Prezydent USA Donald Trump powiedział w niedzielę, że liderzy innych krajów mają nadzieję na przekonanie go do obniżenia ceł. - Przychodzą do stołu. Chcą rozmawiać, ale nie ma rozmów, dopóki nie zapłacą nam dużo pieniędzy co roku - powiedział. Zapewnił też, że nie chce, aby akcje na rynkach spadały, ale - jak ocenił - "czasami trzeba wziąć lekarstwo, aby coś naprawić".
W konsekwencji wprowadzenia ceł przez Donalda Trumpa azjatyckie rynki akcji zanotowały w poniedziałek gwałtowne spadki, a inwestorzy boją się, że cła mogą doprowadzić do wyższych cen, słabszego popytu i potencjalnie globalnej recesji. W niedzielę obrót kontraktami terminowymi futures na nowojorskiej giełdzie wskazywał, że w poniedziałek Wall Street ponownie otworzy się na głębokim minusie po rekordowych dwóch dniach spadków w ubiegłym tygodniu, gdy giełdowe spółki straciły na wartości 6,4 biliona dolarów.
W niedzielę w rozmowie z reporterami na pokładzie Air Force One amerykański przywódca powiedział, że nie martwi się stratami, które już osłabiły o biliony dolarów wartości rynków akcji na całym świecie. - Nie chcę, aby cokolwiek spadło. Ale czasami trzeba wziąć lekarstwo, aby coś naprawić - powiedział, wracając z weekendu na polu golfowym na Florydzie.
Prezydent przekonywał, że zagraniczni partnerzy handlowi Ameryki dobijają się, by podjąć z nim negocjacje, lecz zaznaczył, że jest to możliwe tylko jeśli zgodzą się zbilansować swoją wymianę handlową z USA.
Jak mówił, w weekend rozmawiał z liderami z Europy i Azji, którzy mają nadzieję przekonać go do obniżenia ceł nawet o 50 procent. - Przychodzą do stołu. Chcą rozmawiać, ale nie ma rozmów, dopóki nie zapłacą nam dużo pieniędzy co roku - mówił. - Po pierwsze za teraźniejszość, ale także za przeszłość - uzupełnił, nie wyjaśniając, co dokładnie ma na myśli. Zaugerował, że miałaby to być rekompensata za to, że Europa "zabrała (Ameryce - red.) wiele majątku".
"Chiny ponoszą straty, bo wszyscy wiedzą, że mamy rację"
Ogłoszenie o wprowadzeniu dodatkowych opłat w zeszłym tygodniu wstrząsnęło gospodarkami na całym świecie, wywołując odwetowe cła ze strony Chin i wzbudzając obawy przed globalną wojną handlową i recesją.
Jak zapowiedział w niedzielę Trump, nie pójdzie na żaden układ w sprawie ceł z Chinami lub UE, jeśli nie "rozwiążą kwestii swojej nadwyżki handlowej z USA". - Setki miliardów dolarów rocznie tracimy z Chinami. I jeśli nie rozwiążemy tego problemu, nie zamierzam zawierać umowy. Jestem skłonny do zawarcia umowy, ale oni muszą rozwiązać swoją nadwyżkę - powiedział Trump. - Chiny teraz ponoszą duże straty, ponieważ wszyscy wiedzą, że mamy rację - dodał.
Prezydent potwierdził też doniesienia, że był bliski zawarcia z Chinami umowy o przejęciu TikToka, lecz Pekin wycofał się po ogłoszeniu przez niego nowych ceł. - Gdybym trochę obniżył cła, zatwierdziliby tę umowę w 15 minut, co pokazuje siłę ceł, prawda? - ocenił.
"Nie możemy tego zrobić i jednocześnie wydać na NATO"
Pytany o wypowiedź swojego doradcy i miliardera Elona Muska o tym, że chciałby stworzyć strefę wolnego handlu bez ceł między USA i Europą, Trump znów powiedział o "okropnym traktowaniu" Ameryki przez UE.
- Stany Zjednoczone nie mogą stracić 1,9 biliona dolarów na handlu. Nie możemy tego zrobić i jednocześnie wydać dużo pieniędzy na NATO, aby chronić narody europejskie wojskiem - powiedział.
Podczas briefingu na pokładzie samolotu Trump jedynie krótko odniósł się do negocjacji z Rosją i wojny w Ukrainie. Stwierdził tylko, że rozmowy z Moskwą trwają, lecz zaznaczył, że "nie podobają mu się bombardowania".
Autorka/Autor: akr/kab
Źródło: Reuters, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/BONNIE CASH / POOL