Prezes PiS po dwóch godzinach opuścił łódzką prokuraturę. Jego zeznania ws. okoliczności śmierci Barbary Blidy były konfrontowane ze słowami byłego szefa ABW Bogdana Święczkowskiego. Jarosław Kaczyński po zakończeniu przesłuchania nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Święczkowski stwierdził, że w ich zeznaniach nie było znaczących rozbieżności.
Wcześniej, niewiele ponad godzinę trwała konfrontacja Święczkowskiego z b. naczelnym prokuratorem wojskowym Tomaszem Szałkiem.
Moim zdaniem, różnice były nieznaczące. Pan prokurator uznał, że pomogą one wyjaśnić te drobne rozbieżności. Miał do tego święte prawo
Dodał, że za śmierć Barbary Blidy może odpowiadać jedynie moralnie, a nie prawnie. - Jeżeli chodzi o działania funkcjonariuszy i kierownictwa, to moim zdaniem żadne procedury nie zostały naruszone. Być może ktoś popełnił błędy na miejscu zdarzenia, lecz gdyby ich nie było, to moim zdaniem i tak nie zapobiegłoby to samobójczej próbie Barbary Blidy. Kwestią gdybania jest, czy doszło by do jej śmierci. Ja takiej wiedzy nie mam - powiedział Święczkowski.
Piotrowski: Są różnice między zeznaniami J. Kaczyńskiego, a Kaczmarka
Po wyjściu z prokuratury pełnomocnik rodziny Blidów, mec. Leszek Piotrowski przyznał, że w zeznaniach poniedziałkowych świadków nie ma większych różnic, jednak są różnice w zestawieniu tych zeznań z zeznaniami b. szefa MSWiA Janusza Kaczmarka oraz b. szefa policji Konrada Kornatowskiego.
- To bardzo duża kontrowersja, bo jest ważne, czy Kornatowski i Kaczmarek twierdzili na naradzie u premiera, że dowody są zbyt słabe do przedstawienia zarzutów Barbarze Blidzie. Nie mówiąc już o zatrzymaniu i aresztowaniu. Dzisiaj b. premier i p. Święczkowski powiedzieli, że aresztowanie Barbary Blidy wchodziło w rachubę - powiedział Piotrowski.
To bardzo duża kontrowersja, bo jest ważne, czy Kornatowski i Kaczmarek twierdzili na naradzie u premiera, że dowody są zbyt słabe do przedstawienia zarzutów Barbarze Blidzie
To już trzecia tura zaplanowanych przez śledczych konfrontacji świadków - uczestników narady u ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego, która odbyła się przed planowanym zatrzymaniem Blidy i dotyczyła m.in. śledztwa w sprawie mafii węglowej.
Pełnomocnik rodziny Blidów mec. Leszek Piotrowski powiedział przed konfrontacją, że ma ambicje "w końcu przygwoździć Święczkowskiego, żeby miał wreszcie postawione zarzuty prawno-karne". Przyznał, że zaczął pisać wniosek, w którym będzie domagał się postawienia zarzutów zarówno Święczkowskiemu, jak i Ziobrze.
"Gang premiera Kaczyńskiego"
- Uczestnictwo w zorganizowanej grupie przestępczej, fałszywe oskarżenie, nadużycie obowiązków i nie wiem jeszcze jak nazwać to, że tworzył klimat na rzecz zmiany prezesa Sądu Okręgowego w Katowicach. To jest coś, co chyba się jeszcze nie zdarzyło w Polsce. Dziwię się, że to nie jest przedmiotem prokuratorskich zarzutów do tej pory - powiedział mec. Piotrowski. Pytany kto stał na czele tej grupy, Piotrowski odparł, że "ówczesny premier".
- Ale jego zawinienie jest o wiele mniejsze niż tych dwóch panów; drugi to Zbigniew Ziobro. Po prostu zreferowali premierowi w sposób niezgodny z rzeczywistością stan sprawy węglowej na Śląsku i tym doprowadzili do całego łańcucha wydarzeń zakończonych wiadomą tragedią - dodał pełnomocnik Blidów. - Święczkowski i Ziobro to będzie taki papierek lakmusowy, zobaczymy co zrobi z tym prokurator - zaznaczył.
Narada u szefa rządu
Z ujawnionych przez media zeznań b. szefa MSWiA oraz b. szefa policji Konrada Kornatowskiego wynika, że podczas narady u ówczesnego premiera Kaczyńskiego, b. minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i Święczkowski chcieli postawienia zarzutów b. posłance SLD. Kaczmarek miał natomiast mówić, że nie ma wystarczających dowodów przeciwko niej. Według niego, były naciski polityczne i wiele nieprawidłowości w tej sprawie. Podobnie uważał Kornatowski.
W kwietniu ub. roku Barbara Blida popełniła samobójstwo, gdy funkcjonariusze ABW przyszli przeszukać jej dom w Siemianowicach Śląskich i - na polecenie Prokuratury Okręgowej w Katowicach - zatrzymać ją w związku z podejrzeniami o korupcję w handlu węglem.
Rozbieżności w zeznaniach
Śledztwo ma ustalić m.in., czy w trakcie zatrzymywania doszło do niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy ABW. Dotąd zarzut niedopełnienia obowiązków usłyszał funkcjonariusz katowickiej delegatury ABW Grzegorz S. Kierował on akcją zatrzymania Barbary Blidy w jej domu i - według śledczych - nie wydał dwóm pozostałym funkcjonariuszom polecenia przeszukania Blidy; sam nie sprawdził też, czy b. posłanka miała broń. Grozi mu kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Łódzcy śledczy badają także decyzję katowickiej prokuratury w sprawie wydania postanowienia o przedstawieniu zarzutów Blidzie i jej zatrzymaniu, w tym także wątek ewentualnych nacisków na prokuratorów. W tym ostatnim wątku przesłuchani zostali m.in. uczestnicy narady u ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego i w związku z rozbieżnościami w ich zeznaniach zdecydowano o przeprowadzeniu konfrontacji.
Źródło: TVN24, PAP