PSL uzyskało prawdopodobnie ok. 700 tys. głosów więcej w ubiegłorocznych wyborach samorządowych dzięki temu, że w książeczkowej karcie wyborczej było na pierwszej stronie - uważa socjolog UJ Jarosław Flis, który przeanalizował wyniki wyborów na poziomie powiatów.
Losowanie PKW zdecydowało o tym, że lista komitetu PSL otrzymała numer 1, dlatego w wyborach do sejmików kandydaci ludowców znajdowali się - tam, gdzie PSL wystawiło listy - na pierwszej stronie karty do głosowania, która miała formę kilkustronicowej broszury.
Flis, który rezultaty swoich badań przedstawił podczas wtorkowej konferencji prasowej, przekonywał, że PSL zyskał na zastosowaniu książeczki wyborczej ok. 6 proc. w wyborach do sejmików.
Ekspert przeanalizował m.in. różnice w wyniku w powiatach, w których PSL było na pierwszej stronie karty wyborczej (w 2/3 przypadków) i w tych, gdzie tę stronę zajmowało PiS (1/3). Działo się tak w tych powiatach, gdzie PSL startował nie z własnych list, tylko pod szyldem partyjnym lokalnej koalicji.
"Błąd książeczkowy" według Flisa dał PSL mniej więcej tyle, ile wyniosła różnica między badaniami exit poll po wyborach a oficjalnymi wynikami wyborów - czyli ok. 700 tys. głosów. PSL uzyskała w ostatnich wyborach do sejmików trzeci wynik zdobywając 23,68 proc. głosów. Badanie exit poll z dnia wyborów dawało PSL 17 proc.
Wysoki wynik PSL
- Ten efekt (pierwszej strony) jest najlepiej widoczny na obszarach wiejskich, gdzie są mniej zaangażowani politycznie wyborcy; w miastach jest mniejszy i mniej oczywisty - zauważył Flis. Ironizował, że gdyby to np. Ruch Narodowy znalazł się na pierwszej stronie karty wyborczej, "to prawdopodobnie okazałoby się, że doszło do nieoczekiwanego zwrotu i radykalizacji społeczeństwa" - bo właśnie to ugrupowanie "zgarnęłoby wyborczą górkę". Flis uważa - zbadawszy różnice w liczbie oddanych głosów nieważnych między ostatnimi wyborami i tymi z 2010 r. - że prawdopodobnie 4 proc. wyborców w skali kraju oddało głos nieważny stawiając "krzyżyk" na każdej stronie. Według Flisa 12 proc. głosów - to tzw. "stare głosy nieważne", niezależne od książeczkowej formy karty wyborczej. W wyborach do sejmików w 2010 r. było 12,6 proc. głosów nieważnych, w 2014 - prawie 18 proc.
Propozycje prezydenta nie zrobią różnicy
Zdaniem eksperta propozycje m.in. prezydenta Bronisława Komorowskiego, by bardziej szczegółowo informować wyborców, jak głosować nie zrobią większej różnicy. Według niego warto byłoby zastanowić się nad innymi zmianami w przepisach, które zmniejszyłyby liczbę głosów nieważnych.
W tym celu - uważa politolog - warto byłoby dokładnie przeanalizować, jak wyglądają oddane w roku 2014 głosy nieważne. O to wnioskowali członkowie Klubu Jagiellońskiego, którzy zorganizowali wtorkową konferencję.
Klub Jagielloński chce, by Krajowe Biuro Wyborcze sprawdziło, ile głosów było nieważnych z jakiego powodu - np. na ilu z nich postawiono "krzyżyk" więcej niż raz - i traktuje te dane jako informację publiczną.
Jak powiedział przedstawiciel klubu Piotr Trudnowski, KBW odpowiedziało - po terminie 14 dni, jaki przysługuje na udzielenie informacji publicznej - że nie ma takiej możliwości; później PKW doprecyzowała, że KBW nie ma do tego uprawnień. Trudnowski zapowiedział, że w związku z tym Klub Jagielloński zgłosi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego skargę na bezczynność Krajowego Biura Wyborczego.
Kontrowersyjne książeczki
Książeczkowe karty do głosowania stosowane były wcześniej podczas wyborów parlamentarnych w 2011 roku i w wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2014 roku. W czasie wyborów samorządowych w poprzednich latach głosowaliśmy na dużych arkuszach, książeczki na tym szczeblu wprowadzone zostały w zeszłym roku po raz pierwszy.
Dlaczego w ogóle zamieniono duże wyborcze karty na tego rodzaju książeczki? Głównym powodem było dostosowanie kart do nakładek dla niewidomych, posługujących się alfabetem Braille'a.
Pierwsza tura wyborów samorządowych odbyła się 16 listopada 2014 r. Wskutek awarii systemu informatycznego PKW doszło do sporych opóźnień w liczeniu wyników. Większość komisji musiała sumować je ręcznie, co znacznie wydłużyło czas ich pracy. W związku z tą sytuacją pojawiły się postulaty powtórzenia wyborów oraz zarzuty ich fałszowania, a także odwołania członków PKW; ostatecznie podali się oni do dymisji.
Autor: kło/kka / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź