Jarosław Kaczyński, który zeznawał w poniedziałek przed sądem, podtrzymał swoje zdanie, iż Bronisław Komorowski jest za prywatyzacją służby zdrowia. Za ten właśnie zarzut kandydat PO wytoczył kandydatowi PiS proces w trybie wyborczym. Sam Komorowski przed Sądem Okręgowym w Warszawie - dokąd sprawa wróciła do ponownego rozpatrzenia po orzeczeniu Sądu Apelacyjnego - pojawi się dopiero we wtorek.
Warszawski Sąd Okręgowy zdecydował, że przesłucha w poniedziałek Jarosława Kaczyńskiego, a we wtorek o godz. 10 Bronisława Komorowskiego. Kandydat PiS były bowiem obecny na rozprawie, Komorowski - nie.
Pełnomocnik kandydata PO na prezydenta Elżbieta Kozak-Kosińska tłumaczyła, że Komorowski jest nieobecny ze względu na obowiązki służbowe i wyjazd zagraniczny. W reakcji na to pełnomocnik komitetu wyborczego kandydata PiS Bogusław Kosmus wniósł o pominięcie dowodu w postaci zeznań Komorowskiego. Jak przekonywał, Kaczyński dwukrotnie zmieniał swoje plany w trakcie kampanii wyborczej, żeby stawić się w sądzie, skoro więc Komorowski dwukrotnie nie przybył do sądu, to nie ma pewności, że pojawi się za trzecim razem.
Po krótkiej przerwie sędzia Małgorzata Perdion-Kalicka poinformowała, że dowód procesowy z przesłuchania kandydata PO zostanie pominięty, o ile kandydat PO nie stawi się na wtorkowym posiedzeniu sądu.
Kaczyński twardo przy swoim
Potem zaczęła pytać Kaczyńskiego, na jakiej podstawie twierdzi, że Komorowski chce prywatyzacji służby zdrowia. Ten, w odpowiedzi przywołał program PO sprzed kilku lat. Jak mówił, nie został zastąpiony innym, a jedynie skorygowany na potrzeby kampanii w 2007 r., jednak nie stojący w sprzeczności z wcześniejszymi planami PO w zakresie służby zdrowia.
Przekonywał też, że komunalizacja - proponowana przez PO - mogła łatwo prowadzić do prywatyzacji. I dlatego ustawa w tej sprawie (o zoz-ach) została zawetowana przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Kandydat PiS przekonywał, że gdyby ustawa o zoz-ach wróciła, to Komorowski jako nowy prezydent podpisałby ją, on natomiast ją zawetuje.
Kaczyński nie zgodził się z argumentacją strony przeciwnej, że ustawa o zoz-ach miała "uporządkować" sytuację w służbie zdrowia, a nie umożliwiać jej prywatyzację. Ocenił, że każdy, kto nie opowiada się jednoznacznie przeciwko tej ustawie, jest za prywatyzacją służby zdrowia. A Komorowski, jako wpływowy polityk PO, gdyby miał inne zdanie w tej sprawie niż jego partia, to miałby możliwość, by dobitnie to wyrazić.
Kaczyński przyznał też, że jego słowa o tym, iż kandydat PO jest za prywatyzacją służby zdrowia, które wypowiedział na wiecu w Lublinie, a które potem stały się powodem wyborczego pozwu, nie padły przypadkowo. Ustalił to bowiem wcześniej ze swoimi sztabowcami. A wypowiedział po to, by wykazać różnice między nim, a Komorowskim, gdyż media - jego zdaniem - błędnie przedstawiały ich, jako kandydatów zbliżonych programowo.
Starcie pełnomocników
Wcześniej Kosińska-Kozak powiedziała przed sądem, że w żadnym z wniosków dowodowych złożonych przez komitet Jarosława Kaczyńskiego nie dopatrzyła się niczego, co pozwalałoby mniemać, że Komorowski opowiada się za tym, aby służba zdrowia w Polsce była sprywatyzowana.
Przypomniała, że PO chciała w ustawie o ZOZ-ach (zawetowanej przez Lecha Kaczyńskiego) uporządkować kwestie związane z komunalizacją i dopuszczalną prawem prywatyzacją, próbując ograniczyć możliwość "bezrefleksyjnego" pozbywania się udziałów w spółkach komunalnych.
Dodała, że w ustawie zapisano m.in., że zbywanie udziałów w spółkach komunalnych, ustanowionych przez jednostki samorządu terytorialnego, co następuje w drodze uchwały przyjmowanej kwalifikowaną większością 3/5 głosów.
Z kolei pełnomocnik komitetu wyborczego kandydata PiS Bogusław Kosmus przekonywał, że są co najmniej dwa dokumenty PO, w których jest mowa o prywatyzacji służby zdrowia, są wciąż aktualne.
Znajdują się one - jak zwrócił uwagę adwokat - na stronie internetowej PO, w rubryce "program" a nie w rubryce "dokumenty archiwalne". I jest w nich zapisane, że prywatyzacja jest właściwą drogą do polepszenia stanu służby zdrowia, a placówki prywatne powinny być dominującą formą.
- Mówimy o rzeczywistości, która istnieje - przekonywał prawnik i podkreślał, że dokumenty, o których mówił, nawet w tej chwili są dostępne na stronach internetowych PO.
Zawnioskował też o rozpatrzenie przed sąd dowodów, gdyż inaczej - jak podkreślił - będziemy mieli do czynienia z propagandą polityczną, a nie prawniczym dowodzeniem.
Do ponownego rozpatrzenia
W ubiegłym tygodniu Sąd Apelacyjny uchylił częściowo postanowienie Sądu Okręgowego, który nakazał Jarosławowi Kaczyńskiemu sprostowanie wypowiedzi o tym, że Bronisław Komorowski chce, by służba zdrowia była sprywatyzowana.
SA przychylił się do argumentacji pełnomocników Jarosława Kaczyńskiego, którzy zaskarżyli decyzję sądu pierwszej instancji, domagając się rozpatrzenia wniosków dowodowych, które złożyli.
Sąd Apelacyjny uznał, że należy przeprowadzić dowody, które oddalił Sąd Okręgowy, wśród nich: ustawę o zakładach opieki zdrowotnej i poprawki, jakie zgłosiła do niej PO, sprawozdania z posiedzeń Sejmu dotyczące tego projektu ustawy, wydruki z głosowania posłów.
Kaczyński został pozwany przez komitet Komorowskiego za wypowiedź podczas wiecu w Lublinie, gdzie mówił m.in. o prywatyzacji służby zdrowia, której - według niego - chce polityk PO.
Z kolei kandydat PO zarzucił kandydatowi PiS, że w tej sprawie kłamie. Dlatego do sądu trafiły dwa pozwy w trybie wyborczym, które były rozpatrywane jednocześnie.
Czytaj raport wyborczy tvn24.pl Zobacz przemówienia po pierwszej turze: Bronisława Komorowskiego i Jarosława Kaczyńskiego.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP