakieś korzyści". - W tej chwili chyba nie obiecuje - ocenił.
Zdaniem Modzelewskiego Prawo i Sprawiedliwość "chciałoby napisać konstytucję, która zaklepie wszystko, co zrobiło". - Nie po to jest konstytucja, żeby każdy zaklepywał to, co sam wymyśla. A przede wszystkim nie po to, żeby każdy uprawiał samowolę ustawową wedle swojego własnego uznania - zaznaczył. Dodał przy tym, że "to, co w III RP było złe, na ogól nie wynika z konstytucji, to wynika z pewnej praktyki politycznej, która się lepiej lub gorzej w ramach tej konstytucji mieściła".
Modzelewski powiedział również, że jest przeciwny propozycji prezydenta dotyczącej przeprowadzenia referendum w sprawie konstytucji. - Kota w worku nie kupuję - zaznaczył.
- Jestem pewien, że nie warto, bo wyjdzie na gorsze. Wyjdzie na gorsze, bo taka jest wola partii rządzącej - ocenił. Jego zdaniem referendum miałoby być po to, by "odpowiednio sformułowane zwiodło wyborców na tyle, żeby partia rządząca otrzymała do ręki arbitralną swobodę". - Na razie realizuje sobie tę arbitralną swobodę wbrew konstytucji - podkreślił.
"Parę istotnych kroków" ku państwu policyjnemu
Jak ocenił teraz, Polska wciąż pozostaje na tej ścieżce. - Poczyniliśmy parę istotnych kroków - stwierdził.
- Każdy autorytaryzm ma skłonności do posługiwania się bardzo szerokimi instrumentami władzy policyjnej - podkreślił. - W tym wypadku wyraźnie idziemy w tę stronę - powiedział, wskazując na ustawę o prokuraturze i zmiany w sądownictwie.
- Jestem dość wybredny w tych sprawach, bo miałem - nie wiem, jak to powiedzieć - przyjemność, interesujący okres w moim życiu, kiedy żyłem w państwie policyjnym - mówił. - Mam to państwo policyjne w kościach, bo ono mi oddawało pięknym za nadobne, zamykając mnie co i rusz do kryminału. Ja to po prostu dobrze pamiętam - opowiadał opozycjonista z czasów PRL.
- Nie życzę ludziom, którzy przyzwyczaili się do życia w - może słabej społecznie, może nie dość sprawiedliwiej - demokracji, żeby zaznali państwa policyjnego, bo to będzie zmiana siekierki na kijek, albo raczej kijka na siekierkę - powiedział.
Zdaniem Modzelewskiego działania PiS to spójny i konsekwentny plan, którego celem jest zapewnienie władzy "długich i szczęśliwych" rządów.
"Rozumiem Magierowskiego"
- Rozumiem go - powiedział. - Też byłem kiedyś rzecznikiem prasowym (Solidarności, w latach 1980-1981) i też kiedyś zrezygnowałem. Nie mówiłem wprawdzie o powodach osobistych. Mówiłam tylko o tym, że każdy ma tylko jedno nazwisko, ja też i nie mogę wszystkiego tym swoim nazwiskiem firmować - tłumaczył.
Zapytany o to, czy uważa, że dymisja Magierowskiego to znak sprzeciwu, odpowiedział: - Mam nadzieję. W każdym razie jakaś krytyczna, z dystansem; że on nie chce tego firmować swoim nazwiskiem.
- Potwierdzam: to jest powód osobisty, bo nazwisko każdy ma swoje własne, osobiste - dodał.
ZOBACZ CAŁY PROGRAM:
Autor: kg\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24