Zarząd PO rekomenduje Ewę Kopacz jako następczynię Donalda Tuska, Bronisław Komorowski studzi jednak emocje i przypomina, że decyzja ta nie jest dla niego wiążąca. - To, co robi PO od kilku dni przypomina mi taką "demokraturę", gdzie jest wódz partii, który namaszcza swojego następcę i wszyscy mają się podporządkować - skomentował w "Kropce nad i" te wydarzenia Ryszard Kalisz (Dom Wszystkich Polska). Andrzej Halicki (PO) przekonywał z kolei, że odejście Donalda Tuska może być traktowane jako nowe otwarcie.
Platforma Obywatelska rekomenduje na stanowisko nowego premiera Ewę Kopacz, której "pełnego wsparcia" udzielił w środę zarząd krajowy PO. Bronisław Komorowski - do którego zgodnie z konstytucją należy desygnowanie nowego premiera - podkreślił jednak, że rekomendacja władz tej partii nie jest dla niego wiążąca.
Ryszard Kalisz (Dom Wszystkich Polska) ocenił w "Kropce nad i", że słowa prezydenta świadczą o tym, iż "Donald Tusk przed laty się bardzo pomylił, kiedy mówił, że funkcja prezydenta Rzeczypospolitej to tylko siedzenie pod żyrandolem".
Kalisz przypomniał, że zgodnie z konstytucją prezydent desygnuje nowego szefa rządu wedle swojego uznania. - Kryterium jest tak naprawdę jedno: osoba ta musi mieć możliwość stworzenia rządu, który uzyska większość parlamentarną - powiedział. Dodał, że w związku z tym prezydent musi się skonsultować z klubami, co stanowi "najnormalniejszą praktykę demokratyczną".
- To, co robi Platforma od kilku dni, bardzo przypomina mi taką "demokraturę", gdzie jest wódz partii, który namaszcza swojego następcę i wszyscy mają się temu podporządkować - ocenił Kalisz. Zastrzegł przy tym, że bardzo ceni Ewę Kopacz i uważa ją za osobę niezwykle kompetentną.
"Nowi ludzie to także nowa koncepcja"
Andrzej Halicki (Platforma Obywatelska) wyjaśnił z kolei, że partia nie stawia wcale prezydenta pod ścianą. Jako "pewną niezręczność" ocenił natomiast słowa "jednego z członków z zarządu" (Tomasza Lenza - red.), który po posiedzeniu władz PO zdradził dziennikarzom, że partia będzie rekomendować kandydaturę Ewy Kopacz.
Podkreślił przy tym, że na posiedzeniu zarządu, w którym brał udział, nie były podejmowane żadne formalne decyzje. - W ogóle nie rozmawialiśmy o sprawach personalnych. Rozmawialiśmy o procedurze i kalendarzu - powiedział Halicki.
Przyznał jednak, że nie sądzi, aby któryś z członków ugrupowania sprzeciwił się kandydaturze Ewy Kopacz, choć zaznaczył, że PO jest "partią pluralistyczną".
- Stoimy dzisiaj w obliczu nowego otwarcia (...), nowi ludzie to przecież także nowa koncepcja - zaznaczył. Ocenił również, że zmiany te mogłyby zostać wykorzystane do przeprowadzenia głębszej rekonstrukcji rządu.
Autor: kg//kdj/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24