"Przez lata mówili: 'to nie jest nasz rząd'. Dziś mówią: to są nasze pieniądze. Dziś mówią: to nasze podatki. Rząd i wyszydzane przez nas Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego muszą nam pomoc, bo my 'wielcy artyści' bez ich pomocy zginiemy marnie. Gdzie podziała się ich buta i arogancja? Gdzie ich szyderstwo i rechot?" - napisał na Twitterze europoseł PiS Joachim Brudziński, odnosząc się do wypowiedzi szefów niektórych instytucji kultury, którzy zwracają uwagę na trudną sytuację ich placówek w związku z obostrzeniami epidemicznymi. "Dziś ci kpiarze i szydercy proszą o pomoc" - pisał. Jak stwierdził, "żenująca jest ta paskudna hipokryzja".
Od soboty cała Polska znalazła się w strefie żółtej - z wyjątkiem kilkudziesięciu powiatów w strefie czerwonej - co wiąże się z dodatkowymi obostrzeniami dla obywateli. Zarówno w strefie czerwonej, jak i w strefie żółtej w kinie może być 25 procent publiczności. Konieczne jest też zachowanie 1,5 metra odstępu między widzami, którzy muszą zakrywać nos i usta.
Prezes fundacji prowadzącej Och-Teatr i Teatr Polonia Krystyna Janda powiedziała w rozmowie z Onetem, że "nierówne traktowanie teatrów i kin - ogólnie miejsc kultury - z komunikacją publiczną, kościołami, ślubami i weselami to jest rzecz dla niej absolutnie niezrozumiała". - Jeżeli na weselu ma być 70 osób, a w teatrze, gdzie zachowujemy wszelkie reżimy sanitarne, a ludzie są w odpowiedniej odległości, co drugie miejsce, i jest to traktowane jako sytuacja niebezpieczna, to ja tego w ogóle nie rozumiem. Do nas na salę nie wchodzi więcej osób niż tyle, ile może być na weselu czy w kościele, a oni są tam przecież znacznie bliżej siebie niż ludzie na sali teatralnej - oceniła.
"Podejrzewam, że nie ma w Polsce żadnego teatru, którego budżet by to wytrzymał"
Eugeniusz Korin, dyrektor prowadzonego z Michałem Żebrowskim Teatru 6. piętro, który wciąż nie otworzył się po lockdownie, podkreśla, że ewentualny powrót do grania w tym roku, wstępnie zaplanowany na 28 listopada, uzależnia od wsparcia ministerstwa. - Do każdego spektaklu będziemy musieli dopłacić, ale wtedy będziemy mieli z czego. To pierwszy raz w moim życiu, kiedy ode mnie nie zależy nic - powiedział.
- Podejrzewam, że nie ma w Polsce żadnego teatru, którego budżet by to wytrzymał. To jest udawanie, że możemy funkcjonować w takiej sytuacji. Teatr to przestrzeń, gdzie człowiek powinien czuć się bezpiecznie. Kiedy i aktorzy, i widownia czują się gorzej niż na froncie, to zaprzeczenie istoty teatru. Nie możemy działać - mówił Korin. - Mam jedno zastrzeżenie. Dlaczego nasz rząd nie wprowadził stanu wyjątkowego? Teraz jest gorzej niż na wojnie. Na wojnie wiadomo, co można zrobić, żeby ją wygrać. A teraz? Wszyscy jesteśmy na skraju bankructwa, wszystkie firmy prywatne, które są związane z kontaktem z publicznością. Co się dzieje w kraju? To nie jest normalne życie - powiedział w rozmowie z Onetem.
"Finansowo to jest dramat, w jakiś sposób to idzie ku zagładzie"
W artykule wypowiadają się również inni szefowie instytucji kultury: Grzegorz Jarzyna (dyrektor do spraw artystycznych TR Warszawa) i Bartosz Szydłowski (dyrektor artystyczny Teatru Łaźnia Nowa).
Szydłowski przyznaje, że mówienie o poważnym kryzysie w tej sytuacji nie jest na wyrost. - Finansowo to jest dramat, w jakiś sposób to idzie ku zagładzie. Ale nie chcę nawet wypowiadać tych słów, cały czas szukam alternatywnych form działania - powiedział w rozmowie z Onetem.
"Dziś jak trwoga to do kogo wyciągają rękę po pomoc?"
Do słów dyrektorów teatrów odniósł się na Twitterze europoseł PiS Joachim Brudziński. "Pamiętam jak pani Janda mówiła, że czuje się ob...a przez rząd PIS. Pamiętam te wszystkie gwiazdki, celebrytów ale także (niestety) wybitnych aktorów, którzy oszaleli z nienawiści do tego rządu bredzili o faszyzmie i dyktaturze? Dziś jak trwoga to do kogo wyciągają rękę po pomoc?" - rozpoczął. [we wszystkich cytatach pisownia oryginalna - red.]
"Pamiętam jak w TVN24 p. Janda podekscytowana i szczęśliwa 'roztkliwiała' się nad okupującymi Sejm 'zmartwychwstałymi' Diduszkami, pamiętam aktorów i reżyserów u boku 'wojownika o demokrację' Kijowskiego. Dziś wyciągają rękę do 'faszystów'?" - napisał Brudziński.
Dodał, że pamięta "gwizdy, buczenie i rechot przedstawicieli 'elit' artystycznych, kiedy kpiono z ofiar katastrofy smoleńskiej". "Pamiętam kiedy wyszydzano ministra kultury gdy zapowiadał działania rządu w obszarze szeroko rozumianej kultury narodowej. Dziś ci kpiarze i szydercy proszą o pomoc" - zwrócił uwagę polityk PiS.
"Rząd i wyszydzane przez nas MKiDN muszą nam pomoc, bo my 'wielcy artyści' bez ich pomocy zginiemy marnie"
"Dziś ci którzy gwizdali i buczeli podczas wydarzeń artystycznych gdy na scenę wychodzili przedstawiciele MKiDN proszą o pomoc i ratunek rząd któremu odmawiali demokratycznej legitymizacji. Przez lata mówili: 'to nie jest nasz rząd'. Dziś mówią: to są nasze pieniądze. Dziś mówią: to nasze podatki, rząd i wyszydzane przez nas MKiDN muszą nam pomoc, bo my 'wielcy artyści' bez ich pomocy zginiemy marnie. Gdzie podziała się ich buta i arogancja? Gdzie ich szyderstwo i rechot? Gdzie ich 'boCHater' i nadzieja na prawdziwa demokrację Kijowski?" - pytał Brudziński.
Ocenił, że "ten wyszydzany i obdzierany z demokratycznej legitymizacji rząd okazuje się jednym z najsprawniejszych gospodarczo i ekonomicznie rządów w Europie". "Mają racje ci wszyscy którzy mówią, że pomoc instytucjom kultury się należy gdyż mowa o groszu publicznym i pieniądzach podatników" - dodał.
"Żenująca jest ta paskudna hipokryzja"
Zwracając się do artystów, napisał: "Macie racje gdy mówicie, że rząd łaski nie robi gdy pomaga dziś teatrom czy innym instytucjom kultury. Oczywiste jest, że ten rząd i ten minister takiej pomocy udzielą. Ale żenująca jest ta paskudna hipokryzja tych którzy dziś kpią i szydzą a jutro pochlipują i proszą o pomoc".
Źródło: Onet, TVN24