Wizyta prezydenta Joe Bidena w Polsce to nie tylko czysta kurtuazja, ale także sygnał do całości świata euroatlantyckiego dotyczący amerykańskiego przywództwa - mówił w "Rozmowie Piaseckiego" szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz, komentując zapowiedzi podróży przywódcy USA do Polski. - Amerykanie stoją po stronie stabilności, pokoju, wartości, które nas wszystkich łączą - podkreślił, zaznaczając, że celem Rosji niezmiennie jest podbicie Ukrainy i Zachód musi temu zapobiec.
Marcin Przydacz przebywał w ubiegłym tygodniu w Stanach Zjednoczonych, gdzie uczestniczył w rozmowach z wysokimi przedstawicielami amerykańskiej administracji. W piątkowej rozmowie z korespondentem "Faktów" TVN Marcinem Wroną potwierdził, że Joe Biden zamierza przyjechać do Polski.
Przydacz: wizyta Bidena to nie tylko czysta kurtuazja
W poniedziałek Przydacz był gościem "Rozmowy Piaseckiego", gdzie został zapytany o szczegóły ewentualnej podróży Bidena. - Wizyta prezydenta Stanów Zjednoczonych w Europie, w Polsce, to zawsze jest duże wydarzenia natury politycznej. Joe Biden (…), przyjeżdża z konkretnym planem i z konkretnym przesłaniem - mówił.
Jak dodał, ze strony amerykańskiego przywódcy "to nie jest tylko czysta kurtuazja", ale także "sygnał do całości świata euroatlantyckiego dotyczący przywództwa amerykańskiego".
- Rozmawiamy ze stroną amerykańską. Byłem dwa dni temu w Waszyngtonie, rozmawiałem przez cały dzień z różnymi przedstawicielami administracji Joe Biedna o tym, jak taka wizyta mogłaby wyglądać, jakie są oczekiwanie jednej i drugiej strony, czego oczekujemy po sobie w sensie politycznym i umówiliśmy się ze stroną amerykańską, że w momencie, kiedy ta wizyta będzie ogłoszona w konkretach, będziemy mówić więcej szczegółów - zaznaczył gość TVN24.
Pytany o oczekiwania strony polskiej, Przydacz wskazał, że "oczekujemy dalszego wsparcia dla wschodniej flanki NATO, również dla Polski, jeśli chodzi o amerykańską obecność wojskową, obecność sprzętową". - Oczekujemy przyspieszenia zakupu sprzętu wojskowego. (…) Chcemy dzisiaj otrzymać i zakupić sprzęt, który uzupełni nasze braki, byśmy wszyscy czuli się bezpiecznej – mówił, podkreślając, że część polskiego uzbrojenia trafiła do Ukrainy.
Przydacz: chcemy odstraszać Rosję
- Mówimy o tym sprzęcie najbardziej nowoczesnym. To będzie nas cel, aby przyspieszyć te procedury w ramach kontynuacji polityki odstraszania. Nikt w Polsce nie chce żadnej wojny, nie chce wpleść się w jakieś dyskusje o wojnie. Chcemy odstraszać Rosję, aby Rosja miała świadomość, że nie opłaca się Polski w żaden sposób prowokować, nie opłaca się w żaden sposób destabilizować sytuacji w państwie NATO-wskim, bo my jesteśmy silni, bo mamy silnych sojuszników - podkreślił.
Kolejnym oczekiwaniem strony polskiej jest "wzmocnienie obecności sojuszniczej na terytorium wschodniej flanki i przyspieszenie tych działań wynikających ze szczytu w Madrycie, czyli przyśpieszenie wydzielenia sił szybkiego reagowania".
Podsumowując dotychczasowe informacje na temat ewentualnej wizyty Bidena w Polsce, Przydacz zaznaczył, że "wiemy na pewno to, co powiedział Joe Biden, że zamierza przyjechać do Polski". - Uznaliśmy wspólnie, że ogłosimy termin i agendę tej wizyty, kiedy będą dopięte wszelkie szczegóły. Jesteśmy bliżej niż dalej – mówił.
Przydacz: wiemy, że cele Wladimira Putina nie zmieniły się
Przydacz w związku z swoją wizytą w USA pytany był o stosunek amerykańskich polityków do wojny w Ukrainie. - Mamy kilka różnych wartości na tej szali. Z jednej strony jest chęć uzyskania jak najszybszego pokoju. Wszyscy chcemy pokoju i stabilności. Nikt, a już zwłaszcza strona zachodnia czy ukraińska, nie dążył do wojny - powiedział.
- Z drugiej strony wiemy, że cele Wladimira Putina nie zmieniły się. On nadal chce pokonać Ukrainę, zdobyć Kijów, odbudować swoją strefę wpływów i jeśli mu się to uda, to pójdzie dalej. Nie może być mowy tylko o tym, żeby jak najszybciej doprowadzić do jakiegokolwiek kompromisu, nawet za cenę utraty jakichś terytoriów, bo to tylko rozochoci Władimira Putina - zaznaczył.
Dodał, że ten błąd popełniony został w czasie rozmów w Mińsku, gdzie uzgodniono format normandzki. - Uważał [format normandzki, czyli Niemcy i Francja rozmawiające z Ukrainą i Rosją - red.], że da się obłaskawić Putina Krymem, częścią Donbasu, przymykając oko na jego politykę. To tylko powoduje jego rozochocenie - podkreślił.
Szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej ocenił, że "gdzieś tam z tyłu głowy przyświeca też taki cel stronie amerykańskiej, aby tę agresywną Rosję delikatnie przytemperować". - Amerykanie stoją po stronie stabilności, pokoju, wartości, które nas wszystkich łączą, by doprowadzić do finalnego stemperowania potencjału agresywnej Rosji i obrony tej wspólnoty, którą tutaj tworzymy - dodał.
Przydacz: prędzej czy później ta ofensywa nastąpi
Przydacz był również pytany o to przewidywaną na najbliższe tygodnie rosyjską ofensywę w Ukrainie. - To przekonanie jest wspólne i spójne dla wszystkich partnerów i sojuszników. [Rosjanie - red.] koncentrują w wielu miejscach wojska, przewożą sprzęt, jest ciągły ruch wokół frontu - mówił.
- Nie po to Władimir Putin powołał, chce powołać kilkaset tysięcy poborowych, szkoli ich, żeby oni maszerowali po placu Czerwonym. Oni są trenowani po to, aby dalej atakować - podkreślił.
- Jasne jest, że prędzej czy później ta ofensywa nastąpi. Ten sprzęt i ludzie tam są. Dlatego tak ważne jest, aby jak najszybciej to, o co zabiegaliśmy – czołgi, sprzęt pancerny, sprzęt rakietowy, antyrakietowy - trafiło na Ukrainę - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24