To straszne, że człowiek o takich poglądach ma tak silny wpływ na naszą rzeczywistość - mówiła w "Faktach po Faktach" aktorka Maja Ostaszewska, komentując słowa Jarosława Kaczyńskiego o "dawaniu w szyję" przez młode kobiety.
W sobotę w Ełku Jarosław Kaczyński wypowiadał się na temat kobiet, alkoholu i dzietności. Oświadczył między innymi, że nie jest zwolennikiem "bardzo wczesnego macierzyństwa", bo "kobieta musi dojrzeć do tego, aby być matką". - Ale jak do 25. roku życia daje w szyję, to, trochę żartuję, ale nie jest to dobry prognostyk w tych sprawach - ocenił.
Temat kontynuował w niedzielę w Olsztynie. Przekonywał, że "młode kobiety ścigają się z mężczyznami, jeżeli chodzi o spożywanie alkoholu". - To jest obiektywnie szkodliwe i uczciwy polityk, jeżeli taką rzecz wie, a ja to wiem z dobrego źródła, musi o tym mówić, bo to jest, powtarzam, szkodliwe - twierdził.
Ostaszewska: To cyniczna gra. Trzeba zauważyć, kogo po raz kolejny atakuje Jarosław Kaczyński
Do jego słów odniosła się w poniedziałkowym wydaniu "Faktów po Faktach" w TVN24 aktorka Maja Ostaszewska. - Z jednej strony jest to komiczne. To fantastyczny, świeżutki materiał na memy i Polki genialnie na to zareagowały, śmiejąc się. Ja sama, gdybym była wtedy w Warszawie, z przyjemnością zrobiłabym sobie zdjęcie z kieliszkiem i wzniosła toast za wszystkie dziewczyny - skomentowała.
- Jest to bzdura, jest to komiczne, żałosne, niepoparte żadnymi faktami, żadnymi badaniami. Jakieś dziwne opinie o tym, w jaki sposób może dojść do choroby alkoholowej u kobiet i u mężczyzn. Nie wiem, skąd poseł Jarosław Kaczyński to wyciągnął. Jest to śmieszne, żenujące i świetnie, że dziewczyny się z tego śmieją - mówiła aktorka.
Ostaszewska mówiła dalej, że "ważne jest, aby tego nie bagatelizować". - Ponieważ to, co mówi poseł Jarosław Kaczyński, w moim poczuciu jest absolutnie oderwane od rzeczywistości. Przypomina wypowiedzi szalonych osób, natomiast ja to odczytuję jako cyniczną grę, bo trzeba zauważyć, kogo po raz kolejny atakuje Jarosław Kaczyński - argumentowała.
- Tutaj po raz kolejny atakuje grupę młodych kobiet. Kobiety 20-, 30-, 35-letnie. Cóż to za elektorat? To jest elektorat, w którym ma najmniejsze poparcie - zauważyła. Przyznała przy tym, że "to straszne, że człowiek o takich poglądach ma tak silny wpływ na naszą rzeczywistość".
Sytuacja przy polsko-białoruskiej granicy "jest nadal tragiczna"
Ostaszewska w innej części rozmowy mówiła o kryzysie przy granicy polsko-białoruskiej, gdzie udziela się jako wolontariuszka. - Sytuacja jest nadal tragiczna. Postawienie muru nie powstrzymało napływu osób uchodźczych. Cały czas w lasach są osoby, które potrzebują naszej pomocy. Średnio tygodniowo zgłoszeń o pomoc jest między 100 a 150. To prośby od bardzo zróżnicowanych grup. To często młode kobiety, kobiety z dziećmi, kobiety w ciąży, młodzi mężczyźni, z różnych krajów, najczęściej z Syrii, teraz także pojawiają się osoby z Afryki. Cały czas mają miejsce nielegalne, w świetle prawa zarówno polskiego jak i międzynarodowego, pushbacki - opisała.
- Ci ludzie nadal tam cierpią, jest ich naprawdę dużo. Funkcjonariusze białoruscy nadal robią podkopy, czy zmuszają tych ludzi do przekraczania granicy. Często pojawia się pytanie, dlaczego ci ludzie nie idą na oficjalne przejścia. Funkcjonariusze białoruscy nie dopuszczają ich do tych przejść, po prostu nie ma takiej możliwości - zwracała uwagę.
Aktorka zaznaczyła, że jej działania na Podlasiu "to kropelka w morzu tego, co robią osoby, które zawiesiły swoje życie na haczyku i niosą tę pomoc miesiącami", czyli aktywiści i mieszkańcy.
Zachęcała przy tym o wsparcie dla tych osób, w tym aktywistów z Grupy Granica czy Fundacji Ocalenie, dodając, że ważne jest, by nie zapominać o ich pracy. - Każdy gest jest na wagę złota. Bezcenne jest wspieranie tych, którzy pomagają - podkreśliła.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24