Dowiedziałem się, że przyjeżdża prezes, to chciałem zobaczyć, parę pytań mu zadać. Ale niestety, panowie mówią, że nie. Musiałbym być na liście - opowiadał pan Jacek z Ostródy, który chciał wziąć udział w spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim. Wiele osób znalazło się w takiej samej sytuacji. Jedna z kobiet usłyszała, że to spotkanie "z działaczami". Policja przepchnęła ludzi czekających pod budynkiem i odcięła ich od wejścia, tworząc zwarte szeregi wzdłuż drogi do bramy budynku.
W niedzielę po południu Jarosław Kaczyński przyjechał do Ostródy na spotkanie z mieszkańcami miasta. Tego dnia, podobnie jak w przypadku wielu innych spotkań z prezesem PiS, część zainteresowanych uczestnictwem w wydarzeniu osób nie została na nie wpuszczona. Nie po raz pierwszy obowiązywała lista, która była zaskoczeniem dla wielu chętnych. Mieszkańcy przekazali w rozmowie z TVN24, że jeśli się na niej nie było, nie można było wejść.
Pani Jolanta opowiadała, jak wyglądała jej próba dostania się na spotkanie. - Powiedzieli, że – i to tak bezczelnie – proszę stąd wyjść, jak nie ma pani na liście. Ja mówię: może trochę grzeczniej? - relacjonowała.
Dodała, że o spotkaniu dowiedziała się "pocztą pantoflową". - W ogóle nie było nic wiadomo, że tu będzie jakieś spotkanie, a o liście to już w ogóle (...). Dla wtajemniczonych - powiedziała. Kobieta dodała, że w związku z tą sytuacją czuje się "bardzo źle".
"To jest spotkanie z mieszkańcami czy partyjne?". "Z działaczami"
- Dowiedziałem się, że przyjeżdża prezes, to chciałem zobaczyć, parę pytań mu zadać. Ale niestety, panowie mówią, że nie. Musiałbym być na liście – opowiadał pan Jacek, który stał z grupą innych osób przed wejściem do budynku muzeum, gdzie zorganizowano spotkanie.
Przy głównej bramie jedna z kobiet, która nie mogła dostać się do środka, dyskutowała z mężczyzną pilnującym wejścia. - Nie bardzo rozumiem, czy to jest spotkanie z mieszkańcami, czy to jest spotkanie partyjne - pytała. Odpowiedź była krótka: - Z działaczami.
- To partyjne znaczy - stwierdziła. - To jest dla mieszkańców, ale mieszkańcy musieli się wcześniej zapisać w biurze poselskim - zareagował inny mężczyzna pilnujący wejścia.
Policja wypchnęła mieszkańców, uformowano barierę przed wejściem
Na miejscu pojawili się gdańscy działacze KOD-u, którzy - jak przekazali - przybyli, by wspierać osoby niewpuszczone na spotkanie. Zaoferowali oburzonym mieszkańcom także możliwość wypowiedzenia się przez mikrofon.
W pewnym momencie pojawiło się kilkudziesięciu policjantów, którzy zaczęli wyganiać ludzi sprzed bramy mówiąc, że to teren prywatny. Utworzyli zwartą grupę przed wejściem, tak że nikt nie mógł podejść bliżej. Następnie stanęli w szeregu wzdłuż drogi do bramy budynku, odcinając protestujących. Później drogą wjeżdżało kilka samochodów.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24