Tuż po godz. 23.00 w czwartek, 33-letni Jak-40 wyruszył z wojskowego lotniska Okęcie do Muzeum Wojska Polskiego. Poruszając się z prędkością 30 km/h po godzinnej jeździe był już na miejscu. - Transport przebiegł nadspodziewanie sprawnie - relacjonowała reporterka TVN24.
Ciężarówka z samolotem miała do pokonania łącznie 8 kilometrów. Transport odbywał się bez eskorty policji. Ponieważ odbywał się w nocy, nie był specjalną przeszkodą dla mieszkańców stolicy.
Na miejscu były służby techniczne, które były gotowe w każdym momenciekierować ruchem. Żeby ułatwić transport, ciężarówki nie zatrzymywały się na wszystkich światłach. Wtedy na skrzyżowania wjeżdżały pilotujące samochody i blokowały ulice umożliwiając transport samolotu.
Jechał na trzech ciężarówkach
Pewne kłopoty pojawiły się na rondzie im. Dmowskiego. Była obawa, że ogon samolotu zawadzi o sieć trakcyjną. Trzeba było ją podnosić. Jak dotarł na miejsce tuż po północy. Teraz dołączy do eksponatów Muzeum Wojska Polskiego.
Maszyna została przewieziona do muzeum łącznie na trzech ciężarówkach. Na pierwszej z nich były skrzydła, na drugiej kadłub, a na ostatniej silnik.
Do przewiezienia maszyny przygotowywano się przez ostatni miesiąc. Cała operacja rozpoczęła się w czwartek rano.
Jak-40 to samolot ze zlikwidowanego 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Inny samolot tego typu już znajduje się w Muzeum Lotnictwa w Dęblinie. Dwa pozostałe, łącznie z ostatnim Tupolewem zostały przeznaczone na sprzedaż.
Źródło: tvn24