Do Polski z Szarm el-Szejk powróciły dzisiaj wieczorem dwie grupy turystów. Polacy wylądowali na lotniskach w Poznaniu i we Wrocławiu. Pytani o sytuację w Egipcie, zapewniali, że w kurortach jest spokojnie, na ulicach nie ma policji, ani czołgów. Widać jednak, że robi się pusto.
- Jest porządku. Wojna, ale w Kairze. W kurortach wzmocniono jedynie ochronę przy hotelach - mówił pan Dariusz. - Szarm jest enklawą, ludzie z zewnątrz nie mają tam wstępu - zapewniała pani Alicja na lotnisku w Poznaniu. Przyznała jednak, że od dwóch dni brakuje niektórych artykułów w sklepach. Podobnie jest z benzyną. - Wszyscy tankują na zapas -dodała.
Bali się, że nie wrócą
Większość turystów zdecydowała się jednak na skrócenie urlopu w Egipcie, głównie w obawie przed pogorszeniem się sytuacji. - Baliśmy się, że przez demonstrację zamkną przestrzeń powietrzną i nie byłoby możliwości powrotu - wyjaśniała pani Zofia.
Protesty na ulicach egipskich miast trwają już tydzień. Dotychczas to policja próbowała brutalnie pacyfikować przeciwników dyktatury. Wojsko, od pojawienia się na ulicach w piątek, zachowuje spokój i działa jedynie jako straszak nie stosując siły.
Nie ma oficjalnej liczby ofiar starć między siłami porządkowymi a demonstrującymi. Agencja AFP podaje, że podczas tygodniowych zamieszek zginęło 125 osób. Według Reutera, bilans ten jest jeszcze wyższy - mowa jest o 138 zabitych.
Polskie ministerstwo spraw zagranicznych zdecydowanie odradza Polakom wyjazdy do Egiptu. Niektóre biura podróży zawiesiły wycieczki do egipskich kurortów.
CZYTAJ WIĘCEJ O WTORKOWYCH WYDARZENIACH W EGIPCIE
ARABSKIE PRZEBUDZENIE - czytaj raport
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24