Była minister Anna Kalata, a także dziennikarz Marek Król, obecnie kandydaci komitetu wyborczego Obywatele do Senatu, mają problemy. Komisje wyborcze odmówiły im rejestracji, kwestionując załączone podpisy poparcia. Oboje odwołują się od decyzji do PKW.
Kalata stosowne odwołanie do PKW złożyła już w poniedziałek. Jak tłumaczyła we wtorek na konferencji prasowej, okręgowa komisja wyborcza w Warszawie odmówiła rejestracji jej kandydatury kwestionując prawie 500 podpisów poparcia. Według Kodeksu Wyborczego zgłoszeniu kandydata na senatora powinno towarzyszyć co najmniej 2 tys. podpisów.
1 godzina na weryfikację dokumentów
- Komisja okręgowa w Warszawie nie zarejestrowała mnie jako kandydata do Senatu z uwagi na to, że uznała poprawność tylko 1884 wpisów. Dała nam trzy dni na odwołanie, przy czym wypadały one w sobotę, niedzielę i w poniedziałek - mówiła Kalata.
Podkreśliła, że okręgowa komisja wyborcza nie zapewniła w te dni żadnego dyżuru w celu umożliwienia zapoznania się z zakwestionowanymi wpisami i zweryfikowaniem zarzucanych przez komisję nieprawidłowości. Dodała, że tylko w poniedziałek komisja zgodziła się na udostępnienie tych materiałów komitetowi, ograniczając jednak czas na zapoznanie się z materiałami sprawy do jednej godziny.
- Na kartach znaleźliśmy błędy polegające na złym zsumowaniu ważnych głosów na karcie. Na czerwono zostały zaznaczone także przez pracowników okręgowej komisji wyborczej podpisy, które zawierały czytelne imię i nazwisko, czytelny adres na terenie okręgu i czytelny PESEL. Nie byliśmy w stanie sprawdzić z jakich powodów komisja nie doliczyła tych wpisów jako pełnowartościowe do liczby osób popierających - zaznaczyła Kalata.
W jej ocenie, takie postępowanie całkowicie wypacza zasady demokratycznego państwa prawa i godzi w podstawowe zasady konstytucyjne.
Rekordowa liczba nieuznanych głosów
Król na konferencji prasowej poinformował, że zamierza złożyć odwołanie do PKW na decyzję okręgowej komisji w Warszawie, która odmówiła jego rejestracji kwestionując z kolei ponad 600 podpisów.
- Nie wiem jak to się skończy, ale jestem rekordzistą Polski ponieważ odrzucono mi ponad 600 podpisów z ponad 2,5 tys. - podkreślił. Dodał, że podobnie jak w przypadku Kalaty, komisja wyznaczyła jedynie jedną godzinę na ponowne przejrzenie list poparcia i na zapoznanie się z zastrzeżeniami komisji.
- Nie wiem, jaki będzie wynik odwołań, będziemy czekać na orzeczenie PKW - zaznaczył.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot.PAP