W ferworze zaciekłych polemik światopoglądowych rodzą się nieraz zaskakujące pomysły. Marek Jurek, który w "Faktach po Faktach" spierał się z Joanną Muchą na temat finansowania przez państwo antykoncepcji, zaproponował niespodziewanie, żeby najbogatszym obywatelom wprowadzić… podatek antykoncepcyjny. Po chwili przyznał jednak, że to żart.
Za sprawą ministerstwa zdrowia powróciła dziś dyskusja na temat antykoncepcji i jej dostępności. Joanna Mucha z PO oświadczyła w "Faktach po Faktach", że państwo musi finansować niektórym kobietom środki antykoncepcyjne. – W naszym kraju mamy drastycznie obowiązujące prawo antyaborcyjne i moim zdaniem nieludzkie jest pozostawienie niektórych kobiet samym sobie – argumentowała posłanka.
Mucha dodała, że chodzi jej o wiele kobiet z ubogich rodzin, które gwałcone przez swoich mężów "nie mogą kontrolować swojej płodności" . – Bez pomocy państwa, kobiety te nie mają żadnej opcji i żadnego wyboru. Antykoncepcja powinna być celowana właśnie do tych kobiet, które nie mogą jej sobie zapewnić – mówiła.
Jurek: Nie można narzucać tej ideologii
- Nie można powiedzieć: kobieto, będziesz gwałcona, a my ci damy środki antykoncepcyjne – ripostował Marek Jurek z Prawicy RP. Według polityka, w przypadkach przywołanych przez Joannę Muchę, o wiele bardziej efektywna będzie lepsza współpraca policji, samorządów, opieki społecznej i lekarzy. – Pieniądze przeznaczone na finansowanie antykoncepcji lepiej przeznaczyć na zwalczanie takich zjawisk i lepszą fizyczną ochronę kobiet – mówił były marszałek Sejmu.
Jurek argumentował też, że "nie można narzucać ideologii konieczności finansowania antykoncepcji przez państwo".
Polityk nie zostawił również suchej nitki na pomyśle Donalda Tuska, który chce by "części rodzin, tylko dlatego że dobrze im się powodzi, zabierać dodatek porodowy (becikowe)". – To może dla skompensowania, wprowadźmy tym najbogatszym jakiś podatek antykoncepcyjny – zażartował.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24