- To jest retoryka ciągłej nienawiści, ciągłego nazywania swoich przeciwników politycznych w najgorszy sposób - tak Michał Kamiński skomentował w "Kropce nad i" sobotni marsz Prawa i Sprawiedliwości. Były spin doctor PiS podkreślił, że sam na wcześniejszych marszach "nigdy nie bywał".
W piątek, dzień przed marszem PiS, premier Ewa Kopacz mówiła na konwencji samorządowej PO, że "nie można porównać dzisiejszej Polski do Polski stanu wojennego". - Jutro pan Kaczyński nie będzie musiał niczego podpisywać; jutro pan Kaczyński po swojej demonstracji wróci do domu, by cieszyć się przywilejami posła na Sejm i lidera opozycji - zaznaczyła.
Opozycja natychmiast uznała, że premier posłużyła się opracowaniami z 1993 r. wykonanymi przez zespół pułkownika Jana Lesiaka (prowadził w latach 1992-1995 akcję inwigilacji i dezintegracji partii politycznych z prawej i lewej strony polskiej sceny politycznej. - red.) i nawiązała do podpisywania lojalki.
- Nagle powstała drgawka w PiS, bo pani premier powiedziała prawdę - ocenił na antenie TVN24 Michał Kamiński. - Pani premier powiedziała, że Kaczyński nie ma prawa porównywać Polski 13 grudnia 1981 z Polską 13 grudnia 2014, nie można mówić, że sytuacja jest analogiczna. Powiedziała wyraźnie, że Jarosław Kaczyński dzisiaj nie musi już niczego podpisywać. Nie była łagodna, tylko nazwała rzeczy po imieniu - dodał.
"Kaczyński ma do powiedzenia tylko jedno: jesteście agentami"
Kamiński podkreślił, że boli go "nie to, że PiS chce upamiętnić ofiary 13 grudnia, ale że druga część tego marszu była w obronie demokracji". - To znaczy była próbą zestawienia Polski stamtąd z Polską dzisiaj, a dzisiaj Polska jest oddalona o lata świetlne od tego, kiedy ludzie byli rozjeżdżani przez czołgi na ulicach - ocenił.
Zaznaczył, że wiele osób "ma dość nazywania wolnej Polski, że jest okupowana". - Kaczyński milionom Polaków, którzy na PiS nie głosują, ma do powiedzenia tylko jedno: jesteście agentami, słuchacie złych mediów. Nie jest w stanie zastanowić się, co w nim jest złego, że PiS nie może przekroczyć progu 30 procent w wyborach - powiedział polityk.
I dodał: - Ten straszny reżim płaci Kaczyńskiemu kilkanaście milionów rocznie, żeby ten mógł sprowadzić w autobusach ludzi do Warszawy, żeby mogli demonstrować przeciwko rządowi. Nie przypominam sobie, żeby tak postępował Jaruzelski wobec opozycji - zauważył Kamiński.
"Oni by chcieli zmienić wynik wyborów"
Zwracając się do prowadzącej program Moniki Olejnik, zauważył, że "pani uchodzi za reżimową dziennikarkę". - A mimo to zadaje mi pani trudne pytania. Ja nie widzę niewygodnych pytań zadawanych Jarosławowi Kaczyńskiemu przez rycerzy prawdy o to, dlaczego nie wygrywa wyborów - zauważył.
Były europoseł dodał, że prezes PiS "oburza się na słowa Ewy Kopacz, a sam wyzywa wszystkich dookoła". - O swoich przeciwnikach politycznych mówi tylko źle. Cała jego partia tak robi. (...) Oni, by chcieli zmienić wyniki demokratycznych wyborów, bo nawet jak im się uda wygrać, to władzy nie dostaną - ocenił.
Autor: eos//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24