Liczba wiceministrów zostanie ograniczona. (...) Nie chcielibyśmy należeć do rekordzistów w Europie. To ulegnie korekcie - zapowiedział w piątek w "Piaskiem po oczach" w TVN24 minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin. - Mamy świadomość tego problemu - dodał, komentując rozrastającą się stale liczbę wiceministrów w rządzie Zjednoczonej Prawicy.
- To jest przegrupowanie, do którego ma prawo każdy nowy premier. Jest rzeczą jasną, że były inne priorytety pani premier Szydło - i zrealizowała je bardzo skutecznie - teraz swoje zadania, swoje pięć minut ma premier Morawiecki - powiedział Jarosław Gowin, komentując niedawną rekonstrukcję rządu.
"Liczba wiceministrów zostanie ograniczona"
Na uwagę, że w rządzie znalazło się kilka nowych osób, które są związane z jego ugrupowaniem odpowiedział: "to znaczy, że mam dobrą rękę do ludzi". Zaznaczył jednak, że "pogłoski o jakimś radykalnym wzmocnieniu Porozumienia (partii Gowina) są bardzo przesadzone".
- Faktem jest, że szefem ważnego resortu została wiceprezes mojej partii Jadwiga Emilewicz. Ministrem finansów została pani Czerwińska - dodał Gowin i przypomniał, że ministrem zdrowia został też jego zastępca Łukasz Szumowski.
- Są klasycznymi, bezpartyjnymi fachowcami, którym pewnie ideowo jest blisko do obozu Zjednoczonej Prawicy. (...) Jeżeli nowi ministrowie są dobrze oceniani - niezależnie od tego z kim ich się politycznie kojarzy - to z takich pozytywnych opinii mogę się tylko cieszyć - powiedział szef Porozumienia.
Gowin przyznał, że przy okazji kolejnych zmian w rządzie zwiększa się też liczba wiceministrów. - Liczba wiceministrów zostanie ograniczona. (...) Nie chcielibyśmy należeć do rekordzistów w Europie. To ulegnie korekcie. Mamy świadomość tego problemu - wyjaśnił polityk.
"Sygnał, że rząd jest otwarty na dialog"
Wicepremier zaznaczył, że przy wyborze nowego składu rządu "najwięcej do powiedzenia miał premier Mateusz Morawiecki". - Jeżeli chodzi o takie resorty jak Ministerstwo Obrony Narodowej i Spraw Wewnętrznych - sądzę, że kandydatury pana ministra Błaszczaka i pana ministra Brudzińskiego niewątpliwie wynikały z inspiracji pana prezesa Kaczyńskiego - wyjaśnił Gowin.
- Ale już na przykład jeżeli chodzi o pana ministra Suskiego (Marek Suski został szefem gabinetu premiera), to wiem - mam na to dowody na piśmie - że był to pomysł pana premiera Morawieckiego - powiedział minister nauki i szkolnictwa wyższego. Wyjaśnił, że chodzi o "wymianę SMS-ów z panem premierem Morawieckim". - Zdecydowanie to była jego propozycja - zapewnił.
- W dużo większym stopniu jest to rząd Zjednoczonej Prawicy, co więcej, poszerzonej prawicy. Tacy ludzie, jak właśnie ci bezpartyjni fachowcy: minister Czerwińska, minister Szumowski - to jest sygnał na przykład dla środowisk akademickich, że rząd sięga po takich ludzi, że rząd jest otwarty na dialog z tymi środowiskami - powiedział Gowin.
W ocenie wicepremiera, wpływ prezesa PiS na obecny rząd nie jest "ani o milimetr większy bądź mniejszy" od jego wpływu na rząd premier Beaty Szydło. - Jarosław Kaczyński jest niekwestionowanym liderem obozu politycznego - podkreślił Gowin. - Jestem po pięciogodzinnej rozmowie z nim wczoraj, muszę powiedzieć, że czego jak czego, ale sił, witalności, pomysłów na przyszłość na pewno Jarosławowi Kaczyńskiemu nie brakuje - dodał.
Polityka jak hokej
Komentując odwołanie z Rady Ministrów Antoniego Macierewicza Gowin powiedział, że nie było nacisku ze strony prezydenta na podjęcie takiej decyzji. - Nie trzeba było pytać pana prezydenta, czy widzi współpracę z panem Macierewiczem, bo było oczywistym, że ta współpraca dobrze nie rokuje - powiedział.
- Nie powiem nic oryginalnego. Rzeczą oczywistą jest, że w sytuacji długotrwałego, powiedziałbym chronicznego sporu między prezydentem a ministrem obrony narodowej - zwłaszcza jeśli wywodzą się z tego samego obozu politycznego - to ktoś musi ustąpić. Tym kimś nie mógłby być prezydent - wyjaśnił Gowin.
- Polityka to nie jest łyżwiarstwo figurowe. Zakłada się łyżwy, wychodzi się na lodowisko, ale ta gra to nie jest łyżwiarstwo figurowe, gdzie można być solistą i zbierać punkty za wrażenie. To jest hokej, gdzie chodzi o to, żeby wbić krążek do bramki. A można wbić krążek tylko drużynowo. Jeżeli to wymaga wymiany jednego, czy drugiego zawodnika, każdy musi się podporządkować interesowi zespołu - powiedział wicepremier.
Gowin został też zapytany o to, czy Stany Zjednoczone lub inne kraje z którymi Polska współpracuje wywierały naciski na odwołanie Antoniego Macierewicza. - Gdyby były jakiekolwiek naciski, to byłoby to poważnym argumentem za pozostawieniem pana ministra Macierewicza. My jesteśmy rządem, który przywiązuje dużą wagę do kwestii suwerenności - odpowiedział Gowin.
"Niech to będzie uczciwy i szlachetny bój"
Minister został też zapytany o to, czy polski rząd pójdzie na ustępstwa w rozmowach z Brukselą. - Nie widzę potrzeby, żebyśmy w jakiejkolwiek ze spraw spornych między Polską a Komisją Europejską ustępowali, poza rzeczą bezdyskusyjną - Puszczą Białowieską, gdzie nawiasem mówiąc, racje są dużo bardziej złożone niż to przedstawiają krytycy byłego ministra Szyszki - powiedział Gowin.
Wicepremier odniósł się też do tego, że do obozu partii rządzącej przeszło w ostatnim czasie kilku polityków opozycji. Został zapytany, czy uzyskanie większości konstytucyjnej przez Zjednoczoną Prawicę jest możliwe jeszcze w tej kadencji. - Sztuką nie jest zdobycie liczby posłów z innych klubów, żeby mieć większość konstytucyjną - odpowiedział Gowin.
- Problemem jest posiadanie poparcia społecznego dającego taką większość. To są dwie różne rzeczy. Potrzebny jest nam szacunek dla wyborców. Uważam, że to trochę nie fair zmieniać konstytucję w oparciu o posłów, którzy przyszli z innych klubów. Będziemy walczyć o większość po pierwsze samodzielną, po drugie jak najbliższą większości konstytucyjnej w 2019 roku. Niech to będzie uczciwy i szlachetny bój na argumenty - powiedział.
Autor: mnd/tr / Źródło: "Piaskiem po oczach" TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24