Stołeczny sąd uniewinnił znanego kardiochirurga dr. Mirosława G. od zarzutu narażenia pacjenta na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub na ciężki uszczerbek na zdrowiu. Uzasadnienie wyroku nie zostało ujawnione.
W 2010 Mirosław G. został oskarżony o to, że w 2005 r. naraził Stanisława I., pacjenta szpitala MSWiA w Warszawie, na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub na ciężki uszczerbek na zdrowiu. Groziło mu do 5 lat więzienia.
- Mirosław G. podjął decyzję o leczeniu zachowawczym pacjenta, a według ustaleń śledztwa należało go zakwalifikować do zabiegu operacyjnego wymiany zastawki aortalnej - mówiła w 2010 r. rzeczniczka prokuratury Monika Lewandowska. Dodała, że pacjenta w końcu zoperowano w szpitalu w Aninie. Podejrzany nie przyznał się do zarzutu i złożył obszerne wyjaśnienia.
Wyrok jest on nieprawomocny w związku z czym strony mogą złożyć apelację.
Gaza w sercu - błąd w sztuce lekarskiej, czy przestępstwo?
Od 2012 r. za zamkniętymi drzwiami mokotowskiego sądu trwa inny proces Mirosława G. Były ordynator kardiochirurgii szpitala MSWiA w Warszawie odpowiada za nieumyślne narażenie pacjenta na utratę życia i nieumyślne spowodowanie jego śmierci. Prokuratura zarzuca lekarzowi pozostawienie gazy w sercu pacjenta po operacji. Grozi mu do 5 lat więzienia.
Sprawa dotyczy Floriana M., któremu w 2006 r., w klinice MSWiA, operowano serce. Pacjent przeżył operację. Fakt, że w sercu pacjenta została tzw. rolgaza, odkrył personel medyczny. Dr. G. decyzję o ponownym operowaniu podjął dopiero dzień później. Pacjent zmarł. Kardiochirurg twierdzi, że decyzję o reoperacji należy podejmować ostrożnie. Stąd ta zwłoka. Natomiast pozostawienie gazika uznał za błąd w sztuce, nie przestępstwo. Oskarżony nie przyznaje się do winy.
Granica między korupcją a wdzięcznością pacjentów
W styczniu 2013 r. Sąd Rejonowy skazał kardiochirurga na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata i grzywnę za przyjęcie od pacjentów ponad 17,5 tys. zł. Jednocześnie lekarz został uniewinniony od 23 zarzutów, m.in. mobbingu wobec podwładnych i części zarzutów korupcyjnych.
Sąd umorzył też sprawy kilkunastu pacjentów, którzy wręczali lekarzowi pieniądze. Trzech kolejnych zostało uniewinnionych. Hojne gesty zarejestrowało CBA kamerą ukrytą w gabinecie lekarskim.
Natomiast Mirosław G. został zatrzymany w lutym 2007 r. przez CBA. Funkcjonariusze wyprowadzili lekarza w kajdankach. Prokuratura chciała dla niego kary dwóch lat więzienia w zawieszeniu. Obrona walczyła o uniewinnienie. W kwietniu br. sąd okręgowy ma rozpatrzyć apelacje od tego wyroku, którą wniósł obrońca lekarza, mec. Adam Jachowicz. Nie zgadza się z wytyczoną przez sąd granicą między korupcją a wdzięcznością okazywaną lekarzowi przez pacjentów.
- Jesteśmy zgodni, że przedmiotem wdzięczności nie mogą być pieniądze, nawet w niewielkiej kwocie - mówił sędzia Igor Tuleya. Zarazem sąd krytycznie ocenił metody działania CBA i prokuratury w sprawie. - Budzi to skojarzenia nawet nie z latami 80., ale z metodami z lat 40. i 50. - czasów największego stalinizmu - dodał sędzia.
Autor: jl/kka / Źródło: PAP