Marcinkiewicz nie krył swoich wątpliwości co do uzyskanego przez PiS stanowiska Brytyjczyków, zgodnie z którym chcą cięć, ale nie kosztem nowych członków UE, takich jak Polska.
- Jak się tnie, to się tnie wszystkim - uważa były premier.
Jego zdaniem, odpowiedź brytyjskiego premiera na list Kaczyńskiego to przejaw politycznej grzeczności. - Cameron grzecznościowo, elegancko przyjął polskich polityków, ale z tego nic nie ma - skomentował.
Jednocześnie przypominiał, że David Cameron ma silną, antyunijną opozycję, "prowadzi politykę tak, jakby Wielka Brytania była poza UE". - Dziś z Wielką Brytanią trzeba grać ostro, pokazać im możliwość sukcesu, jakichś cięć - sugerował Marcinkiewicz.
7 lat temu było "yes! yes! yes!"
Były premier wspominał negocjacje budżetowe w 2005 r., w których sam uczestniczył. Polska wywalczyła wtedy wysoką kwotę, co Marcinkiewicz podsumował słynnym "yes! yes! yes!".
- Teraz trudno sobie to wyobrazić. Egoizmy narodowe są dużo większe. Każdy do siebie ciągnie, bo jest kryzys - stwierdził. W jego opinii, to źle, gdyż taka postawa uczestników negocjacji uderza w tendencje wspólnotowe.
Wspominając negocjacje sprzed siedmiu lat, Marcinkiewicz ocenił, że były one trudne, ale "szefostwo" UE (wówczas Wielka Brytania) była po stronie krajów rozwijających się.
- Dusiliśmy Tony'ego Blaira bardzo mocno i wydusiliśmy. Zrezygnował z ponad 13 tys. euro rabatu brytyjskiego i połowa tego przypadła nam - mówił były premier. - Siedem lat temu wszyscy wrócili zadowoleni - dodał, zaznaczając, że zadowolony był również brytyjski premier, któremu udało się doprowadzić do kompromisu.
Przyznał jednak, że jako negocjator miał wówczas łatwiejszą sytuację, także dlatego, ze opozycja w kraju stała po jego stronie.
- My czuliśmy, że robimy coś wielkiego dla wszystkich - wspominał. Dodał, że - jako nowicjusz - pomoc w postaci cennych rad uzyskał także od przeciwników politycznych, m.in. od Marka Belki i Aleksandra Kwaśniewskiego.
List do Camerona
Prezes PiS Jarosław Kaczyński przekonywał w czwartek, że Brytyjczycy chcą cięć, ale nie kosztem nowych członków UE, takich jak Polska. - Uzyskaliśmy tego rodzaju stanowisko Wielkiej Brytanii, które całkowicie uprawnia do stwierdzenia, że nie jest ona w tej chwili naszym głównym przeciwnikiem i w ogóle nie jest przeciwnikiem, bo jest to najbardziej racjonalne podejście, jakie można w UE przyjąć - powiedział Kaczyński.
Ale źródła unijne w Brukseli zwracają uwagę, że Londynowi chodzi o utrzymanie poziomu wydatków na politykę spójności dla nowych państw UE z obecnego budżetu na lata 2007-2013. Dla Polski przypada z niego prawie 68 mld euro.
Kilka tygodni temu prezes PiS skierował list do premiera Camerona w sprawie nowego budżetu UE.
Autor: mon//kdj / Źródło: TVN24, PAP