"To rolnicy dbają o zwierzęta, nie ekolodzy. Idzie wielki atak na rolnictwo" - ocenił minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski. Według niego, z rolnictwem toczy się "cywilizacyjna wojna". "Organizacje tak zwanych obrońców zwierząt doskonale wpisują się w ten cały mechanizm" - powiedział.
Przepisy likwidujące skuteczną ochronę zwierząt forsował w styczniu poseł Kukiz'15 Jarosław Sachajko. W przygotowaniach pomagały wówczas osoby skazane prawomocnie za znęcanie się nad zwierzętami. Jak twierdził polityk, "mogło pomóc ich doświadczenie". Dzięki społecznym protestom pomysł upadł, ale teraz wraca.
Minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski do kolejnej wersji ustaw tworzących tak zwaną tarczę antykryzysową zgłosił zakaz odbierania właścicielom maltretowanych zwierząt przez organizacje broniące ich praw.
- Przebierańcy wchodzą, lekceważąc przepisy ochronne, nie tylko w sposób skandaliczny zajmują zwierzęta – to jest często źródło utrzymania dla tych organizacji (...), ale stwarzają realne zagrożenie roznoszenia choroby i twierdzą, że ich żadne przepisy nie obowiązują - komentował Ardanowski 16 kwietnia podczas internetowej konferencji "Rolnictwo w czasie kryzysu". Wypowiedź spotkała się ze sprzeciwem obrońców praw zwierząt.
Ardanowski: rolnicy dbają o miliony zwierząt w Polsce
"Idzie fala hejtu na rolników, nie tylko ze strony tak zwanych ekologów, którzy stworzyli sobie znakomity pomysł na życie, zabierając zwierzęta" - powiedział minister Ardanowski, komentując sytuację w wywiadzie dla "Wprost". Według niego, z rolnictwem toczy się "cywilizacyjna wojna".
"Rolników próbuje się uczynić odpowiedzialnymi za zmiany klimatyczne, za rabowanie przyrody, za niszczenie środowiska, co jest nieprawdą. Rolnicy są kustoszami przyrody, dbają o miliony zwierząt w Polsce, o ich dobrostan, warunki utrzymania" - tłumaczył minister rolnictwa.
Ardanowski ocenił jednocześnie, że patologie mają miejsce. "Ale czy patologiczne są zachowania tylko części głupich rolników, którzy biją swoje zwierzęta?" - pytał. "A kto wywozi psy do lasu? Kto zostawia zwierzęta na drogach, bo trzeba jechać na wczasy za granicę i nie wiadomo, co zrobić z psem? To rolnicy tak robią?" - pytał.
Według Ardanowskiego, rolnicy zgłaszają sprawy przemocy wobec zwierząt do sądów i "często te sprawy wygrywają, ale organizacje wyspecjalizowane w odbieraniu zwierząt szybko je później sprzedają, wyciągają pieniądze od samorządów na utrzymanie schronisk".
"Stworzono gigantyczny biznes pod nazwą - odbieranie zwierząt"
Ardanowski w wywiadzie przyznał, że spodziewał się fali nienawiści po swojej wypowiedzi o "przebierańcach". "Epitety, wyzwiska, grożenie mi śmiercią. To jest mniej więcej podobne - i użyję tego porównania - jak cała propaganda hitlerowska wymierzona przeciwko Żydom czy Słowianom" - skomentował. "To rolnicy dbają o zwierzęta, nie ekolodzy. Idzie wielki atak na rolnictwo" - utrzymywał.
Minister zwrócił uwagę, że to, czy zakaz odbierania maltretowanych zwierząt przez organizacje broniące ich praw, znajdzie się w ustawie, zależy od rządu. "Wszyscy się boją tych organizacji ekologicznych, bo robią tak wielki hałas. Stworzono gigantyczny biznes pod nazwą - odbieranie zwierząt. Biznes tylko w części oparty o szlachetne pobudki. Najczęściej to brutalne zarabianie" - skwitował.
Redakcja tvn24.pl skontaktowała się z Ministerstwem Rolnictwa, prosząc o odniesienie się do wypowiedzi ministra. Czekamy na odpowiedź.
Źródło: Wprost Biznes, tvn24.pl