Policji i prokuraturze udało się doprowadzić do ekstradycji z Republiki Południowej Afryki Janusza G., pseudonim Graf, uchodzącego za jednego z najgroźniejszych polskich mafiosów. Ale sprawa może szybko z sukcesu przerodzić się w problem. Z mężczyzną nie przyleciały z RPA właściwe dokumenty i niewykluczone, że wyjdzie on na wolność - ustalił portal tvn24.pl.
O tym, że Janusz G. wylądował na warszawskim lotnisku Okęcie, poinformował "Dziennik Gazeta Prawna" w ubiegłym tygodniu. Od tamtej pory policja i prokuratura milczą o sprowadzeniu do kraju "Grafa". - Mamy problemy z tą ekstradycją. Delikatnie mówiąc - usłyszeliśmy zarówno w Departamencie Współpracy Międzynarodowej Prokuratury Generalnej, jak i w warszawskiej Prokuraturze Apelacyjnej.
Most wanted
Najpierw śledczy podejrzewali, że dokumenty ekstradycyjne "Grafa" wystawione przez południowoafrykański sąd zawieruszyli konwojujący go policjanci. Szybko okazało się, że sytuacja jest poważniejsza - w ogóle nie zostały one przekazane Polakom.
- Są absolutnie kluczowe. Bez nich nie wiemy, do jakiej sprawy G. został nam wydany. W przypadku ekstradycji miejscowy sąd wyraża zgodę na rozliczenie konkretnych przestępstw, za które podejrzany jest ścigany - wyjaśnia nam rozmówca z Departamentu Współpracy Międzynarodowej w Prokuraturze Generalnej.
Problem w tym, że G. był poszukiwany do kilku spraw. Najpoważniejsza związana jest z toczącym się przed warszawskim sądem procesem o udział w głośnym przed laty porwaniu i zabójstwie maklera giełdowego Piotra Głowali.
Kolejny list gończy wystawił za nim sąd w Poznaniu, przed którym "Graf" jest oskarżony o brutalne porwanie syna znanego biznesmena, by wymusić na nim przekazanie majątku. Poszukiwał go również wydział przestępczości zorganizowanej i korupcji warszawskiej Prokuratury Apelacyjnej, który przedstawił mu zarzuty udziału w porwaniach z początku XXI wieku.
Czarny scenariusz
- Dziś sytuacja wygląda tak, że Janusz G. został aresztowany na okres trzech miesięcy - mówi nam zastępca prokuratora apelacyjnego w Warszawie, Waldemar Tyl. - Do sprawy kilku porwań sprzed kilkunastu lat.
W Prokuraturze Generalnej usłyszeliśmy zapewnienie, że "wszystko, co możliwe, jest już robione". - Poprzez MSZ i naszą ambasadę zwróciliśmy się o dosłanie przez południowoafrykański sąd brakujących dokumentów - wyjaśnia jeden z prokuratorów pionu międzynarodowego.
Ale według nieoficjalnych informacji, do których dotarł portal tvn24.pl, ekstradycja dotyczy wyłącznie listu gończego wystawionego przez Prokuraturę Apelacyjną w Warszawie. Jeśli potwierdzą się te informacje, będzie to oznaczać, że nie będzie można zakończyć procesów w Warszawie i w Poznaniu, w których "Graf" jest oskarżony o udział w porwaniu i zabójstwie Piotra Głowali, a także za sprawę porwania syna biznesmena z Wielkopolski
Szczęście "Grafa"
Jak to się stało, że "Graf" znalazł się na wolności? I to mimo trwającego śledztwa, dwóch procesów i orzeczonego wyroku 7 lat więzienia za korumpowanie urzędników Ministerstwa Finansów? W 2013 roku sąd wypuścił go na wolność. Paszportu nie odebrał, bo G. nie miał dokumentu. "Graf" szybko zwrócił się o wyrobienie paszportu i wkrótce, w pełni legalnie, go otrzymał. Zaraz potem wyjechał z Polski.
Na polecenie prokuratury i sądów zaczęli go poszukiwać funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego. Zdobyte przez nich nieoficjalne informacje, że G. przebywa w Republice Południowej Afryki, wkrótce się potwierdziły. Został tam zatrzymany i w lutym umieszczony w areszcie na przedmieściach Johannesburga, na czas postępowania ekstradycyjnego. W ostatnich dniach został przewieziony do Polski.
Autor: Robert Zieliński//rzw / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: CBŚ