Jeżeli ktoś ma odwagę dużo zarabiać, to musi mieć odwagę również to powiedzieć - uważa były premier Jan Krzysztof Bielecki. W "Faktach po Faktach" odniósł się do sprawy zarobków współpracowników prezesa Narodowego Banku Polskiego Adama Glapińskiego.
Prezes NBP Adam Glapiński podczas środowej konferencji prasowej Rady Polityki Pieniężnej bronił swoich współpracownic: szefowej departamentu komunikacji i promocji Martyny Wojciechowskiej i dyrektor gabinetu prezesa NBP Kamili Sukiennik. Pod koniec grudnia "Gazeta Wyborcza" napisała o wspomnianych współpracowniczkach Glapińskiego. Ujawniono wówczas, że zarobki Martyny Wojciechowskiej mogą wynosić około 65 tysięcy złotych. NBP nie informuje dokładnie, ile zarabia.
Pod koniec grudnia "Gazeta Wyborcza" napisała o dwóch wspomnianych współpracowniczkach Adama Glapińskiego. Ujawniono wówczas, że zarobki Martyny Wojciechowskiej mają wynosić ok. 65 tys. zł. (http://www.tvn24.pl)
Jan Krzysztof Bielecki, który w latach 2003–2010 był prezesem zarządu Banku Pekao, powiedział w "Faktach po Faktach", że "wypowiedzi, które dotychczas padły, są bardzo emocjonalne, natomiast nic nie wnoszą do sprawy, niczego nie wyjaśniają".
- Wydaje mi się, że już nie ma odwrotu. Trzeba położyć, jak niektórzy mówią, nóżki na stół i dokładnie wszystko powiedzieć - podkreślił.
Jak mówił, podobna sytuacja miała miejsce 15 lat temu w sektorze prywatnym. - Wydaje mi się, że byłem pierwszy, który powiedział, ile zarabia. Byłem krytykowany w środowisku jako prezes banku, bo to były bardzo duże pieniądze (...) Powiedziałem tak: jeżeli ktoś ma odwagę dużo zarabiać, to musi mieć odwagę również to powiedzieć. I tak uspokoiła się dyskusja - wspomniał Bielecki.
Zauważył, że dzisiaj wszystkie zarobki w bankach prywatnych są publikowane. - Można zobaczyć, ile w zarządzie się zarabia, ile w radzie nadzorczej - dodał.
"Emocjonalne reakcje"
Bielecki odniósł się do wypowiedzi Adama Glapińskiego, które padły podczas konferencji prasowej. Szef NBP skomentował m.in. wypowiedź wicepremiera i ministra nauki i szkolnictwa wyższego Jarosława Gowina na temat informacji o zarobkach w NBP. Glapiński stwierdził, że Gowin "powinien dwa razy wziąć głęboki oddech, zanim się wypowie na temat NBP".
- To są emocjonalne reakcje osoby, która była nieprzyzwyczajona, że nagle może być na świeczniku, że nagle może być obiektem różnych dociekliwych pytań - skomentował Bielecki.
"Zasada jawności to jest coś, co zawsze było bliskie mojemu sercu"
Posłowie PO złożyli projekt ustawy, który zakłada ujawnienie zarobków w NBP. - Zasada jawności to jest coś, co zawsze było bliskie mojemu sercu - powiedział w "Faktach po Faktach" Bielecki. Jego zdaniem powinien istnieć rejestr, podobnie jak w Wielkiej Brytanii, gdzie wpisuje się do niego wszystko. - Również w tym rejestrze zabezpieczamy się przed ewentualnym konfliktem interesów - dodał były premier.
Bielecki o przejęciu banku za "złotówkę"
Jan Krzysztof Bielecki odniósł się również w "Faktach po Faktach" do afery KNF. "Gazeta Wyborcza" napisała 13 listopada, że według właściciela Getin Noble Banku Leszka Czarneckiego, ówczesny przewodniczący KNF Marek Chrzanowski w marcu miał złożyć mu propozycje o charakterze korupcyjnym. Bankier nagrał tę rozmowę i zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Jedną z "przysług", jakie Chrzanowski miał zaoferować, było przeciwstawienie się "planowi" Zdzisława Sokala. Według słów ówczesnego szefa KNF miał on być zwolennikiem przejęcia banków Czarneckiego przez państwo za symboliczną złotówkę.
Bielecki powiedział, że "w ogóle możliwość przejęcia banku za złotówkę czy symboliczną opłatę jest nie tylko dopuszczalna, ale była również stosowana". Zaznaczył, że "wrogie przejęcie" jest inną sprawą. - Celowe przejęcie, żeby ratować kogoś, kto inaczej nie będzie funkcjonował, zdarzało się w tej naszej historii sektora bankowego - mówił. - Natomiast jeżeli mówimy o przejęciu, które jest wrogie i które jest de facto próbą zaboru, to wtedy inne paragrafy w to wchodzą - zaznaczył.
"Trudno zakładać, żebyśmy w 2019 roku mieli tak dobre wyniki jak w 2018"
Zdaniem Bieleckiego polską gospodarkę czeka spowolnienie. - Dla nas, dla Polski, jak również dla całej Europy taką lokomotywą, siłą napędową są Niemcy. Więc jeżeli Niemcy dzisiaj mają zadyszkę (...) jeżeli nawet im grozi w tej chwili techniczna recesja, to trudno zakładać, żebyśmy w 2019 roku mieli tak dobre wyniki jak w 2018 - tłumaczył były premier.
Autor: js//kg//kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24