Twardych, ostrych słów skierowanych do opozycji nie wycofuję. Gdyby nie krzyk na sali sejmowej, być może byłoby to powiedziane łagodniej, ale sens byłby ten sam: po prostu nie można przekraczać pewnych granic - powiedział w środę prezes PiS Jarosław Kaczyński w wywiadzie w telewizji publicznej.
Prezes PiS w TVP Info pytany był o swoją wtorkową wypowiedź z trybuny sejmowej, w której, zwracając się do posłów opozycji, powiedział: "wiem, że boicie się prawdy, ale nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego świętej pamięci brata. Zamordowaliście go, jesteście kanaliami".
Kaczyński zwrócił uwagę, że po raz pierwszy o moralnej odpowiedzialności obecnej opozycji mówił już we wrześniu 2010 r.
"Moralnie odpowiada za jego śmierć"
- Tu powiedziałem to w twardych słowach, ostrych, których nie wycofuję. Oczywiście, gdyby nie ten krzyk na sali [sejmowej -red.], to być może byłoby to łagodniej, ale sens byłby ten sam: po prostu nie można przekraczać pewnych granic - podkreślił.
- Po prostu nie miałem innego wyjścia, to był imperatyw moralny - tak bym to określił i w dalszym ciągu jest tak, iż uważam, że uczyniłem dobrze. A to, co robi druga strona, próbująca się przedstawić jako ofiara, no to jest po prostu szczyt hipokryzji - ocenił Kaczyński.
Jak zaznaczył, od lat spokojnie wysłuchuje nieustanych ataków, obraźliwych, "bardzo często prześmiewczych zaczepek". - Nie reaguję na to. Ale kiedy zaczęto używać nazwiska mojego brata, to doszedłem do wniosku, że pewna miara jest przekroczona - mówił Kaczyński.
- Używają tego nazwiska ludzie, którzy są członkami, działaczami, często eksponowanymi działaczami formacji politycznej, która mojego brata w sposób niebywały, haniebny atakowała, kiedy był prezydentem i wtedy, kiedy już zginął tragicznie, formacji, która go niszczyła, i która moralnie - podkreślam - moralnie odpowiada za jego śmierć - powiedział Kaczyński.
"Konstytucja to jest książeczka"
Prezes PiS Jarosław Kaczyński odniósł się również do wypowiedzi I prezes SN Małgorzaty Gersdorf, która powiedziała, że "konstytucja jest suwerenem".
- Ta konstytucja to jest książeczka, więc jak mogłaby być suwerenem. Ci, którzy ją stosują, mogą być suwerenem. Jeśli wziąć pod uwagę kontekst - mówi to pierwsza prezes SN - to najwyraźniej chodzi o to, że to oni są suwerenem - powiedział Kaczyński.
Dodał, że w konstytucji "jest jasno powiedziane, że suwerenem jest naród poprzez swoich przedstawicieli: Sejm, Senat i prezydenta, którzy są wybierani".
- Nie wiem, czy pani profesor nie czytała konstytucji, czy też tu chodzi o obronę takiej barykady. Bo sądy są dzisiaj taką barykadą ochraniającą ten chory system, który kiedyś został przez Jadwigę Staniszkis określony jako postkomunizm. Inni zaczęli już znacznie później używać określenia: postkolonializm - w każdym razie jest to system oparty na gigantycznym nadużyciu, na tych wszystkich rachunkach, na niesprawiedliwości, na radykalnej nierówności - dodał prezes PiS.
"Jestem przekonany, że zdołamy to przeprowadzić"
Prezes PiS był pytany, czy jest przekonany, że uda się przeprowadzić reformę sądów.
- Jestem przekonany, że wśród ciężkich walk i obstrukcji, a być może i awantur - być może, gdy będziemy głosować to w Sejmie, dojdzie do awantur, do prób blokady, ale zdołamy to przeprowadzić. Jesteśmy do tego przygotowani - powiedział. Podkreślił, że jest "pełen wiary", że prezydent Andrzej Duda podpisze tę ustawę. - Wniósł poprawkę, miał oczywiście do tego prawo - zaznaczył Kaczyński.
Na pytanie, czy był zaskoczony decyzją prezydenta, który wyszedł z inicjatywą, by część członków KRS wybierał Sejm większością 3/5 głosów, odpowiedział: - Nie ukrywam, że byłem, ale prezydent jest głową państwa, ma prawo do różnego rodzaju działań. My to prawo szanujemy i jesteśmy zawsze gotowi do współpracy - zadeklarował prezes PiS.
Podkreślił, że właśnie dlatego PiS proponuje poprawki do projektu ustawy o Sądzie Najwyższym, które uwzględniają postulaty prezydenta.
Autor: azb/sk/jb / Źródło: PAP