- Docierają do nas informacje, że nawet nad morzem, w knajpach na plaży, jak słychać syreny, ludzie wstają, więc można powiedzieć, że ta akcja przestała już być warszawską akcją, jest akcją ogólnopolską - mówił o obchodach rocznic Powstania Warszawskiego dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski.
W środę trwają obchody 74. rocznicy Powstania. Oładowski mówił w poranku "Wstajesz i wiesz" w TVN24, że wciąż żyje prawie dwa tysiące byłych powstańców z 1944 roku. - Dwie trzecie w Warszawie, ale jedna trzecia to są powstańcy rozsiani po Polsce i za granicą. (...) Wielu z nich przyjechało już tutaj na obchody Powstania Warszawskiego. Wczoraj spotkałem się z panią z powstania, która przyjechała aż z Australii - opowiadał.
Dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego zwrócił uwagę, że ze względu na wiek (powyżej 90 lat), problemy, z którymi zmagają się w tej chwili powstańcy, to "raczej problemy zdrowotne”.
- Im jest po prostu coraz trudniej się poruszać, więc dużo pracy wkładamy w to, żeby podczas obchodów mieli pomoc ze strony wolontariuszy albo harcerzy - tłumaczył.
Godzina "W"
Jan Ołdakowski mówił także o tym, czym dla warszawiaków, ale i mieszkańców innych miast w Polsce, jest godzina "W”.
- Warszawa jest takim miejscem, które się cały czas spieszy. Tu ludzie przyjeżdżają robić kariery. To jest miasto, które jest jednym z najbardziej dynamicznie rozwijających się miast Europy. I okazuje się, że Warszawa ma też inny wymiar: potrafi pokazać w ten jeden moment, w godzinę "W”, że rzeczywiście są tutaj sprawy wyjątkowe - zauważył Ołdakowski. - W mieszkańcach jest pamięć o tych wydarzeniach, które miały miejsce 74 lata temu, szacunek do powstańców jest czymś, co spaja tę wspólnotę. I godzina "W" to jest moment, w którym się ta wspólnota warszawiaków ujawnia - dodawał.
- Ja zawsze się wzruszam - przyznał dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego. - Manifestowanie szacunku do powstańców jest takim warszawskim obowiązkiem i to bardzo dobrze - zauważył Ołdakowski i dodał: - Docierają do nas informacje, że nawet nad morzem, w knajpach na plaży, jak słychać syreny, ludzie wstają, więc można powiedzieć, że ta akcja przestała już być warszawską akcją, jest akcją ogólnopolską.
"Młodzież lubi powstańców"
Ołdakowski mówił także o tym, czym Powstanie Warszawskie jest dla współczesnej młodzieży.
- Młodzież lubi powstańców, dlatego, że w Powstaniu Warszawskim jest opowieść o młodych ludziach, którzy jako ochotnicy postanowili powiedzieć "nie" totalitarnej potędze. Każde młode pokolenie w Polsce jest pokoleniem zbuntowanym, pokoleniem, które chce zmienić świat, chce zmienić otoczenie, chce przeprowadzić rewolucję. Powstańcy idealnie wpisują się w takie rozumienie świata przez młodzież.
Pytany, czy nie boi się gwizdów na Powązkach, na których pojawiają się przedstawiciele byłych i obecnych władz państwowych, odparł, że nie. - Od kilku lat jest dużo spokojniej - powiedział.
- Wczorajsza uroczystość przy Pomniku Powstania Warszawskiego pokazała, że Powstanie Warszawskie może być takim wydarzeniem, wokół którego świat polityczny ma konsensus, że świat polityczny oddaje w całości szacunek powstańcom. Jak mówię, od kilku lat tych gwizdów prawie nie ma - podsumował.
Powstanie Warszawskie
Powstanie Warszawskie wybuchło 1 sierpnia 1944 roku o godzinie 17. Było największą akcją zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie. 1 sierpnia 1944 r. do walki w stolicy przystąpiło ok. 40-50 tys. powstańców. Planowane na kilka dni, trwało ponad dwa miesiące. W czasie walk w Warszawie zginęło ok. 18 tys. powstańców, a 25 tys. zostało rannych. Straty wśród ludności cywilnej były ogromne i wynosiły ok. 180 tys. zabitych. Pozostałych przy życiu mieszkańców Warszawy ok. 500 tysięcy, wypędzono z miasta, które po Powstaniu zostało niemal całkowicie spalone i zburzone.
Autor: jog/adso / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24