To są osoby dorosłe, mądre i inteligentne. Nikt nie ma prawa im sugerować, co powinni zrobić - mówiła w "Piaskiem po oczach" o protestujących w Sejmie niepełnosprawnych i ich opiekunach posłanka Joanna Scheuring-Wielgus. Zaznaczyła też, iż te osoby "same zadecydowały, że będą w taki sposób protestować".
Pytana, czy jako osoba, która wprowadziła niepełnosprawnych i ich opiekunów do Sejmu, jest zadowolona z protestu, oceniła, że w tej sprawie "nie można rozmawiać w kategoriach zadowolenia".
- Jak trzy miesiące temu przyszły do mojego biura poselskiego matki, te które teraz protestują, opowiedziały mi swoją historię. Powiedziałam wprost, że nie jestem w komisji polityki społecznej, ale jak prześlą mi informacje, to się tym zajmę - opowiadała Scheuring-Wielgus. - Po dwóch miesiącach ustaliłyśmy, że zorganizuję dla nich konferencję w Sejmie, gdzie powiedzą, co się dzieje w ich życiu, z ich sprawami. Kiedy zapadła decyzja protestujących, że zostają w Sejmie, poszłam do nich i powiedziałam: jeśli zostajecie, to zrobię wszystko, żeby wam ulżyć albo pomóc egzystować w tym miejscu - dodała.
Podkreśliła, że w Sejmie "są dorosłe osoby, które same zadecydowały, że będą w taki sposób protestować".
"Są zdeterminowane do bardzo dużych rzeczy"
Scheuring-Wielgus mówiła też, że "nie dziwi się" protestującym. - Te matki, te osoby niepełnosprawne siedziały przez dwa i pół roku w centrum dialogu [Centrum Partnerstwa Społecznego Dialog - red.] i debatowały na temat tego, co powinno się wydarzyć, żeby było im lepiej. Nie miały wyjścia. Gdybym była na ich miejscu, zrobiłabym to samo. One się poczuły oszukane - tłumaczyła posłanka.
Pytana, czy w związku ze swoim wkładem w zorganizowanie protestu ma jakiś rodzaj kontroli nad protestującymi odpowiedziała, że "nigdy nie miała takiego zamiaru". - Mam nadzieję, że nikt z protestujących tego ode mnie nie oczekuje - dodała. - To są osoby dorosłe, mądre i inteligentne. Nikt nie ma prawa im sugerować, co powinni zrobić - stwierdziła posłanka. Zaznaczyła też, że protestujące matki niepełnosprawnych "są zdeterminowane do bardzo dużych rzeczy". - Nawet nie mamy świadomości, jak wielka jest ta determinacja - podkreśliła.
Współpraca
Według Scheuring-Wielgus w proteście "najważniejsze jest to, co się wydarzyło obok i o czym się nie mówi - współpraca". - Z jednej strony między protestującymi a posłami opozycji parlamentarnej, z drugiej strony relacja protestujących z dziennikarzami i operatorami. Są też strażnicy, większość z nich w sposób normalny i ludzki odnosi się do tych osób - wyliczała posłanka.
- Na zewnątrz są też anonimowi ludzie, którzy przychodzą i pomagają. Ja jestem łącznikiem z tym światem, który jest na zewnątrz. Decyzje podejmują tylko te osoby, które protestują - zaznaczyła.
"Coś się wydarzyło w polskim społeczeństwie"
Politycy partii opozycyjnych podpisali w piątek "pakt solidarnościowy", który jest zobowiązaniem do spełnienia czterech postulatów na rzecz osób niepełnosprawnych. Dotyczą one dodatku rehabilitacyjnego, reformy systemu orzecznictwa, wsparcia w dostępności do urzędów i miejsc pracy oraz wykonania wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie "realizacji karty praw osób z niepełnosprawnościami".
Scheuring-Wielgus oceniła, że "pakt" jest "bardzo ważny dla protestujących i dla opozycji".
Przekonywała, że zrealizowanie postulatu, który ma zapewnić osobom niepełnosprawnym od urodzenia dodatkowe 500 złotych, będzie w całości kosztowało "1,6 miliarda z kawałkiem".
- Ta grupa osób protestuje od 2009 roku (...) i dostała obietnicę od Prawa i Sprawiedliwości, że ten postulat będzie spełniony. Obiecano im to, ale nie spełniono postulatu - zaznaczyła posłanka.
Jej zdaniem "coś się wydarzyło w polskim społeczeństwie". - Na ulicach protestują zdrowi ludzie, którzy wykazują swoje wsparcie dla osób z niepełnosprawnościami. Teraz jest dobry czas, żeby zrealizować te postulaty. Ja chcę się tym zająć - podkreśliła Scheuring-Wielgus.
- Ten protest i świadomość w społeczeństwie, w obywatelach, którzy zauważyli osoby niepełnosprawne, spowoduje, że kolejne rządy inaczej będą do tego podchodziły - oceniła parlamentarzystka.
Protest w Sejmie
Osoby z niepełnosprawnościami oraz ich opiekunowie protestują w Sejmie od 18 kwietnia. Zgłaszali dwa postulaty - zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia dodatku "na życie", zwanego też "rehabilitacyjnym" dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie.
Protestujący uważają, że zrealizowano postulat podniesienia renty socjalnej. Zgodnie z już opublikowaną ustawą wzrośnie ona z 865,03 złotych do 1029,80 złotych.
Opublikowano już także ustawę wprowadzającą szczególne uprawnienia w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych i wyrobów medycznych dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Zdaniem jej autorów (posłowie PiS) spełnia ona drugi postulat protestujących i przyniesie gospodarstwom z osobą niepełnosprawną miesięcznie około 520 złotych oszczędności. Protestujący uważają jednak, że ta ustawa nie realizuje ich żądań w sprawie dodatku.
Autor: ads\mtom\kwoj / Źródło: tvn24