- Proponowana przez PiS reforma sądownictwa nie poprawi niczego, tylko odda całkowicie nasze sądownictwo we władzę jednej partii. Przeciwko temu się protestuje, a nie reformie jako takiej - podkreślał w "Faktach po Faktach" europoseł PO i były przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek.
W nocy z piątku na sobotę Senat uchwalił ustawę o Sądzie Najwyższym autorstwa PiS. W zeszłym tygodniu parlament przyjął z kolei nowelizację ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i o ustroju sądów powszechnych. Ustawy czekają już tylko na podpis prezydenta. Od kilku dni w wielu miejscach kraju trwają protesty przeciwko wprowadzanym zmianom w sądownictwie.
"To rzeczywiście mieliśmy w czasach komunizmu"
Jerzy Buzek w "Faktach po Faktach" zauważył, że spora część tłumu to są ludzie, którzy widzieli, jak się odbywało uchwalenie tak ważnej ustawy. Zaznaczył, że "trudność polega na tym, że należy wytłumaczyć wielu obywatelom, dlaczego - skoro zgadzamy się, że potrzebna jest reforma sądownictwie - ta nie jest dobra".
- Ta nie poprawi niczego, tylko odda już całkowicie nasze sądownictwo we władzę jednej partii. To rzeczywiście mieliśmy w czasach komunizmu. Przeciwko temu de facto protestowaliśmy - podkreślił.
Ocenił, że teraz "de facto wyroki na telefon będą mogły być regułą". - Jak ktoś będzie chciał, to tak będzie, dlatego że sędziowie i sądownictwo będą zależne od partii rządzącej. Przeciwko temu się protestuje, a nie reformie jako takiej - zaznaczył Buzek. Dodał, że właśnie to trudno wytłumaczyć, bo ludzie nie chcą "aż tak dywagować".
"Młodzi ludzie poczuli wartość tego, co mogą stracić"
Natomiast - jak dodał - protestujący "widzą to, iż ustawa została uchwalona nocą, że w ciągu tygodnia chce się uchwalić tak fundamentalną zmianę". - Zwłaszcza młodzi ludzie. Oni już widzą, jaka jest wartość naszego bycia w Unii Europejskiej, naszej wolności - wskazywał eurodeputowany PO.
Zauważył jednocześnie, że ludzie uczestniczący w protestach są bezpartyjni. - To jest ruch obywatelski i to jest nowość i pewna wartość - ocenił. Dodał, że "młodzi ludzie poczuli wartość tego, co mogą stracić i to ma ogromne znaczenie".
"W podziemiu często spotykałem się z Leszkiem Kaczyńskim"
Buzek został zapytany, co powiedziałby prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu, również człowiekowi "Solidarności".
- Byliśmy razem w tym samym działaniu, podejmowaliśmy trudne zadania i nigdy się nie spieraliśmy na przykład w podziemiu na pierwszym zjeździe "Solidarności". W podziemiu często spotykałem się z Leszkiem Kaczyńskim, byłem obecny na tajnych posiedzeniach (...) Nie mieliśmy żadnych różnic jeśli chodzi o przyszłość. Jestem przekonany, że wtedy Jarosław Kaczyński też tak myślał (...) i to się tak bardzo dzisiaj zmienia - powiedział w "Faktach po Faktach".
Buzek powiedziałby Jarosławowi Kaczyńskiemu, że "należy wrócić do podstawowych reguł, które panują w świecie demokratycznym, bo o demokrację walczyliśmy". - Żeby dać szansę ludziom w naszym kraju, żeby uczestniczyć w dobru, jakim jest Unia Europejska i współpraca krajów Zachodu (...), że to jest największa wartość, a my ją tracimy - dodał.
- Dzisiaj straciliśmy wiele z kapitału "Solidarności. To był wielki kapitał. Musimy w dużym stopniu odbudowywać go od nowa. To czują te tłumy, bo odnoszą się i odwołują do "Solidarności" - ocenił były przewodniczący Parlamentu Europejskiego i były premier w "Faktach po Faktach".
ZOBACZ CAŁY ODCINEK PROGRAMU "FAKTY PO FAKTACH" TVN24:
Autor: js//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24