- Systemy naprowadzania ILS funkcjonują w Polsce tylko na kilku lotniskach, dlatego wszyscy piloci przygotowywani są do wykorzystywania innego systemu - radaru precyzyjnego lądowania - wyjaśniał gen. Lech Majewski, asystent szefa sztabu Wojska Polskiego ds. służb powietrznych.
Gen. Lech Majewski potwierdził, że system ILS, który miał działać na lotnisku w Mirosławcu nie był jeszcze przygotowany do pracy, bo jest dopiero zakupiony i montowany. Obecnie trwa dopiero szkolenie załóg do obsługi urządzenia.
Jak wyjaśnił generał, zasada działania obu systemów naprowadzania jest bardzo podobna. W przypadku radaru precyzyjnego lądowania, dodatkowo dochodzi jeszcze współpraca pilota z nawigatorami na ziemi. Obsługa tego systemu wymaga skoordynowanej współpracy dwóch nawigatorów. Pierwszy z nich odpowiada za obserwację okrężną – tzn. informuje pilota, w jakiej odległości od lotniska znajduje się samolot i z jaką prędkością powinien zbliżać się do lotniska. Ten nawigator doprowadza pilota do lotniska na odległość 30-50 km - do osi lądowania na tym lotnisku. Następnie dowodzenie tym samolotem przejmuje drugi nawigator - precyzyjnego naprowadzania. W odległości 30 km podaje pilotowi kurs do lotniska, odległość i wysokość.
Następnie pilot sprawdza te komendy. - Ma dodatkowe przyrządy w samolocie, które pozwalają mu potwierdzić uzyskane od nawigatorów informacje - tłumaczył gen. Lech Majewski. W jego opinii, dzięki podwójnej kontroli – nawigatorów na ziemi i pilota w samolocie - naprowadzanie jest bardziej dokładne. Współpraca pilota z nawigatorami jest bardzo precyzyjna i trenowana przez wiele lat. - Pilot miał dobre nawyki i wyszkolenie w tym zakresie. Nie było tu żadnych przeoczeń - zapewnił generał.
Podsumowując, gen. Lech Majewski zgodził się, iż należy odrzucić hipotezę, iż system ILS był przyczyną katastrofy.
Samolot CASA C-295, z 20 oficerami na pokładzie, rozbił się w środę ok. godz. 19.07. Wciąż badane są przyczyny tragedii.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24